Pierwsze dni spędziłam w domu. Bardzo się nudziłam. Nie wiedziałam, co zrobić, aby zająć sobie czymś wolny czas. Wszystko dookoła wydawało mi się takie proste, normalne, po prostu zwyczajne. Myślałam, że ten tydzień nigdy nie minie.
Pewnego dnia do głowy wpadł mi świtny pomysł. Postanowiłam, że porozsyłam zaproszenia na obóz moim najlepszym koleżankom i kolegom. Kiedy wszystko zostało załatwione z całą paczką pojechaliśmy do jakiegoś nieznanego nam lasu. Rozbiliśmy namioty i zaczęła się wakacyjna przygoda. Postanowiliśmy urządzić polowanie. naszym głównym celem miała być sarna. I zaczęło się. Kiedy każdy miał w ręce odpowiednie narzędzie, poszliśmy w głąb ciemnego lasu. Było już ciemno, a my mieliśmy tylko dwie latarki. Nagle usłyszeliśmy potwornyryk. Strach odebrał mi mowę i nogi ugięły się pode mną. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, nie wykonywałam żadnego ruchu.Stałam jak słup soli. Po chwili podszedł do mnie Marek. Uspokoił mnie i choć mówił, że się nie boi, jego oczy wyrażały coś innego. Widać było przerażenie i okropny strach. Reszta naszej załogi również odczuwała lęk. Nikt nie wiedział co to było, nikt też niczego nie widział. Poszliśmy dalej. Nagle na drogę wkroczył nam ogromny niedźwiedź. Zdrętwiałam na jego widok. Czułam potworny strach. Włosy na głowie stanęły mi dęba. Myślałam, że to koniec. Zginiemy.
Po chwili zwierz zaczął iść w naszą stronę. Każdy zaczął uciekać z wielkim krzykiem. Było ciemno, a do tego znajdowaliśmy się na nieznanym terenie. Nagle usłyszałam Ewę, która z przerażeniem w głosie wzywała pomocy. Zamarłam. Nie wiedziałam, co mam robić. Nie myśląc, zaczęłam działać. Weszłam na drzewo i zaczęłam krzyczeć tak, aby odwrócić uwagę niedźwiedzia, który stał naprzeciwko Ewy. Gdy zwierz to usłyszał, podbiegł pod to drzewo i zaczął nim trząść. Czułam się strasznie. Moim jedynym życzeniem było to, aby przeżyć. Na drzewie spędziłam całą noc. Było mi zimno, strach nie pozwalał spać. Przed oczyma widniał mi ten okropny niedźwiedź. Byłam w szoku. Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś takiego.
Następnego dnia, gdy zobaczyłam, że niebezpieczeństwo minęło, wróciłam pod namioty. Po drodze czułam złość, niepewność i potworny strach. Bałam się własnego cienia. Gdy dotarłam na miejsce, odetchnęłam z ulgą. każdy był cały. Poczułam ogromną radość z tego powodu.
Jak zawsze wstałam o 7.00. Ubrałam się , zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. W szkole nie było nic ciekawego. Gdy wracałam do domu spotkałam starszą panią , która szła z zakupami. Zauważyłam , że coś się dzieje. Była mroźna zima , więc nie łatwo było przejść przez tą ślizgawicę. Podeszłam do starszej kobiety i zaproponowałam pomoc. Zauważyłam uśmiech na jej twarzy. Zaniosłam jej zakupy do domu. Starsza kobieta dziękowała mi nie zpiernie. Powiedziała , żeby Bóg się mną opiekował. Powiedziała że piękny uczynek zrobiłam i żebym się nie zmieniała. Bardzo poruszyły mnie te słowa i zrobiło mi się cieplej na sercu. Warto pomagać drugiemu człowiekowi bo wtedy czujemy radość z tak małych rzeczy
Był czas letnich wakacji.
Pierwsze dni spędziłam w domu. Bardzo się nudziłam. Nie wiedziałam, co zrobić, aby zająć sobie czymś wolny czas. Wszystko dookoła wydawało mi się takie proste, normalne, po prostu zwyczajne. Myślałam, że ten tydzień nigdy nie minie.
Pewnego dnia do głowy wpadł mi świtny pomysł. Postanowiłam, że porozsyłam zaproszenia na obóz moim najlepszym koleżankom i kolegom. Kiedy wszystko zostało załatwione z całą paczką pojechaliśmy do jakiegoś nieznanego nam lasu. Rozbiliśmy namioty i zaczęła się wakacyjna przygoda. Postanowiliśmy urządzić polowanie. naszym głównym celem miała być sarna. I zaczęło się. Kiedy każdy miał w ręce odpowiednie narzędzie, poszliśmy w głąb ciemnego lasu. Było już ciemno, a my mieliśmy tylko dwie latarki. Nagle usłyszeliśmy potwornyryk. Strach odebrał mi mowę i nogi ugięły się pode mną. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, nie wykonywałam żadnego ruchu.Stałam jak słup soli. Po chwili podszedł do mnie Marek. Uspokoił mnie i choć mówił, że się nie boi, jego oczy wyrażały coś innego. Widać było przerażenie i okropny strach. Reszta naszej załogi również odczuwała lęk. Nikt nie wiedział co to było, nikt też niczego nie widział. Poszliśmy dalej. Nagle na drogę wkroczył nam ogromny niedźwiedź. Zdrętwiałam na jego widok. Czułam potworny strach. Włosy na głowie stanęły mi dęba. Myślałam, że to koniec. Zginiemy.
Po chwili zwierz zaczął iść w naszą stronę. Każdy zaczął uciekać z wielkim krzykiem. Było ciemno, a do tego znajdowaliśmy się na nieznanym terenie. Nagle usłyszałam Ewę, która z przerażeniem w głosie wzywała pomocy. Zamarłam. Nie wiedziałam, co mam robić. Nie myśląc, zaczęłam działać. Weszłam na drzewo i zaczęłam krzyczeć tak, aby odwrócić uwagę niedźwiedzia, który stał naprzeciwko Ewy. Gdy zwierz to usłyszał, podbiegł pod to drzewo i zaczął nim trząść. Czułam się strasznie. Moim jedynym życzeniem było to, aby przeżyć. Na drzewie spędziłam całą noc. Było mi zimno, strach nie pozwalał spać. Przed oczyma widniał mi ten okropny niedźwiedź. Byłam w szoku. Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś takiego.
Następnego dnia, gdy zobaczyłam, że niebezpieczeństwo minęło, wróciłam pod namioty. Po drodze czułam złość, niepewność i potworny strach. Bałam się własnego cienia. Gdy dotarłam na miejsce, odetchnęłam z ulgą. każdy był cały. Poczułam ogromną radość z tego powodu.
niesamowity dzień.
Jak zawsze wstałam o 7.00. Ubrałam się , zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. W szkole nie było nic ciekawego. Gdy wracałam do domu spotkałam starszą panią , która szła z zakupami. Zauważyłam , że coś się dzieje. Była mroźna zima , więc nie łatwo było przejść przez tą ślizgawicę. Podeszłam do starszej kobiety i zaproponowałam pomoc. Zauważyłam uśmiech na jej twarzy. Zaniosłam jej zakupy do domu. Starsza kobieta dziękowała mi nie zpiernie. Powiedziała , żeby Bóg się mną opiekował. Powiedziała że piękny uczynek zrobiłam i żebym się nie zmieniała. Bardzo poruszyły mnie te słowa i zrobiło mi się cieplej na sercu. Warto pomagać drugiemu człowiekowi bo wtedy czujemy radość z tak małych rzeczy