Gdzie - Twoim Zdaniem - przebiega granica pomiędzy sztuką a rzemiosłem. Uzasadnij swoją odpowiedź. Minimum 10 zdań. ;)
przeciętna
Ale tak to jest zazwyczaj, że porządni rzemieślnicy sztuki, będąc często znakomitymi macherami w swoich czasach, utraciwszy z czasem popularność (wskutek zmian w estetyce czy też zwykłego znudzenia odbiorców poszukujących nowych podniet), znikają w otchłani niepamięci, a artyści niedocenieni często przez swoich współczesnych – przeforsowują w końcu swe koncepcje w rozwijającej się sztuce i stają się ostatecznie klasykami, wieszczami, bohaterami podręczników historii literatury.
A więc jeszcze jedno kryterium: rzemieślnik to ten, którego profity mierzyć można wymiernym sukcesem za życia, artysta to ten – zazwyczaj, powtarzam – którego profity bywają nie z tego świata.
Sam, szczerze powiedziawszy, nigdy nie zadawałem sobie pytań o własny status. Pisałem, i piszę, z tak zwanej wewnętrznej potrzeby. Poezję – z konieczności wypowiedzenie osobistego doświadczenia życia (egzystencjalnego i duchowego), eseistykę – z intelektualnego impulsu komentowania i interpretowania rzeczywistości, prozę – z pokusy opowiedzenia ciekawej (mam nadzieję) historii. Jeśli rzemiosło artystyczne kojarzyć się winno z koncepcją dobrze wykonanej pracy – to przyklaskuję temu rozpoznaniu i pragnę zapewnić, że staram się je wcielać we własnej praktyce twórczej. Jeśli artyzm to oryginalność, brak pokory wobec mód, słuchanie raczej głosu wewnętrznego niż identyfikowanie czytelniczych zapotrzebowań (by wymienić tu tylko tych kilka elementów) - to tak, bliska mi jest i ta wizja.
Więc co, rzemieślnik, który nie ma nic przeciwko temu, żeby zobaczyć w nim artystę przy szczypcie dobrej woli? Artysta, który dba o warsztat, bo ten pozwala mu nawiązać dialog ze swym czytelnikiem? A czemuż by nie?
A więc jeszcze jedno kryterium: rzemieślnik to ten, którego profity mierzyć można wymiernym sukcesem za życia, artysta to ten – zazwyczaj, powtarzam – którego profity bywają nie z tego świata.
Sam, szczerze powiedziawszy, nigdy nie zadawałem sobie pytań o własny status. Pisałem, i piszę, z tak zwanej wewnętrznej potrzeby. Poezję – z konieczności wypowiedzenie osobistego doświadczenia życia (egzystencjalnego i duchowego), eseistykę – z intelektualnego impulsu komentowania i interpretowania rzeczywistości, prozę – z pokusy opowiedzenia ciekawej (mam nadzieję) historii. Jeśli rzemiosło artystyczne kojarzyć się winno z koncepcją dobrze wykonanej pracy – to przyklaskuję temu rozpoznaniu i pragnę zapewnić, że staram się je wcielać we własnej praktyce twórczej. Jeśli artyzm to oryginalność, brak pokory wobec mód, słuchanie raczej głosu wewnętrznego niż identyfikowanie czytelniczych zapotrzebowań (by wymienić tu tylko tych kilka elementów) - to tak, bliska mi jest i ta wizja.
Więc co, rzemieślnik, który nie ma nic przeciwko temu, żeby zobaczyć w nim artystę przy szczypcie dobrej woli? Artysta, który dba o warsztat, bo ten pozwala mu nawiązać dialog ze swym czytelnikiem? A czemuż by nie?