Hej mam zrobić takie zadania z POLSKIEGO,Sławomira Mrożka pt.SŁOŃ
ZAD.1 NAPISZ INFORMACJĘ DO GAZETY O WYDARZENIU W ZOO ZAD.2 ROZMOWA DYREKTORA ZOO Z ŻONĄ PO WYJŚCIU NA JAW CAŁEGO WYDARZENIA( DIALOG)
PISZCIE!
RoodyAlien
1. Dzisiejszego dnia miejskie ZOO stało się areną nieprawdopodobnego wydarzenia! W godzinach rannych turyści zwiedzający nasze miasto, w czasie podziwiania fauny zebranej w miejscowym ogrodzie zoologicznym byli świadkami lotu słonia – tego samego, który został odgórnie przedzielony dla zwiększenia wrażeń estetycznych każdego, kto odwiedzi nasze strony, a o którym pisał nas niezależny korespondent we wcześniejszych numerach „Wiadomości Wieczornych z Pierwszej Ręki”. Okazało się, iż w efekcie przygotowanego przez burżuazję obszarniczo-kapitalistycznego spisku żywe zwierze zostało podmienione na jego gumowy falsyfikat, który z precyzyjną dokładnością wbił się w górę i niesiony był przez kapryśny wiatr, w momencie, kiedy wybieg dla słoni wizytowany był przez wycieczkę szkolną pełną młodych obywateli. W toku błyskawicznie prowadzonego śledztwa wyszło na jaw, że dyrektor ZOO, może być zamieszany w przygotowanie owego kompromitującego Polskę Ludową wydarzenia.
2. -Kochanie wróciłem! -Cześć Skarbie. Dobrze, że jesteś. Słyszałam na mieście, że coś dziwnego stało się dzisiaj w ZOO. -Jak to „coś dziwnego”? W pracy było tak jak zwykle. Normalny dzień… -Normalny? Mam nadzieję, że wszystkiego dowiem się tutaj i teraz i to od ciebie a nie od tej kioskarki z rogu ulicy. Chcesz mi powiedzieć, że to był „normalny dzień”? Od jak dawna pijesz wódkę w godzinach pracy? -Jaką wódkę? Czyś ty zgłupiała? -Przecież widzę, że masz czerwony w nos a etanolem śmierdzi od ciebie jak od Kalingradu do Władywostoku! -No… masz rację, piłem dzisiaj. Ale to nic wielkiego. Może to cię ucieszy, że koledzy przyszli do mnie z flaszką po trzynastej. Miałem dzisiaj naprawdę ciężki dzień. Nawet nie wiesz jak ciężki… -Wcale mnie to nie cieszy! Zawsze robisz wszystko tak jak władza każde a potem mamy z tego same problemy… -Nie histeryzuj! Jak się uspokoisz to zaraz ci wszystko opowiem. -Przecież jestem spokojna -Tak samo spokojna jak Breżniew, kiedy dzwonił do Gomółki w sprawie przyjazdu Jana Pawła II do Polski! -Nie zmieniaj tematu… -Wcale nie jesteś tak spokojna jaką byłaś kiedy cię poznałem… ale to nie ważne. Wiesz przecież jak staram się aby ZOO prowadzone było jak najlepiej. Czasami dbam o jego dobro lepiej niż o ciebie! -!?!? -Kiedy zostałem odgórnie poinformowany o tym, iż ogród zoologiczny dostaje przydział słonia byłem zachwycony. „W końcu władza doceniła moje starania” – pomyślałem. Zdałem sobie jednak sprawę, że żywy słoń jest tylko marnowanie funduszy… Budowa tysiąca szkół na tysiąclecie chrztu Polski nadal trwa a plan musi zostać wykonany. Obywatelom przyda się edukacja a ZOO ma im dać rozrywkę. Dlatego wymyśliłem… -Ha ha ha ha ha! -Z czego się śmiejesz? Co jest takiego śmiesznego? -To że znowu coś wymyśliłeś! Ha ha ha! -Przestań… to nie jest śmieszne! -Wiem, to jest tragikomiczne! -Chcesz wysłuchać tej historii do końca czy nie?! -Tak, chcę… bardzo jestem ciekawa jej zakończenia. Proszę, kontynuuj… -Wymyśliłem, że żywego słonia można zamienić na takiego gumowego… Nie trzeba po nim sprzątać, nie trzeba go karmić chyba, że powietrzem, które jest tańsze od karmy dla takich słoni, którą pewnie trzeba sprowadzać z jakiś egzotycznych krajów. Do gumowego słonia nie potrzeba weterynarza a wystarczy raz na jakiś czas wezwać wulkanizatora. Kazałem przygotować takiego słonia. Wszystko było idealnie przygotowane, lecz niestety słoń okazał się napełniony nie powietrzem a jakimś gazem od powietrza lżejszym… Z nieznanych mi bliżej powodów słoń odleciał i – szczerze mówiąc – nie wiem z jakich powodów to zrobił. Czy było mu u mnie źle? -Było mu wyśmienicie, lecz pewnie zatęsknił za swoim krajem gdzieś w Afryce… -Przecież on nie był z Afryki, był z gumy. Wspominałem o tym. Wcale mnie nie słuchasz! -Tak, masz rację. To wszystko przez to, że co tydzień słyszę od ciebie podobne głupoty!
