Książka opowiada o rodzinie państwa Borejków i ich problemach. Akcja rozgrywa się w Poznaniu. Ostatniego dnia 1977 roku siostry Borejko: czternastoletnia Ida i siedemnastoletnia Gabriela wybrały się na zakupy. Młodsza dziewczyna z uwagą przyglądała się wystawom sklepów, na których widniały manekiny z pięknymi sylwestrowymi sukienkami. Jednak tej rodziny nie było stać na zakup takich ślicznych kreacji, bowiem rodzice musieli utrzymywać czwórkę dzieci przy niewielkim zarobku ojca. Siostry maszerowały dalej szybkim krokiem, ponieważ mróz dawał się we znaki. Nagle zza rogu wyszedł wysoki, barczysty szatyn o stalowych oczach i wpadł na Gabrielę, stali teraz oko w oko i wpatrywali się wzajemnie w swoje twarze. Starsza z sióstr bardzo dobrze znała tego przystojniaka, był to Janusz Pyziak – kolega z grupy koszykarskiej, w której Gaba trenowała. Była na niego bardzo zła, ponieważ dowiedziała się niedawno, że Jasiu jest podrywaczem. Dziewczyny odprowadza do domu i porównuje je do kwiatu jabłoni. Jego ofiarą była również Gabrysia. Idąc dalej przypomniała sobie, że jest zaproszona na prywatkę do kuzynki Joanny. Bohaterka nie miała ochoty na nią iść, dlatego, że miał tam być Pyziak, a w ogóle to nie miała się w co ubrać (nie mogła założyć przecież białej bluzki i granatowej spódnicy, bo wyglądałaby jak na święcie pierwszomajowym). W tej rozterce radą służyła mama, która opiekowała się całym domem i swoimi czterema ukochanymi córeczkami: Gabrielą, Idą, siedmioletnią Natalią zwaną Nutrią i pięcioletnią Patrycją, zwaną Pulpecją. Mama uszyła najstarszej córce piękną sukienkę z żółtej firanki, bardzo chciała, aby Gabrysia czuła się dobrze na tej zabawie sylwestrowej. Na chwilę przed jej wyjściem do drzwi zadzwonił dzwonek. Była to stara kobieta, którą Borejkowie widzieli pierwszy raz w życiu, ponieważ mieszkali w tym domu od niedawna. Kobieta skarżyła się na hałasy i prosiła, aby zamykać drzwi wejściowe. Nie wykazała sympatii w tej rozmowie, co popsuło wszystkim domownikom humor. Chwilę potem Gabriela znalazła się już u swej kuzynki. Rozpoczęła się świetna zabawa, muzyka grała głośno, wszyscy tańczyli i degustowali się ciastem upieczonym przez Joannę. Na tej zabawie Gaba zwróciła uwagę na Roberta Rojka, im bardziej mu się przyglądała, tym bardziej go lubiła. Niestety Robrojek przebywał i tańczył z Anielą, a Gabrysia była mu obojętna. Postanowiła, że tego wieczoru będzie bawiła się z Januszem i natychmiast porwała go do tańca. Chwilę po północy zadzwonił telefon i Gabrysia została powiadomiona, że dzwoni jej zapłakana siostra. Gaba rozmawiała z nią bardzo krótko i gdy dowiedziała się, że po jej mamę przyjechało pogotowie natychmiast wybiegła z domu kuzynki. Za nią wyszedł Robrojek, który zawiózł ją najpierw do domu, a potem do szpitala. Gabrysia dowiedziała się od zapłakanych sióstr, że mamę zabrało pogotowie, ponieważ strasznie bolał ją żołądek.
