Hej :) Potrzebne są mi wszystkie informacje o Małym Księciu i pilocie :) Proszę was aby było to w odzielnych informacjach
np. Mały Książę : mieszkał na planecie B-612....
Piolot : gdy miał tyle i tyle lat narysował węża co zjadł słonia ...
Z góry dzięki za pomoc . Mam nadzieję że mnie zrozumieliście :D
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
streszczenie szczegółowe
Autor już na wstępie informuje, że zamierza zadedykować książkę Leonowi Werth, swojemu przyjacielowi. Obawia się jednak, że dzieciom nie spodoba się dedykacja dorosłemu książki, która jest przeznaczona dla nich. Aby się usprawiedliwić, autor podaje ważne powody swojej decyzji: jego przyjaciel to człowiek, który „potrafi wszystko zrozumieć”, a poza tym przebywa we Francji, gdzie szaleje wojna i trzeba dodać mu otuchy. W końcu decyduje się jednak na dedykację:
„Leonowi Werth
kiedy był małym chłopcem”.
1
Narrator jest pilotem, choć jako dziecko marzył o malarstwie. Gdy miał sześć lat, przeczytał o wężach boa, które połykają swe ofiary w całości, a później długo śpią i trawią. Na swoim pierwszym rysunku przedstawił takiego węża trawiącego słonia, ale dorośli sądzili, że to kapelusz. Na drugim rysunku narrator narysował więc „węża boa otwartego” z widocznym słoniem w środku. Jednak i to dzieło nie spotkało się ze zrozumieniem dorosłych, którzy kazali chłopcu zająć się lepiej geografią, historią, matematyką i gramatyką. Chłopiec został więc pilotem i znajomość geografii bardzo mu się przydała. Chcąc poznać, czy dorośli, z którymi przebywał, „naprawdę mogą wiele zrozumieć”, poddawał ich próbie z rysunkiem numer 1. Gdy ten ktoś widział na kartce kapelusz, narrator „zniżał się do jego poziomu” i rozmawiał z nim o brydżu, polityce i golfie, a nie o naprawdę ważnych sprawach, jak węże boa, gwiazdy czy dziewicze puszcze.
2
Narrator był samotny, bo nie znał osoby, z którą mógłby „naprawdę porozmawiać”. Pewnego razu zepsuł mu się samolot nad Saharą. Leciał sam, więc sam musiał naprawiać silnik. To jednak okazało się trudne i wieczorem położył się spać na piasku, tysiące kilometrów od jakichkolwiek osiedli ludzkich.
O świcie obudził go cichy głosik małego chłopca, który prosił, aby mu narysować baranka. Narrator ze zdumienia przecierał oczy, bo chłopczyk wcale nie wyglądał na zagubione i nieszczęśliwe dziecko. Poza tym prośba o rysunek w obliczu niebezpieczeństwa śmierci z pragnienia wydała mu się zupełnie absurdalna. Narrator umiał rysować tylko „węże boa zamknięte” i „węże boa otwarte”, więc narysował rysunek numer 1. Jakież było jego zaskoczenie, gdy chłopczyk bezbłędnie rozpoznał, co przedstawia rysunek, i oznajmił, że on nie potrzebuje słonia w wężu boa, bo to są niebezpieczne i zbyt duże zwierzęta. Narrator spróbował naszkicować baranka. Chłopcu jednak zwierzątko wydało się bardzo chore i poprosił o inny rysunek. Kolejny baranek był za dorosły, następny za stary. Zniecierpliwiony narrator narysował skrzynkę, w której miał się znajdować odpowiedni baranek. Buzia chłopca rozpromieniła się: właśnie takiego baranka potrzebował.
3
Tajemniczy chłopczyk okazał się Małym Księciem, który przybył z innej planety. Zaintrygował go samolot narratora. Gdy dowiedział się, do czego to urządzenie służy, ucieszył się, że jego rozmówca także „spadł z nieba”. W ogóle zadawał wiele pytań. Skrzynkę, w której znajdował się narysowany baranek, przeznaczył na jego domek, ale z oburzeniem przyjął pomysł narratora, aby uwiązywać baranka w dzień do palika. Nie wierzył, że zwierzątko mogłoby odejść, a poza tym oznajmił pilotowi, że w jego stronach jest bardzo mało miejsca. Melancholijnie dorzucił: „idąc prosto przed siebie, nie można zajść daleko (...)”.
