Hej !
Potrzebuję scenariusz z jakieś sceny z Romea i JUli ! (Zadnych Parodi) Scena ma być najlepiej tylko o Juli i Romeo .(2 osoby) , powinna trwać do 7 min.!
Będę wdzięczna <3
Narazie ;***
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Scena VII Narrator: Najsłynniejsza miłość świata: Romeo i Julia... Tym razem w wersji współczesnej.
Julia pisze na komputerze. Julia: Romek! Dlaczego ty jesteś Romek? Wyrzeknij się ojca i odrzuć nazwisko Lub jeśli nie chcesz, powiedz, że mnie kochasz, A ja wyrzeknę się swej rodziny. A nawet oddam ci mojego laptopa.
Słychać dzwonek telefonu.
Romek: Przepraszam, czy to rezydencja Kapuleckich?
Matka Julii: Tak, przy telefonie pani domu.
Romek: Zastałem... zastałem Julkę?
Matka Julii: Julka, do ciebie!
Julia:Słucham, kto mówi? Romek (śpiewa na melodię znanej piosenki Ich troje "Czy wiesz, maleńka..."): Czy wiesz maleńka może, jak ciebie mi brak? Czy czujesz to, co ja, gdy jestem sam? Jestem opętany, jak w niewoli pies. Kto jest temu winien - wiesz. Nie ma takich prostych słów, Co oddadzą to, co boli mnie. Przeczucie mam, że jednak spyta ktoś, Czy ta bajka się nie skończy źle! A wszystko to, bo ciebie kocham I nie wiem, jak bez ciebie mógłbym żyć. Chodź pokażę ci, czym moja miłość jest.
Julia: Moje uszy Nie spiły jeszcze stu słów z twoich ust, A już poznaję głos. To ty, Romek? To ty, Montecki? Romek: Julka, polećmy na Majorkę. Tam będziemy szczęśliwi. Co ty na to, ukochana?
Julia: A więc o której się spotkamy na lotnisku? Żegnając się czule przez telefon, schodzą ze sceny. Narrator – Scenka druga. „Jaki piękny wieczór”. Występują: Julia – w nastroju romantycznym
Robert – coś jakby nieprzekonany Julia – Och, jaki piękny wieczór, Robercie. Księżyc tak pięknie wisi i powietrze takie żwawe. Robert – To przy tobie tak powietrze się ożwawiło. Nigdy wcześniej nie spotkałem żwawego powietrza. J – Robercie, muszę ci coś wyznać… R – Co takiego? J – Ale obiecaj, że się ucieszysz. R – Obiecuję. J – Ja cię kocham. (!!!) R – Nie!!! J – Tak. Cieszysz się? R – No, nie wiem. Po prostu nie wiem. Tak to spadło na mnie jak…Jakbym przechodził pod gałęzią, na której siedzi ptak… i nagle!... marynarka do prania. To jest szok! Szok! Szok! I co teraz? J – Niech ci serce powie… R (do serca) – E, mów!(słucha) Co to znaczy: bum bum? J – Że już zawsze będziemy razem. R – Tak?...To dziwne. Bo ja jutro wyjeżdżam! J – Dlaczego? R – Nie zrozumiesz. J – Powiedz! R – Bo muszę. J – Nie rozumiem…(?) R – No widzisz! J – Ach, to ja pojadę też. R – Dokąd? J – Tam, gdzie ty. R – A nie, ja w przeciwną stronę. J – I co teraz? R – Zakończmy to romantycznie, jak prawdziwa kobieta i prawdziwy mężczyzna. Ty się otruj, a ja się upiję. Narrator – Scenka trzecia. „Don Juan”. Występują: Narrator (wskazuje na siebie)– jak zwykle pełen dygresji i komentarza Don Juan – pożeracz serc Babka – kolejna naiwna Don Juan – Żeby zaoszczędzić czasu, to odpuśćmy sobie narratora, bo to i kreuje siebie, i ogólnie przedłuża skecze. To powiem od razu, że jestem Don Juan. I wszystko wiadomo. Podrywam babki, jestem przystojny, faceci mnie nienawidzą. Narrator – Nienawidzę cię.(odchodzi) DJ – Nienawidzę, nienawidzę, ale jak mnie kocha ta!... Babka – Ładnyś jak cacuszko. DJ – Lubię komplementy. Mów jeszcze. B – Miłą masz facjatę. DJ – Tak. Dam ci kwiatka. Masz!(daje) Dałbym całusa, ale widzę, że panienka jakaś spłoszona, to nie dam. N (wchodzi) DJ – Oj! On teraz powie, że ja takie babki, jak ta, to mam na pęczki w skrzynkach po ziemniakach w piwnicy. Ale to będzie nieprawda. N – Don Juan takie babki, jak ta, to ma na pęczki w skrzynkach po ziemniakach w piwnicy, ale to nieprawda … DJ – I mówiłem, że on tylko czas marnuje…A ona tu, kobieta złowiona, jeszcze nie wie, co będzie… B – A co będzie? DJ – Będzie źle. Rzucam cię w podły sposób. Oddaj kwiatka. B (oddaje i płacze) – A ja ci takie komplementy sadziłam! N (wchodzi) DJ – A ty co? N – Mam narrację do zrobienia. DJ – Że takie komplementy, jak ona sadziła, to ja mam na pęczki? N – No. DJ – To już powiedziałem.(narrator wychodzi) Się ładuje na scenę, a nic nie mówi. A ty też… te twoje komplementy…taka bieda. B – To próbować oryginalniej? DJ – No. B - …A w oczach błękitu masz dwa wiadra. DJ – No, no… B – I błyskotliwyś jak karetka na sygnale… DJ – Och, znowu cię kocham. Masz kwiatka.(daje) N (wchodzi) DJ – Że takich kwiatków na pęczki? N (wychodzi) B – Don Juanie, mniej ci ufam. DJ – Dlaczego? B – Bo tak dajesz tego kwiatka, zabierasz, dajesz… DJ – Tak? Znowu dałem? To oddaj!(zabiera) B – Tak bez powodu? DJ – Zrozum to, co ci powiem, spróbuj to zrozumieć może. Jestem Don Juan. Kobiety podrywam tak dla sportu, moja ty siłownio. B – Ale jaki to ma sens? DJ – Nie wiem. Ale zobaczysz, wejdzie narrator i powie puentę. N(wchodzi) – Puent to ja mam na pęczki, ale nie do tego skeczu…