Następnego dnia od razu po przebudzeniu Gabriela zadzwoniła do szpitala, aby zapytać o stan zdrowia matki. Wszystko było w porządku, a pacjentka czuła się w miarę dobrze, tak jak każdy człowiek po operacji. Gabrysia odetchnęła z ulgą, znużona snem położyła się w łóżku obok Pulpecji. Obudził ją dopiero dzwonek do drzwi. Była to znowu sąsiadka, Szczepańska, która skarżyła się na brak kultury całej rodziny Borejków. Od tego dnia życie ich wyglądało jednakowo. Gabrysia musiała przejąć wszystkie obowiązki mamy, przez co zwolniła się ze szkoły. Najgorzej radziła sobie z gotowaniem, umiała przyrządzić tylko jajecznicę i ugotować herbatę. Na szczęście mama Joanny, ciocia Fela świetnie gotowała i to do niej cała rodzina wybrała się na obiad, a potem do szpitala, ponieważ właśnie był dzień odwiedzin. Po południu do Gabrysi przyszli znajomi ze szkoły – z liceum poligraficznego, do którego uczęszczała. Najstarsza Borejkówna rozpoczęła rozmowę na temat eksperymentalnego sygnału dobra. Miało to na celu uśmiechanie się do każdej przypadkowo napotkanej osoby. Wtedy Aniela wpadła na wyśmienity pomysł założenia Dyskusyjnej Grupy ESD. Tak też się stało a Aniela zaproponowała, że zostanie prezeską tej grupy.
2 stycznia 1978 roku dzień rozpoczął się bardzo nerwowo. Tata wyszedł do swej Biblioteki Raczyńskich, pozostawiając najmłodsze córki pod opieką Gabrysi. Musiała ona umieścić Natalię w półinternacie, Patrycję w przedszkolu, zawiadomić spółdzielnię o chorobie mamy, zrobić zakupy i przyrządzić posiłki. Rozpoczął się bardzo ciężki dzień. Siostry postanowiły napisać swojej mamusi listy, które tatuś miał jej przekazać, kiedy będzie w szpitalu. Każda skarżyła się na ciężkie życie, Pulpa napisała alfabet a Nutria wymyśloną przez siebie bajkę. Kilka dni później Gaba budząc się rano spostrzegła, że musi iść do szkoły, ponieważ na dziś zapowiedziana była klasówka z fizyki, ten przedmiot był dla niej koszmarem, ale wiedziała, że jak nie pójdzie i nie napisze tej klasówki, to grozi jej ocena niedostateczna na półrocze. Wiedziała, że i tak nie dostanie dobrej oceny, bo nie przygotowała się do sprawdzianu. Siedząc w ławce, w duszy prosiła Boga, aby coś wypadło, aby kartkówki nie było. Oczekiwania Gaby zostały spełnione, do klasy weszła sekretarka z poleceniem od dyrektora, aby Pieróg zrobił lekcję pokazową. Gabriela odetchnęła z ulgą, to był cudowny dzień.
Po południu była zaproszona na szesnaste urodziny Anieli. Była bardzo zadowolona, na przyjęciu było świetnie dopóki nie zadzwonił telefon, Gaba przyłożyła słuchawkę do ucha i usłyszała, że jej siostry są chore na świnkę. Od razu opuściła przyjaciół i ruszyła szybkim krokiem do domu. O północy, gdy wszyscy już spali, Gaba usłyszała krzyki sąsiadki, postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Zapukała w sąsiednie drzwi, które po chwili otwarła pani Szczepańska. Gabrysia powiedziała o otworze w ścianie, dzięki któremu sąsiadka słyszy wszystkie rozmowy w pokoju starszych sióstr. Sąsiadka wciągnęła ją do swojego domu siłą, po czym przerażona Gabriela uciekła, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Następnego zimowego dnia do Gabrysi przyszedł Janusz Pyziak, wpadł od tak sobie, ponieważ ostatnio widział Gabę na zabawie sylwestrowej i stęsknił się za nią. Nutria i Pulpa bardzo szybko zaprzyjaźniły się z Jasiem, bawiąc się z nim w pociąg. Dwadzieścia minut potem Gaba z Pyziakiem znaleźli się na ulicy idąc w milczeniu i trzymając się za ręce. Janusz odprowadził Gabrysię na zebranie trójek klasowych w szkole Natalii. Przez całe posiedzenie myślała o Pyziaku, który siedział na schodach przed wejściem i czekał na nią. Odprowadził ją do domu, tam zagadał się z tatą Borejko, a potem czekał aż Gabrysia ugotuje galaretkę dla mamy. I znów szli razem, teraz do szpitala. Nie rozmawiali ze sobą w ogóle, było im dobrze bez słów. Jednak mamie nie spodobał się Jasiu, miała inne wyobrażenie o narzeczonym córki.