4
Narrator zastanawia się, czy nie powinien zacząć swej opowieści jak baśni. Tęskni za Małym Księciem, który odszedł ze swoim barankiem sześć lat temu. Kupił farby i kredki, aby narysować swojego przyjaciela i sytuacje z nim związane. Boi się, że zapomni o nim, dlatego próbuje go opisać. Nie pamięta już wielu szczegółów, może też mylić się w rzeczach najważniejszych. Mały Książę niczego mu nie wyjaśniał, a on, niestety, nie widzi baranków zamkniętych w skrzyniach. Jest podobny do innych dorosłych.
Planeta, z której pochodził Mały Książę była niewiele większa od niego samego. Oprócz dużych planet, jak Ziemia, są też i takie, które trudno dostrzec przez teleskop. Astronomowie, którzy je odkrywają, nie nadają im imion, lecz oznaczają je numerami. Ojczyzną Małego Księcia była najprawdopodobniej asteroida B-612. Zauważył ją jedyny raz w roku 1909 astronom z Turcji. O swoim odkryciu opowiedział na Międzynarodowym Kongresie Astronomów, ale nie potraktowano go poważnie ze względu na jego śmieszny strój. Jednak, gdy w 1920 roku Turek wystąpił w eleganckim fraku, uwierzono mu. Narrator zauważa, że dorośli zwykle tak się zachowują: żądają konkretnych i ścisłych informacji, by móc w nie uwierzyć. Dlatego pilot stwierdza, że „dzieci powinny być bardzo wyrozumiałe dla dorosłych”.
5
Narrator co dzień dowiadywał się czegoś nowego o ojczyźnie przyjaciela. Trzeciego dnia Mały Książę opowiedział mu o kłopotach z baobabami. Cieszył się, że baranek pożywia się również krzewami i będzie na jego planecie zjadał małe baobaby, które stanowią wielkie niebezpieczeństwo: rozrastają się, przebijają korzeniami tę małą planetę i mogą ją rozsadzić. Trzeba pamiętać, aby regularnie je wyrywać, gdy tylko można odróżnić je od innych pożytecznych krzewów. Za radą Małego Księcia narrator narysował te olbrzymie drzewa, aby ostrzec inne dzieci.
6
Mały Książę bardzo lubił patrzeć na zachód słońca. Na swej niedużej planecie wystarczyło, by zrobił parę kroków i mógł oglądać zachodzące słońce, gdy tylko tego zapragnął. Na Ziemi, gdy we Francji zmierzcha, w Stanach Zjednoczonych jest południe. A do tak odległych miejsc nie można przenieść się w ciągu chwili.
Mały Książę lubił oglądać zachód słońca, gdy był smutny. Kiedyś oglądał go aż czterdzieści trzy razy...
7
Piątego dnia Mały Książę próbował dociec, do czego służą kwiatom kolce. Narrator akurat zajęty był naprawianiem silnika. Martwił się, że nie zdoła usunąć usterki, a woda do picia już się kończyła. Odpowiedział więc nieco szorstko, że kwiaty wytwarzają kolce z czystej złośliwości. Mały Książę nie wierzył. Sądził, że kwiaty są słabe i chcą w ten sposób dodać sobie odwagi. Gdy narrator opryskliwie odparł, że jego to nie obchodzi, bo zajmuje się poważnymi sprawami, Mały Książę zdenerwował się. Zarzucił narratorowi, że zachowuje się jak dorosły i jak pewien purpurowy Pan, który nigdy nie powąchał kwiatu, nigdy nikogo nie kochał, lecz całymi dniami zajmował się dodawaniem i wciąż powtarzał, że jest poważnym człowiekiem. Mały Książę martwił się, że baranek może, nie zdając sobie sprawy, co robi, zjeść „jedyną na świecie różę”, która istnieje na jego planecie. A gdyby zabrakło ukochanej róży, Mały Książę czułby się tak, jakby zgasły wszystkie gwiazdy.
Narratorowi zrobiło się wstyd. Ukołysał płaczącego Księcia i obiecał, że barankowi narysuje kaganiec, a róży zbroję.
