Hej! Jutro na informatyce, będziemy robić gazetkę, tak więc potrzebuję ciekawych artykułów. Mogą być na następujące tematy: - Gimnazjaliści jadą na Lecha: Lech Poznań - GKS Bełchatów. -Wywiad z panią Jakąś tam- dowolnie, z byle ki9m, pozmieniam to sobie, byle ciekawe. - Oczami podróżnika: NIemcy- Uczniowie naszego gimnazjum jadą na wymianę, proszę o jakieś info. o kraju, specjałach, co tam można robić. -Powtórka z matmy - wzory, zadania próbne, itd. No nie wiem jeszcze jakieś inne ciekawe pomysły. Teksty niech będą sporych rozmiarów, liczę na 5, więc wiecie.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Wywiad ze S. Peszko - piłkarzem Lecha Poznań i reprezentacji Polski
Z okazji zbliżających się świąt, redakcja portalu, przygotowała prezent dla swoich czytelników. Korzystając z przerwy w rozgrywkach piłkarskich i okresie świątecznym, do rodzinnego Jedlicza przyjechał Sławomir Peszko, piłkarz Lecha Poznań i Reprezentacji Polski, z którym rozmawiał Marcin Józefowicz.
Marcin Józefowicz: Sławku, czy pokrótce mógłbyś czytelnikom portalu sportkrosno.pl przedstawić swoją dotychczasową karierę piłkarską?
Sławomir Peszko: Muszę sięgnąć pamięcią do Jedlicza. Zacząłem grać w piłkę w wieku 8 lub 9 lat. Moich trenerów było sporo: Piotrek Młocek, Jacek Młocek, Janek Stanisz, którym bardzo wiele zawdzięczam. W seniorach Nafty nie mogłem zagrać – byłem za młody. Gdy miałem 14 lat wyjechałem do Płocka i tam tak naprawdę zacząłem grać w piłkę. Pierwsze 2 lata grałem w juniorach, osiągaliśmy różne sukcesy (np. Mistrzostwo Mazowsza) i jeździliśmy na Mistrzostwa Polski, ale to jest nic w porównaniu z tym, o co się gra w lidze polskiej seniorskiej. Tam zadebiutowałem, grałem 5-letni kontrakt, który wypełniłem do końca, 1,5 roku temu przeniosłem się do Poznania i teraz jestem na półmetku, gdyż do końca kontraktu pozostało dokładnie 1,5 roku.
M. J.: Czy przejście do Wisły Płock było przełomowym momentem w Twojej karierze?
S. P.: Na pewno. Wiedziałem, że jeśli z takiego małego miasta szybko się nie wyjedzie, to ciężko by było, żeby mnie ktoś zauważył, żeby w późniejszym wieku zaistnieć. Poza tym, im szybciej, tym lepiej. Teraz mógłbym doradzić młodym zawodnikom, aby wspólnie z rodzicami podjęli takie decyzje i jeśli jest taka szansa, to wyjechać do większego miasta.
M. J.: Twoje bardzo dobre występy w lidze polskiej przełożyły się na powołanie do narodowej reprezentacji. Jakie to uczucie grać z „orłem na piersi”?
S. P.: Wielka trema. Nogi się trzęsą jak śpiewany jest hymn. Trzeba się szybko pozbierać. Na szczęście, jak się jest na boisku, to już się o tym nie myśli. Ogromne przeżycie, że będąc z Jedlicza, mogę swoją miejscowość reprezentować.
M. J.: Gdzie na boisku wolisz najbardziej grać? Boczny prawy pomocnik, czy cofnięty napastnik?
S. P.: Zdecydowanie z prawej strony boiska. Przodem do bramki. Ja bazuję na szybkości i gdy się rozpędzę czekam na prostopadłe piłki i z takich sytuacji najwięcej strzelam bramek. Często wchodzę w drybling „jeden na jeden” i właśnie ta pozycja najbardziej mi odpowiada.
M. J.: W meczach otrzymujesz sporo żółtych kartek. Z czego to wynika?
S. P.: Głównie z emocji, często niepohamowanych. Niesłusznie nieraz otrzymywałem żółte kartki w II lidze, gdzie kłóciłem się często z sędziami, tam grany jest futbol siłowy. Byłem faulowany, co było niezauważalne, wchodziłem w dyskusję z sędzią i często kończyło się to żółtymi kartonikami. Teraz już jest to wyeliminowane. Jeśli dostaję żółtą kartę, to albo za spóźniony wślizg czy faul, oczywiście nie ma w tym złośliwości i brutalności.
M. J.: Ostatnio zostałeś wybrany najlepszym pomocnikiem ligi polskiej. Rozumiem, że jesteś z tego bardzo zadowolony. Będziesz próbował dokonać czegoś więcej np. zostać najlepszym polskim piłkarzem?
S. P.: Byłoby super, ale tam rywalizacja jest naprawdę wielka. Jak pokazują ostatnie lata, wygrywają zawodnicy, którzy wyjeżdżają z kraju, tak jak Irek Jeleń czy Ebi Smolarek i to jest też jakiś sygnał dla mnie.
M. J.: Co do wyjazdów – czy wiosną 2010 roku Sławka Peszko zobaczymy na ligowych boiskach, czy na boiskach lig zagranicznych?
S. P.: Sam jeszcze nie wiem. Czekam na decyzje. Mam się spotkać z władzami Lecha Poznań na rozmowy. Mój agent Jarek Kołakowski, z którym spotkałem się w Warszawie, przedstawił mi plan jaki będzie. Czy zostanę, to nie tylko ode mnie zależy. Mnie jest w Poznaniu dobrze i jeśli na siłę mam wyjeżdżać, to na pewno tego nie zrobię.
M. J.: Śledzisz poczynania drużyn podkarpackich? Nafty Jedlicze czy Karpat Krosno?
S. P.: Jak najbardziej Nafty Jedlicze, oczywiście Karpat Krosno również, gra tam wielu moich znajomych, jak chociażby Leszek Czaja, z którym przyjaźnię się od wielu lat. Wchodzę na stronę 90minut.pl i tam śledzę wyniki i tabele.
M. J.: Jaki jest Twój piłkarski ideał?
S. P.: Na polskim piłkarzu się nie wzorowałem. Po prostu chciałem mieć swój styl. A zagraniczny piłkarz to mój rówieśnik, którego umiejętności nigdy nie osiągnę – to Christiano Ronaldo.
M. J.: Czy po zakończeniu piłkarskiej kariery planujesz zająć się szkoleniem młodzieży?
S. P.: Nie wiem, bo ja mam zawsze mało cierpliwości, więc może być z tym problem. Wiem jedno, na pewno będę chciał zostać przy piłce.
M. J.: Kto zostanie Mistrzem Polski 2009/2010?
S. P.: Gdybym nie odpowiedział, że Lech - to nieźle bym nagrabił. Ja w to wierzę, 8 pkt. straty to Wisły to dużo i mało. Jeśli ustatkujemy formę i nie będą się nam przytrafiać głupie remisy u siebie, to jest szansa dogonić Wisłę Kraków.
M.J.: Czy na sam koniec, za pośrednictwem portalu sportkrosno.pl, mógłbyś pozdrowić wszystkich czytelników i internautów?
S. P.: Oczywiście. W imieniu swoim i całego KKS Lech Poznań chciałem pozdrowić wszystkich sympatyków, czytelników i internatów portalu sportkrosno.pl!
M. J.: Dziękuję bardzo za rozmowę, życząc wesołych świąt i samych sukcesów w Nowym 2010 Roku!
S. P.: Dziękuję.