15 stycznia odbyło się spotkanie Dyskusyjnej Grupy: Eksperymentalny Sygnał Dobra, na początku wszyscy tańczyli i zajadali się pysznym ciastem upieczonym przez Joannę, a potem rozpoczęły się obrady i analiza zadań, które mieli wykonać. Całą rozmowę podsłuchała pani Szczepańska i napisała skargę do dyrektora szkoły, że młodzież zajmuje się rozprowadzaniem narkotyków LSD. Podała także dokładny termin następnego spotkania grupy. Wielkie zdziwienie ogarnęło wszystkich, gdy do pokoju wszedł wicedyrektor liceum i wychowawca Dmuchawiec. Pan Ignacy Borejko przekonał ich, że jego córka nie byłaby zdolna do takiego czynu, że ona nie ma nic wspólnego z narkotykami i on jej wierzy. To przemówienie skłoniło członków grupy do tłumaczeń. Okazało się, że sąsiadka źle usłyszała. Mimo wszystko postanowiono zakazać grupie dalszego działania i zaproponowano zająć się nauką.
W sobotę do Gabrysi przyszedł Pyziak z zamiarem zamurowania dziury, przez którą sąsiada podsłuchiwała rozmowy. Potem przyszli inni przyjaciele i tym sposobem dawna grupa ESD znalazła się w komplecie. Wieczorem Gaba i Janusz poszli do kina na seans nocny. Potem spacerowali po mieście, wśród starych kamienic. Wtedy Pyziak chciał wyznać Gabrysi, jak wiele dla niego znaczy, ale ona za każdym razem przerywała mu, ponieważ była pewna tego, że znów ją będzie okłamywał. Zbyt dobrze się czuła w jego towarzystwie, aby psuć sobie humor. Jednak Janusz nie dawał za wygraną i prowokował rozmowę, przez co się pokłócili. Gaba została porównana do kalafiora, bo tak jak on jest pozbawiona wdzięku i romantyzmu. Rozstali się, Gabrysia wróciła sama do domu, chociaż miała ochotę pobiec za nim i jeszcze coś wyjaśnić, ale nie było, co wyjaśniać. Chciało jej się płakać. Była już późna noc, a na klatce schodowej natknęła się na jakiegoś wysokiego pana. Był to blokowy, który przyszedł sprawdzić, co to za hałasy słychać w piwnicy każdej nocy. Poprosił Gabrielę, aby zeszła razem z nim w ciemności. Ponieważ było jej wszystko jedno zgodziła się na jego propozycję. Tam spotkali ludzi, którzy dzielili mięso. Wszystko się wyjaśniło. Następnego dnia Gabysia postanowiła upiec tort, ponieważ zbliżały się imieniny taty. Młodsze Borejkówny szykowały już laurki i gdy dowiedziały się, że Gaba chce upiec tort, stanowczo zaprzeczyły, powtarzając, że Gabrysia nie umie gotować. Jednak siedemnastolatka uparła się i zadzwoniła do cioci Feli, aby podała jej jakiś łatwy przepis. Chwilę potem spostrzegła, że w domu nie ma odpowiedniej formy, pożyczyła więc ją od sąsiadki Szczepańskiej.