8
Ukochana róża Małego Księcia wykiełkowała niespodziewanie wśród zwykłych kwiatów rosnących na jego planecie. Długo przygotowywała się do wyjścia z pąka. Chciała być olśniewająco piękna. I była. Oczarowała Małego Księcia. Szybko spostrzegł on jednak, że róża „nie grzeszy skromnością” i zachowuje się wyniośle. Kazała się wieczorem przykrywać kloszem, bo bała się przeciągów i przeziębienia. Chełpiła się swoimi czterema kolcami, które miały bronić ją przed każdym napastnikiem. Gdy Mały Książę przyłapał ją na próbie skłamania, przestał jej ufać, choć „jego miłość była pełna dobrej woli”. Później wyrzucał sobie, że oceniał ją po słowach, a nie po czynach i nie dostrzegł czułości kryjącej się za jej „nieporadnymi krętactwami” .
9
Przed swą ucieczką, która stała się możliwa dzięki przelotowi wędrownych ptaków, Mały Książę starannie przeczyścił wulkany, które znajdowały się na jego planecie: dwa czynne i jeden wygasły. Gdy wulkany są czyste, wtedy nie wybuchają. Wyrwał ostatnie kiełki baobabów, a gdy ostatni raz podlał różę i trzymał klosz, aby ją przykryć, zrobiło mu się bardzo smutno. Sądził, że już tu nie wróci. Przy pożegnaniu róża łagodnym tonem przeprosiła go za swoje zachowanie. Wyznała, że go kocha, a to, że on o tym nie wie, jest jej winą. Ale on też był niemądry. Pragnie, żeby Mały Książę był teraz szczęśliwy. Nie potrzebuje już klosza, bo wcale nie jest przeziębiona.
Gdy już to wszystko powiedziała, kazała Małemu Księciu szybko odejść. Nie chciała, aby spostrzegł jej łzy: „Była bardzo dumną różą (...)”.
10
Z planetą Małego Księcia sąsiadowały asteroidy 325, 326, 327, 328, 329 i 330. Mały Książę postanowił je odwiedzić.
Na pierwszej mieszkał Król, który jednak nie miał żadnych poddanych, choć utrzymywał, że jest władcą absolutnym i powszechnym, i słuchają go nawet gwiazdy. Ucieszył się na widok gościa i od razu nazwał go swym poddanym, bo „dla królów wszyscy ludzie są poddanymi”. Król wydawał rozkazy rozsądne, to znaczy wymagał od każdego tyle, ile ten mógł z siebie dać. Gdy Mały Książę ziewnął, Król kazał mu przestać, ale po tłumaczeniach gościa, że nie może się powstrzymać i jest zmęczony, rozkazał, aby Mały Książę ziewał. Ale Mały Książę speszył się i teraz nie mógł się zmusić do ziewnięcia. Król więc rozkazał, aby poddany raz ziewał, a raz nie...
Mały Książę poprosił Króla, aby rozkazał słońcu zajść. Chciał obejrzeć zachód. Władca powiedział, że owszem, spełni życzenie swego poddanego, ale gdy będą odpowiednie warunki - wszak „władza opiera się przede wszystkim na rozsądku”, a gdy wyda się rozkaz niemożliwy do spełnienia, dojdzie do buntu. Odpowiednie warunki do zachodu słońca będą natomiast wieczorem.
Mały Książę zaczął się nudzić i chciał odejść, ale Król zatrzymywał go obietnicą stanowiska ministra sprawiedliwości. Mały Książę miałby sądzić jedynego na planecie szczura: skazywać go na śmierć i ułaskawiać. Mógłby także sądzić samego siebie. Jednak Mały Książę nie dał się skusić ani tą propozycją, ani stanowiskiem ambasadora. Opuścił planetę Króla, myśląc, że „dorośli są bardzo dziwni”.
11
Kolejną planetę zamieszkiwał Próżny. Brakowało mu wielbicieli, więc bardzo ucieszyła go wizyta gościa. Poprosił, aby Mały Książę oklaskiwał go. Próżny kłaniał się wówczas swym wyjątkowym kapeluszem. Wyjaśnił, że podziwianie polega na tym, iż uważa się kogoś za najprzystojniejszego, najinteligentniejszego i najbogatszego na całej planecie. Nie przeszkadzało mu, że na tej planecie jest sam. Mały Książę podziwiał go, ale szybko się znudził i odchodząc, zastanawiał się nad osobliwością dorosłych.