Dzisiejszego dnia miejskie ZOO stało się areną nieprawdopodobnego wydarzenia! W godzinach rannych turyści zwiedzający nasze miasto, w czasie podziwiania fauny zebranej w miejscowym ogrodzie zoologicznym byli świadkami lotu słonia – tego samego, który został odgórnie przedzielony dla zwiększenia wrażeń estetycznych każdego, kto odwiedzi nasze strony, a o którym pisał nas niezależny korespondent we wcześniejszych numerach „Wiadomości Wieczornych z Pierwszej Ręki”. Okazało się, iż w efekcie przygotowanego przez burżuazję obszarniczo-kapitalistycznego spisku żywe zwierze zostało podmienione na jego gumowy falsyfikat, który z precyzyjną dokładnością wbił się w górę i niesiony był przez kapryśny wiatr, w momencie, kiedy wybieg dla słoni wizytowany był przez wycieczkę szkolną pełną młodych obywateli. W toku błyskawicznie prowadzonego śledztwa wyszło na jaw, że dyrektor ZOO, może być zamieszany w przygotowanie owego kompromitującego Polskę Ludową wydarzenia.
2.
-Kochanie wróciłem!
-Cześć Skarbie. Dobrze, że jesteś. Słyszałam na mieście, że coś dziwnego stało się dzisiaj w ZOO.
-Jak to „coś dziwnego”? W pracy było tak jak zwykle. Normalny dzień…
-Normalny? Mam nadzieję, że wszystkiego dowiem się tutaj i teraz i to od ciebie a nie od tej kioskarki z rogu ulicy. Chcesz mi powiedzieć, że to był „normalny dzień”? Od jak dawna pijesz wódkę w godzinach pracy?
-Jaką wódkę? Czyś ty zgłupiała?
-Przecież widzę, że masz czerwony w nos a etanolem śmierdzi od ciebie jak od Kalingradu do Władywostoku!
-No… masz rację, piłem dzisiaj. Ale to nic wielkiego. Może to cię ucieszy, że koledzy przyszli do mnie z flaszką po trzynastej. Miałem dzisiaj naprawdę ciężki dzień. Nawet nie wiesz jak ciężki…
-Wcale mnie to nie cieszy! Zawsze robisz wszystko tak jak władza każde a potem mamy z tego same problemy…
-Nie histeryzuj! Jak się uspokoisz to zaraz ci wszystko opowiem.
-Przecież jestem spokojna
-Tak samo spokojna jak Breżniew, kiedy dzwonił do Gomółki w sprawie przyjazdu Jana Pawła II do Polski!
-Nie zmieniaj tematu…
-Wcale nie jesteś tak spokojna jaką byłaś kiedy cię poznałem… ale to nie ważne. Wiesz przecież jak staram się aby ZOO prowadzone było jak najlepiej. Czasami dbam o jego dobro lepiej niż o ciebie!
-!?!?
-Kiedy zostałem odgórnie poinformowany o tym, iż ogród zoologiczny dostaje przydział słonia byłem zachwycony. „W końcu władza doceniła moje starania” – pomyślałem. Zdałem sobie jednak sprawę, że żywy słoń jest tylko marnowanie funduszy… Budowa tysiąca szkół na tysiąclecie chrztu Polski nadal trwa a plan musi zostać wykonany. Obywatelom przyda się edukacja a ZOO ma im dać rozrywkę. Dlatego wymyśliłem…
-Ha ha ha ha ha!
-Z czego się śmiejesz? Co jest takiego śmiesznego?
-To że znowu coś wymyśliłeś! Ha ha ha!
-Przestań… to nie jest śmieszne!
-Wiem, to jest tragikomiczne!
-Chcesz wysłuchać tej historii do końca czy nie?!
-Tak, chcę… bardzo jestem ciekawa jej zakończenia. Proszę, kontynuuj…
-Wymyśliłem, że żywego słonia można zamienić na takiego gumowego… Nie trzeba po nim sprzątać, nie trzeba go karmić chyba, że powietrzem, które jest tańsze od karmy dla takich słoni, którą pewnie trzeba sprowadzać z jakiś egzotycznych krajów. Do gumowego słonia nie potrzeba weterynarza a wystarczy raz na jakiś czas wezwać wulkanizatora. Kazałem przygotować takiego słonia. Wszystko było idealnie przygotowane, lecz niestety słoń okazał się napełniony nie powietrzem a jakimś gazem od powietrza lżejszym… Z nieznanych mi bliżej powodów słoń odleciał i – szczerze mówiąc – nie wiem z jakich powodów to zrobił. Czy było mu u mnie źle?
-Było mu wyśmienicie, lecz pewnie zatęsknił za swoim krajem gdzieś w Afryce…
-Przecież on nie był z Afryki, był z gumy. Wspominałem o tym. Wcale mnie nie słuchasz!
-Tak, masz rację. To wszystko przez to, że co tydzień słyszę od ciebie podobne głupoty!