W dzień imienin ojca do domu wróciła także mama, która była największą niespodzianką tego dnia. Tacie składano życzenia, dawano prezenty. Co chwilę przychodzili nowi goście, wyśpiewując „Sto lat!” Gaba odnosząc farmę sąsiadce, poczęstowała ją kawałkiem tortu i od tej pory nie gniewały się na siebie. Zupełnie niespodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi typowy do Pyziaka. Gaba otworzyła, a on uścisnął ją bardzo mocno i nie chciał puścić. Dziewczyna na znak zgody chciała mu dać buziaka, ale w tym momencie rozległ się dzwonek i w progu stanęła pani Szczepańska z talerzykiem w ręku i uśmiechem na twarzy.
Książka pt. „Kwiat kalafiora” bardzo mi się podobała, ponieważ lubię czytać o życiu nastolatek, o ich problemach. Przekonałam się jak wyglądało życie w latach siedemdziesiątych i teraz już wiem, że bardzo różniło się od dzisiejszego.
Książka opowiada o rodzinie państwa Borejków i ich problemach. Akcja rozgrywa się w Poznaniu.
Ostatniego dnia 1977 roku siostry Borejko: czternastoletnia Ida i siedemnastoletnia Gabriela wybrały się na zakupy. Młodsza dziewczyna z uwagą przyglądała się wystawom sklepów, na których widniały manekiny z pięknymi sylwestrowymi sukienkami. Jednak tej rodziny nie było stać na zakup takich ślicznych kreacji, bowiem rodzice musieli utrzymywać czwórkę dzieci przy niewielkim zarobku ojca. Siostry maszerowały dalej szybkim krokiem, ponieważ mróz dawał się we znaki. Nagle zza rogu wyszedł wysoki, barczysty szatyn o stalowych oczach i wpadł na Gabrielę, stali teraz oko w oko i wpatrywali się wzajemnie w swoje twarze. Starsza z sióstr bardzo dobrze znała tego przystojniaka, był to Janusz Pyziak – kolega z grupy koszykarskiej, w której Gaba trenowała. Była na niego bardzo zła, ponieważ dowiedziała się niedawno, że Jasiu jest podrywaczem. Dziewczyny odprowadza do domu i porównuje je do kwiatu jabłoni. Jego ofiarą była również Gabrysia. Idąc dalej przypomniała sobie, że jest zaproszona na prywatkę do kuzynki Joanny. Bohaterka nie miała ochoty na nią iść, dlatego, że miał tam być Pyziak, a w ogóle to nie miała się w co ubrać (nie mogła założyć przecież białej bluzki i granatowej spódnicy, bo wyglądałaby jak na święcie pierwszomajowym). W tej rozterce radą służyła mama, która opiekowała się całym domem i swoimi czterema ukochanymi córeczkami: Gabrielą, Idą, siedmioletnią Natalią zwaną Nutrią i pięcioletnią Patrycją, zwaną Pulpecją. Mama uszyła najstarszej córce piękną sukienkę z żółtej firanki, bardzo chciała, aby Gabrysia czuła się dobrze na tej zabawie sylwestrowej. Na chwilę przed jej wyjściem do drzwi zadzwonił dzwonek. Była to stara kobieta, którą Borejkowie widzieli pierwszy raz w życiu, ponieważ mieszkali w tym domu od niedawna. Kobieta skarżyła się na hałasy i prosiła, aby zamykać drzwi wejściowe. Nie wykazała sympatii w tej rozmowie, co popsuło wszystkim domownikom humor. Chwilę potem Gabriela znalazła się już u swej kuzynki. Rozpoczęła się świetna zabawa, muzyka grała głośno, wszyscy tańczyli i degustowali się ciastem upieczonym przez Joannę. Na tej zabawie Gaba zwróciła uwagę na Roberta Rojka, im bardziej mu się przyglądała, tym bardziej go lubiła. Niestety Robrojek przebywał i tańczył z Anielą, a Gabrysia była mu obojętna. Postanowiła, że tego wieczoru będzie bawiła się z Januszem i natychmiast porwała go do tańca. Chwilę po północy zadzwonił telefon i Gabrysia została powiadomiona, że dzwoni jej zapłakana siostra. Gaba rozmawiała z nią bardzo krótko i gdy dowiedziała się, że po jej mamę przyjechało pogotowie natychmiast wybiegła z domu kuzynki. Za nią wyszedł Robrojek, który zawiózł ją najpierw do domu, a potem do szpitala. Gabrysia dowiedziała się od zapłakanych sióstr, że mamę zabrało pogotowie, ponieważ strasznie bolał ją żołądek.