12
Na następnej planecie mieszkał Pijak. Siedział przed stosem pełnych i pustych butelek. Powiedział, że pije, aby zapomnieć, że się wstydzi. A wstydzi się tego, że pije. Te słowa wprawiły Małego Księcia w głęboką zadumę.
13
Czwartą planetę zamieszkiwał Bankier, który nieustannie przeliczał należące do niego gwiazdy. Nie miał czasu na nic innego. Uważał, że podchodzi do życia poważnie i nie zajmuje się głupstwami. Mieszkał tu od pięćdziesięciu czterech lat i tylko trzy razy pozwolił się oderwać od pracy: dwadzieścia dwa lata temu, gdy spadający chrabąszcz narobił wielkiego hałasu, jedenaście lat temu, gdy dostał ataku reumatyzmu (nie ma czasu na ruch) i teraz, gdy przeszkodził mu Mały Książę. Gwiazdy należały do Bankiera, bo to on wpadł na pomysł, że można je mieć. To tak samo, jak z innymi rzeczami: z pomysłem, który się opatentuje, z odkrytą wyspą, która staje się własnością odkrywcy czy jak ze znalezionym diamentem.
Mały Książę nie mógł zrozumieć, jakie korzyści czerpie Bankier z posiadania ponad pięciuset milionów gwiazd. Ten tłumaczył, że po prostu jest bogaty i to wystarczy. Może kupować nowe gwiazdy i umieszczać je w banku. Mały Książę znów zastanawiał się nad dziwnością dorosłych. Powiedział, że jego wulkany, które czyści systematycznie, mają z niego pożytek; jego róża, którą podlewa, także ma z niego pociechę. Bankier nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Mały Książę powędrował dalej.
14
Następna planeta była najmniejsza ze wszystkich. Znajdowała się tutaj tylko latarnia uliczna i Latarnik. Mały Książę pomyślał, że choć nie ma tu domów i innych ludzi zajęcie Latarnika nie jest absurdalne, bo jest ładne. Kiedy zapala latarnię, to tak, jakby świeciła jeszcze jedna gwiazda. A kiedy gasi, to tak, jakby gwiazda szła spać.
Latarnik narzekał, że planeta z roku na rok obraca się coraz szybciej, a on, zgodnie z zarządzeniem, musi zapalać latarnię wieczorem, a gasić rano. Teraz planeta robi jeden obrót na minutę. Latarnik nie ma kiedy odpocząć.
W czasie rozmowy z Małym Księciem mężczyzna wciąż gasił i zapalał latarnię. Nie przydała mu się rada gościa, aby powolutku okrążał swoją planetę: pozostanie wtedy cały czas w słońcu i będzie mógł odpoczywać. Latarnik najbardziej lubił bowiem spać. Mały Książę darzył go sympatią i z żalem opuszczał jego planetę. Pomyślał, że Latarnika wyśmiałby i Król, i Próżny, i Pijak, i Bankier. Ale jemu ten człowiek nie wydawał się śmieszny - nie zajmował się wyłącznie sobą.
15
Na szóstej, największej planecie, mieszkał Geograf. Wyjaśnił, że jest uczonym, który wie, gdzie znajdują się góry, morza, rzeki i pustynie. Nie potrafił jednak odpowiedzieć Małemu Księciu, czy w jego ojczyźnie są te wytwory przyrody. Geograf był zbyt ważną osobą, by sprawdzić to osobiście. On tylko zapisywał w księgach to, o czym donieśli mu badacze. A u niego brakowało ich, dlatego chciał, by Mały Książę został takim badaczem. Wielcy geografowie zadają pytania badaczom, notują wspomnienia i każą im udowodnić swoje odkrycia, na przykład przynieść wielkie kamienie z odkrytej wielkiej góry. Sprawdzają również moralność badaczy: ci nie mogą być kłamcami ani pijakami (widząc podwójnie, mogliby składać mylące sprawozdania).
Geograf prosił, aby Mały Książę opisał swoją planetę. W opowiadaniu Mały Książę wspomniał o swej róży, ale Geograf przerwał mu, mówiąc, iż geografia nie zajmuje się tak efemerycznymi zjawiskami. Mały Książę żądał wyjaśnienia tego terminu. Geograf wytłumaczył, że „efemeryczny” znaczy „zagrożony rychłym zniknięciem”. To wprawiło Małego Księcia w zdumienie i wywołało w nim poczucie winy, że zostawił swą bezbronną różę samą.
