„Opowieść wigilijna” Karola Dickensa doczekała się wielu ....
Anglia 1843 rok
Pod koniec tego roku na półki księgarskie trafiła napisana zaledwie w kilka tygodni książka sławnego już wówczas i cenionego Karola Dickensa, pt. „Opowieść wigilijna”. Niemal natychmiast stała się tak popularna, że zniknęła przed świętami Bożego Narodzenia z półek, a jeszcze przed Nowym Rokiem trzeba było wznowić jej druk (o czym współcześni pisarze mogą jedynie pomarzyć). Bo też i prawdą jest, że utwór autora „Klubu Pickwicka” czyta się jednym tchem, poddając się jego jasno zarysowanemu, uniwersalnemu przesłaniu: więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu.
Barwna historia zgryźliwego, surowego dla wszystkich skąpca Ebenezera Scrooge’a, rozgrywająca się w Wigilię Bożego Narodzenia oraz w same święta, w umiejętny sposób przedstawia również XIX-wieczny Londyn w rozkwicie bezwzględnego, drapieżnego kapitalizmu, z jego wszystkimi kontrastami. Tak oto czytelnik przenosi się w świat gwarnych dzielnic, opływających we wszystko wystrojonych bogaczy, żyjących w swych ciepłych, oświetlonych kamienicach, na stołach których nie brakowało pieczonych indyków, owoców, rozmaitych ciast i słodkich puddingów. Podąża także ciemnymi uliczkami biedoty, pracujących dzieci, źle opłacanych urzędników, rodzin, dla których „ucztą” była pieczona gęś, ziemniaki i pudding chlebowy. Ale w tę jedyną noc w roku wszystko jest możliwe...
Stary Scrooge pod wpływem odwiedzin trzech duchów o wymownych imionach: Dawnych Świąt Bożego Narodzenia, Tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia oraz Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia, zapowiedzianych przez zmarłego już wspólnika Jakuba Marleya, przechodzi niebywałą wprost metamorfozę. Radykalna kuracja duchowa musi przynieść efekty. I tak oto z oziębłego człowieka, dla którego bożkiem stały się pieniądze, a święta były tylko „bzdurną stratą czasu”, zmienia się w filantropa, „stał się tak dobrym przyjacielem, tak dobrym pracodawcą, tak dobrym człowiekiem, że lepszego nie znajdziesz” – jak powie narrator opowieści.
Elementy realistyczne przeplatające się z fantastycznymi, wędrówka w czasie, jednoznacznie zaprezentowany świat dobrych i złych bohaterów mają przypomnieć czytelnikowi, jak ważne w życiu jest dobro, miłosierdzie, sfera uczuć i przeczuć, zdolność przenikania myślą w świat emocji i wyobraźni.
Dickens operując wyrazistymi malowniczymi obrazami, dokładnością, co więcej, drobiazgowością opisów i rozbudowanymi zdaniami, porusza w czytelniku najcichsze struny tęsknoty za przeżywaniem świąt w duchu rodzinnej wspólnoty oraz pragnienie dzielenia się z innymi tym, co sami posiadamy. Sam bowiem był piewcą dobroci i miłosierdzia, część swych zarobków przekazywał na cele charytatywne. Stąd też i moralizatorskie przesłanie tej opowieści, liczne sugestie i komentarze narratora, jego gawędziarski styl kształtują stosunek czytelnika do postaci i wydarzeń w duchu chrześcijańskiego świata wartości.
„Opowieść wigilijna” Karola Dickensa doczekała się wielu ....
Anglia 1843 rok
Pod koniec tego roku na półki księgarskie trafiła napisana zaledwie w kilka tygodni książka sławnego już wówczas i cenionego Karola Dickensa, pt. „Opowieść wigilijna”. Niemal natychmiast stała się tak popularna, że zniknęła przed świętami Bożego Narodzenia z półek, a jeszcze przed Nowym Rokiem trzeba było wznowić jej druk (o czym współcześni pisarze mogą jedynie pomarzyć). Bo też i prawdą jest, że utwór autora „Klubu Pickwicka” czyta się jednym tchem, poddając się jego jasno zarysowanemu, uniwersalnemu przesłaniu: więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu.
Barwna historia zgryźliwego, surowego dla wszystkich skąpca Ebenezera Scrooge’a, rozgrywająca się w Wigilię Bożego Narodzenia oraz w same święta, w umiejętny sposób przedstawia również XIX-wieczny Londyn w rozkwicie bezwzględnego, drapieżnego kapitalizmu, z jego wszystkimi kontrastami. Tak oto czytelnik przenosi się w świat gwarnych dzielnic, opływających we wszystko wystrojonych bogaczy, żyjących w swych ciepłych, oświetlonych kamienicach, na stołach których nie brakowało pieczonych indyków, owoców, rozmaitych ciast i słodkich puddingów. Podąża także ciemnymi uliczkami biedoty, pracujących dzieci, źle opłacanych urzędników, rodzin, dla których „ucztą” była pieczona gęś, ziemniaki i pudding chlebowy. Ale w tę jedyną noc w roku wszystko jest możliwe...
Stary Scrooge pod wpływem odwiedzin trzech duchów o wymownych imionach: Dawnych Świąt Bożego Narodzenia, Tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia oraz Przyszłych Świąt Bożego Narodzenia, zapowiedzianych przez zmarłego już wspólnika Jakuba Marleya, przechodzi niebywałą wprost metamorfozę. Radykalna kuracja duchowa musi przynieść efekty. I tak oto z oziębłego człowieka, dla którego bożkiem stały się pieniądze, a święta były tylko „bzdurną stratą czasu”, zmienia się w filantropa, „stał się tak dobrym przyjacielem, tak dobrym pracodawcą, tak dobrym człowiekiem, że lepszego nie znajdziesz” – jak powie narrator opowieści.
Elementy realistyczne przeplatające się z fantastycznymi, wędrówka w czasie, jednoznacznie zaprezentowany świat dobrych i złych bohaterów mają przypomnieć czytelnikowi, jak ważne w życiu jest dobro, miłosierdzie, sfera uczuć i przeczuć, zdolność przenikania myślą w świat emocji i wyobraźni.
Dickens operując wyrazistymi malowniczymi obrazami, dokładnością, co więcej, drobiazgowością opisów i rozbudowanymi zdaniami, porusza w czytelniku najcichsze struny tęsknoty za przeżywaniem świąt w duchu rodzinnej wspólnoty oraz pragnienie dzielenia się z innymi tym, co sami posiadamy. Sam bowiem był piewcą dobroci i miłosierdzia, część swych zarobków przekazywał na cele charytatywne. Stąd też i moralizatorskie przesłanie tej opowieści, liczne sugestie i komentarze narratora, jego gawędziarski styl kształtują stosunek czytelnika do postaci i wydarzeń w duchu chrześcijańskiego świata wartości.