Następnego dnia od razu po przebudzeniu Gabriela zadzwoniła do szpitala, aby zapytać o stan zdrowia matki. Wszystko było w porządku, a pacjentka czuła się w miarę dobrze, tak jak każdy człowiek po operacji. Gabrysia odetchnęła z ulgą, znużona snem położyła się w łóżku obok Pulpecji. Obudził ją dopiero dzwonek do drzwi. Była to znowu sąsiadka, Szczepańska, która skarżyła się na brak kultury całej rodziny Borejków. Od tego dnia życie ich wyglądało jednakowo. Gabrysia musiała przejąć wszystkie obowiązki mamy, przez co zwolniła się ze szkoły. Najgorzej radziła sobie z gotowaniem, umiała przyrządzić tylko jajecznicę i ugotować herbatę. Na szczęście mama Joanny, ciocia Fela świetnie gotowała i to do niej cała rodzina wybrała się na obiad, a potem do szpitala, ponieważ właśnie był dzień odwiedzin. Po południu do Gabrysi przyszli znajomi ze szkoły – z liceum poligraficznego, do którego uczęszczała. Najstarsza Borejkówna rozpoczęła rozmowę na temat eksperymentalnego sygnału dobra. Miało to na celu uśmiechanie się do każdej przypadkowo napotkanej osoby. Wtedy Aniela wpadła na wyśmienity pomysł założenia Dyskusyjnej Grupy ESD. Tak też się stało a Aniela zaproponowała, że zostanie prezeską tej grupy.
2 stycznia 1978 roku dzień rozpoczął się bardzo nerwowo. Tata wyszedł do swej Biblioteki Raczyńskich, pozostawiając najmłodsze córki pod opieką Gabrysi. Musiała ona umieścić Natalię w półinternacie, Patrycję w przedszkolu, zawiadomić spółdzielnię o chorobie mamy, zrobić zakupy i przyrządzić posiłki. Rozpoczął się bardzo ciężki dzień. Siostry postanowiły napisać swojej mamusi listy, które tatuś miał jej przekazać, kiedy będzie w szpitalu. Każda skarżyła się na ciężkie życie, Pulpa napisała alfabet a Nutria wymyśloną przez siebie bajkę.
Kilka dni później Gaba budząc się rano spostrzegła, że musi iść do szkoły, ponieważ na dziś zapowiedziana była klasówka z fizyki, ten przedmiot był dla niej koszmarem, ale wiedziała, że jak nie pójdzie i nie napisze tej klasówki, to grozi jej ocena niedostateczna na półrocze. Wiedziała, że i tak nie dostanie dobrej oceny, bo nie przygotowała się do sprawdzianu. Siedząc w ławce, w duszy prosiła Boga, aby coś wypadło, aby kartkówki nie było. Oczekiwania Gaby zostały spełnione, do klasy weszła sekretarka z poleceniem od dyrektora, aby Pieróg zrobił lekcję pokazową. Gabriela odetchnęła z ulgą, to był cudowny dzień.
Po południu była zaproszona na szesnaste urodziny Anieli. Była bardzo zadowolona, na przyjęciu było świetnie dopóki nie zadzwonił telefon, Gaba przyłożyła słuchawkę do ucha i usłyszała, że jej siostry są chore na świnkę. Od razu opuściła przyjaciół i ruszyła szybkim krokiem do domu. O północy, gdy wszyscy już spali, Gaba usłyszała krzyki sąsiadki, postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Zapukała w sąsiednie drzwi, które po chwili otwarła pani Szczepańska. Gabrysia powiedziała o otworze w ścianie, dzięki któremu sąsiadka słyszy wszystkie rozmowy w pokoju starszych sióstr. Sąsiadka wciągnęła ją do swojego domu siłą, po czym przerażona Gabriela uciekła, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja.