16
Mały Książę zawędrował na Ziemię. Na naszej planecie żyje około dwóch miliardów dorosłych (kilkuset królów, kilka tysięcy geografów, kilkaset tysięcy bankierów, kilka milionów pijaków, kilkaset milionów próżnych). Zanim wynaleziono elektryczność, cała rzesza latarników zapalała wieczorami latarnie. Świetlna łuna sprawiała niesamowite wrażenie. Tylko dwóch latarników, jeden na biegunie północnym i jeden na południowym, pracowało zaledwie dwa razy do roku.
17
Tak naprawdę, to ludzie zajmują na Ziemi bardzo mało miejsca. Wszyscy zmieściliby się na najmniejszej wysepce na Pacyfiku. Ale dorosłym wydaje się, że są najważniejsi i najwięksi.
Mały Książę znalazł się na pustyni w Afryce. Był zdziwiony, że na Ziemi nie ma ludzi. Jeszcze bardziej zadziwił go wąż, którego spotkał. Wąż wyjaśnił Małemu Księciu, że na pustyni ludzie nie mieszkają. Mały Książę zauważył, że w tym miejscu dokucza trochę samotność, ale wąż odpowiedział, iż dokucza ona także wśród ludzi. Mały Książę nie rozumiał słów węża, który twierdził, że „każdego, kogo dotknie, oddaje ziemi, z której pochodzi” i jeżeli Mały Książę zatęskni kiedyś za swoją planetą, on mu pomoże.
18, 19
Na pustyni Mały Książę spotkał jedynie kwiatek. Zapytał o ludzi. Kwiatek widział kiedyś karawanę i przypomniał sobie, że ludzi było sześciu lub siedmiu. Ale oni nie mają korzeni, więc wiatr przenosi ich z miejsca na miejsce. Małego Księcia dziwiła wysokość ziemskich gór. Na swojej planecie miał tylko trzy wulkany, które sięgały mu do kolan. Wspiął się na szczyt stromizny i krzyknął: „Dzień dobry!”, odpowiedziało mu tylko echo.
20
Mały Książę zaszedł do ogrodu pełnego róż. Gdy dowiedział się, że te kwiaty nazywają się tak samo, jak jego ukochana, zdumiał się: wszak ona twierdziła, że jest jedyna na świecie. A potem pomyślał, że gdyby jego róża zobaczyła ten ogród, zdenerwowałaby się i udawałaby, że umiera. A on musiałby udawać, iż wierzy w jej chorobę. Doszedł do wniosku, że nie jest prawdziwym wielkim księciem, bo posiada jedynie najzwyklejszą różę i trzy malutkie wulkany, w tym jeden wygasły. Zasmucił się i rozpłakał.
21
Mały Książę spotkał lisa, który prosił, aby go oswoić. Wyjaśnił, że „oswoić” to znaczy stworzyć więzy, być sobie nawzajem potrzebnym. Oswajać trzeba powoli, cierpliwie. Mały Książę chętnie oswoił lisa. Dzięki lisowi zrozumiał też, że jego róża jest dla niego najważniejsza, bo to jej właśnie poświęcił tak wiele czasu. I, choć wygląda ona jak setki innych róż, jest wyjątkowa, bo „to, co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu”. Należy „patrzeć sercem” i czuć się odpowiedzialnym za tego, kogo się oswoiło. Lis zwrócił także uwagę Małego Księcia na konieczność zachowania rytuału, czyli tego, co „sprawia, że jakiś dzień lub godzina różnią się od pozostałych dni i godzin” .
22
Następną osobą, którą zobaczył Mały Książę, był Zwrotniczy. Obaj dziwili się podróżującym bez celu ludziom i zazdrościli dzieciom, które, jako jedyne, wiedzą, czego chcą i z zadowoleniem oglądają przez okna pociągów krajobraz.
23
Kolejną spotkaną osobą był Sprzedawca pigułek gaszących pragnienie. Jedna połknięta tabletka powodowała, że przez tydzień nie chciało się pić. Sprzedawca wyjaśnił, że to daje oszczędność rzędu pięćdziesięciu trzech minut tygodniowo. Mały Książę pomyślał, iż on wolałby przez owe minuty przespacerować się do źródła.
