April 2022 1 12 Report
Gdy matka nad nim zwiąże firanki majowe I liścia makowego nasypie pod głowę. 310 Miejsce piękne i ciche, tu się często schrania Telimena, zowiąc je Świątynią dumania. epitety (Surojadki srebrzyste, žolte i czerwone) Niby czareczki różnym winem napełnione; Porcina Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, porta nedee opitelny Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, pouo wa kulista, czarniawym pyłkiem napelniona Porównanie? urcha w ka, jak pieprzniczka – zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb zlamie albo nogą kopnie; Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie. Stanąwszy nad strumieniem, rzuciła na trawnik Z ramion swój szal powiewny, czerwony jak krwawnik, I podobna pływaczce, która do kąpieli Zimnej schyla się, nim się zanurzyć ośmieli, Klęknęła i powoli chyliła się bokiem; Wreszcie, jakby porwana koralu potokiem, Upadła nań i cała wzdłuż się rozpostarła, Łokcie na trawie, skronie na dłoniach oparła, z głową w dół skłonioną; na dole, u głowy, Błysnął francuskiej książki papier welinowy: Nad alabastrowymi stronicami księgi Wily się czarne pukle i różowe wstęgi. 320 290 Telimena ni wilczych, ni ludzkich nie zbiera, Roztargniona, znudzona, dokoła spoziera, Z glową w górę zadartą. Więc pan Rejent w gniewie Mówił o niej, że grzybów szukała na drzewie; Asesor ją złośliwiej równal do samicy, Która miejsca na gniazdo szuka w okolicy. W szmaragdzie bujnych traw, na krwawnikowym szalu, W sukni długiej, jak gdyby w powłoce koralu, Od której odbijał się włos z jednego końca, Z drugiego czarny trzewik; po bokach błyszcząca Śnieżną pończoszką, chustką, białością rąk, lica, Wydawała się z dala jak pstra gąsienica, Gdy wpelźnie na zielony liść klonu. 330 Jakoż zdała się szukać samotności, ciszy, Oddalała się z wolna od swych towarzyszy I szła lasem na wzgórek pochyło wyniosły, Ocieniony, bo drzewa gęściej na nim rosły. 300 W środku szarzal się kamień; strumień spod kamienia Szumiał, tryskał i zaraz, jakby szukał cienia, Chował się między gęste i wysokie zioła, Które wodą pojone bujały dokoła; Tam ów bystry swawolnik, spowijany w trawy. I liściem podesłany, bez ruchu, bez wrzawy, Niewidzialny i ledwie dosłyszany szepce, Jako dziecię krzykliwe złożone w kolebce, Niestety! Wszystkie tego obrazu wdzięki i zalety Darmo czekały znawców, nikt nie zważał na nie, Tak mocno zajmowało wszystkich grzybobranie. Tadeusz przecież zważał i w bok strzelał okiem, I nie śmiejąc iść prosto, przysuwał się bokiem: Jak strzelec, gdy w ruchomej, gałęzistej szopie, Usiadłszy na dwóch kołach, podjeżdża na dropie, 80 81​

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.