Jak tylko wstałam dziś rano wiedziałam ze wydarzy się coś niezwykłego. Nie wiem skąd ale czułam że coś sie stanie. W szkole na lekcji wfu, która mamy razem z klasą 2b okazało sie że bedziemy grac w siatkę. Nie żebym za bardzo lubiła ten sport ale do 2b chodził też Wojtek-chłopak który mi sie od dawna podoba. Chcąc zrobić na nim wrażenie w czasie gry wiele razy rzucałam sie na lecącą piłkę - niestety bezskutecznie bo moje starania na nic sie nie zdały. Graliśmy klasa na klase. W pewnej chwili zrobił tak mocny atak, że moja koleżanka-Anka-ledwo zdołała ją odebrać. Piłka poleciała do Gośki. Ona podała ja do mnie. NIestety piłjka nie leciała centralnie do mnie. NIe chcąc sie jednak przed nim skompromitować skoczyłam jak szalona w tył. Nie miałam jednak pewności czy mi sie uda. Odbiłam piłkę perfekcyjnie, lecz sama upadłam z ogromnym gruchotem na ziemie. Wszyscy spojrzeli sie na mnie, niektorzy zachichotali. Myślałam że sie strasznie skompromitowałam i do końca meczu nie robiłam już takich poświęceń. Po wfie cała poobijana czekałam na kolejną lekcje pod sala od matmy. O dziwo podszedł do mnie Wojtek. Usiadł obok mnie. Serce biło mi jak szalone a twarz spurpurowiała. Zapytał czy to barzdo bolało i przyznał że sam nie był by zdolny do takich poświęcen. Na odchodne powiedział mi że świetnie grałam!!! Reszty nie pamiętam, bo byłam tak podekscytowana. Teraz gdy siedze sobie w domu myśle że cos w tym musi byc skoro magle sie tak odezwał. MOże mu zaimponowałam? Oby!!! Już nie moge doczekać sie kolejnego dnia!!!!
KOchany pamiętniku!!!
Jak tylko wstałam dziś rano wiedziałam ze wydarzy się coś niezwykłego. Nie wiem skąd ale czułam że coś sie stanie. W szkole na lekcji wfu, która mamy razem z klasą 2b okazało sie że bedziemy grac w siatkę. Nie żebym za bardzo lubiła ten sport ale do 2b chodził też Wojtek-chłopak który mi sie od dawna podoba. Chcąc zrobić na nim wrażenie w czasie gry wiele razy rzucałam sie na lecącą piłkę - niestety bezskutecznie bo moje starania na nic sie nie zdały. Graliśmy klasa na klase. W pewnej chwili zrobił tak mocny atak, że moja koleżanka-Anka-ledwo zdołała ją odebrać. Piłka poleciała do Gośki. Ona podała ja do mnie. NIestety piłjka nie leciała centralnie do mnie. NIe chcąc sie jednak przed nim skompromitować skoczyłam jak szalona w tył. Nie miałam jednak pewności czy mi sie uda. Odbiłam piłkę perfekcyjnie, lecz sama upadłam z ogromnym gruchotem na ziemie. Wszyscy spojrzeli sie na mnie, niektorzy zachichotali. Myślałam że sie strasznie skompromitowałam i do końca meczu nie robiłam już takich poświęceń. Po wfie cała poobijana czekałam na kolejną lekcje pod sala od matmy. O dziwo podszedł do mnie Wojtek. Usiadł obok mnie. Serce biło mi jak szalone a twarz spurpurowiała. Zapytał czy to barzdo bolało i przyznał że sam nie był by zdolny do takich poświęcen. Na odchodne powiedział mi że świetnie grałam!!! Reszty nie pamiętam, bo byłam tak podekscytowana. Teraz gdy siedze sobie w domu myśle że cos w tym musi byc skoro magle sie tak odezwał. MOże mu zaimponowałam? Oby!!! Już nie moge doczekać sie kolejnego dnia!!!!