24
Minął tydzień, odkąd narrator spotkał Małego Księcia. Samolot nie był jeszcze naprawiony, a cały zapas wody się skończył. Mały Książę zaproponował, aby poszukali studni. Narratorowi pomysł szukania studni na pustyni wydał się absurdalny, ale zgodził się. Mały Książę zauważył melancholijnie, że pustynia właśnie dlatego jest piękna, że kryje w sobie studnię. Te słowa przypomniały narratorowi dom, w którym kiedyś mieszkał. Mówiono, iż w domu znajduje się ukryty skarb. Ta legenda nadawała domowi niezwykłą tajemniczość i piękno.
Podczas poszukiwań studni Mały Książę poczuł senność. Narrator wziął go na ręce i wyczuł jego kruchość. Wzruszony, szedł dalej, myśląc, że najpiękniejsze w Małym Księciu jest jego przywiązanie do ukochanej róży, które „promieniuje z niego niczym światło lampy” .
25
Wkrótce narrator i Mały Książę znaleźli studnię. Wyglądała ona nie jak typowa studnia saharyjska, ale jak ocembrowana studnia wiejska. Mały Książę pił i było widać, że dla niego jest to „cicha radość świątecznego dnia”. Ta woda „zrodziła się z marszu pod gwiazdami” i „była dobrodziejstwem dla serca, zupełnie jak upominek” .
Mały Książę ubolewał nad ludźmi, którzy miotają się po świecie bez celu, hodują tysiące róż i nie znajdują w nich tego, czego szukają.
Mijała właśnie rocznica, gdy Mały Książę znalazł się na Ziemi. Tęsknił już bardzo za swą ojczyzną i wracał na miejsce, w którym spadł. Narrator ze smutkiem dotrzymał obietnicy (narysował kaganiec dla baranka, aby uchronić różę Małego Księcia). Później Mały Książę kazał mu iść naprawiać samolot i prosił, aby wrócił wieczorem następnego dnia.
26
Gdy narrator przyszedł wieczorem, usłyszał rozmowę Małego Księcia z jadowitym wężem, który kiedyś zaoferował mu pomoc w powrocie na jego planetę. Mały Książę upewniał się, czy wąż ma skuteczny jad i umawiał się z nim na dzisiejszą noc w miejscu, od którego zaczął swą ziemską wędrówkę. Przerażonemu narratorowi powiedział, że to tylko będzie wyglądało tak, jakby umierał, ale naprawdę wcale się tak nie stanie: on zrzuci tylko zbyt ciężkie ciało i wróci na swą odległą gwiazdę. A dziś w nocy gwiazda znajdzie się dokładnie nad miejscem, gdzie Mały Książę spadł rok temu. Pocieszał zasmuconego narratora, mówiąc, że na zawsze pozostanie jego przyjacielem. Kiedy ten będzie patrzył w rozgwieżdżone niebo, będzie mu się wydawało, że wszystkie gwiazdy śmieją się do niego, bo Mały Książę będzie mieszkał i śmiał się na jednej z nich. Wzruszony narrator wyznał, że bardzo lubi słuchać śmiechu przyjaciela.
Mały Książę nie chciał, aby narrator był w nocy świadkiem jego spotkania z wężem. Narrator jednak nie zostawił go samego. Przypomniał sobie słowa lisa: „Jeżeli ktoś pozwolił się oswoić, będzie być może trochę płakał”. Gdy doszli na wyznaczone miejsce, wąż owinął się dookoła kostki Małego Księcia, który po chwili upadł bezszelestnie na piasek.
27
Narrator naprawił samolot i wrócił do swoich. Smutek wytłumaczył zmęczeniem. Od tamtej chwili minęło sześć lat. Narrator wciąż lubi patrzeć na gwiazdy i słuchać ich „śmiechu”. Wierzy, że Mały Książę powrócił na swą planetę, bo nie znalazł ciała chłopca. Czasem martwi się, bo zapomniał przy kagańcu dla baranka dorysować skórzany pasek. Kaganiec jest więc nieprzydatny. Częściej jednak myśli, że Mały Książę tak kocha swoją różę, że nigdy nie spuści baranka z oczu i będzie chronił ukochaną przed niebezpieczeństwem. Czuje się przecież za nią odpowiedzialny.
Dla narratora, podobnie jak dla dzieci kochających Małego Księcia, poczynania baranka i los róży są istotne. „Lecz żaden dorosły nie zrozumie, jakie to jest niezmiernie ważne!”