Następnego zimowego dnia do Gabrysi przyszedł Janusz Pyziak, wpadł od tak sobie, ponieważ ostatnio widział Gabę na zabawie sylwestrowej i stęsknił się za nią. Nutria i Pulpa bardzo szybko zaprzyjaźniły się z Jasiem, bawiąc się z nim w pociąg. Dwadzieścia minut potem Gaba z Pyziakiem znaleźli się na ulicy idąc w milczeniu i trzymając się za ręce. Janusz odprowadził Gabrysię na zebranie trójek klasowych w szkole Natalii. Przez całe posiedzenie myślała o Pyziaku, który siedział na schodach przed wejściem i czekał na nią. Odprowadził ją do domu, tam zagadał się z tatą Borejko, a potem czekał aż Gabrysia ugotuje galaretkę dla mamy. I znów szli razem, teraz do szpitala. Nie rozmawiali ze sobą w ogóle, było im dobrze bez słów. Jednak mamie nie spodobał się Jasiu, miała inne wyobrażenie
o narzeczonym córki.
15 stycznia odbyło się spotkanie Dyskusyjnej Grupy: Eksperymentalny Sygnał Dobra, na początku wszyscy tańczyli i zajadali się pysznym ciastem upieczonym przez Joannę, a potem rozpoczęły się obrady i analiza zadań, które mieli wykonać. Całą rozmowę podsłuchała pani Szczepańska i napisała skargę do dyrektora szkoły, że młodzież zajmuje się rozprowadzaniem narkotyków LSD. Podała także dokładny termin następnego spotkania grupy. Wielkie zdziwienie ogarnęło wszystkich, gdy do pokoju wszedł wicedyrektor liceum
i wychowawca Dmuchawiec. Pan Ignacy Borejko przekonał ich, że jego córka nie byłaby zdolna do takiego czynu, że ona nie ma nic wspólnego z narkotykami i on jej wierzy. To przemówienie skłoniło członków grupy do tłumaczeń. Okazało się, że sąsiadka źle usłyszała. Mimo wszystko postanowiono zakazać grupie dalszego działania i zaproponowano zająć się nauką.
W sobotę do Gabrysi przyszedł Pyziak z zamiarem zamurowania dziury, przez którą sąsiada podsłuchiwała rozmowy. Potem przyszli inni przyjaciele i tym sposobem dawna grupa ESD znalazła się w komplecie. Wieczorem Gaba i Janusz poszli do kina na seans nocny. Potem spacerowali po mieście, wśród starych kamienic. Wtedy Pyziak chciał wyznać Gabrysi, jak wiele dla niego znaczy, ale ona za każdym razem przerywała mu, ponieważ była pewna tego, że znów ją będzie okłamywał. Zbyt dobrze się czuła w jego towarzystwie, aby psuć sobie humor. Jednak Janusz nie dawał za wygraną i prowokował rozmowę, przez co się pokłócili. Gaba została porównana do kalafiora, bo tak jak on jest pozbawiona wdzięku i romantyzmu. Rozstali się, Gabrysia wróciła sama do domu, chociaż miała ochotę pobiec za nim i jeszcze coś wyjaśnić, ale nie było, co wyjaśniać. Chciało jej się płakać. Była już późna noc, a na klatce schodowej natknęła się na jakiegoś wysokiego pana. Był to blokowy, który przyszedł sprawdzić, co to za hałasy słychać w piwnicy każdej nocy. Poprosił Gabrielę, aby zeszła razem z nim w ciemności. Ponieważ było jej wszystko jedno zgodziła się na jego propozycję. Tam spotkali ludzi, którzy dzielili mięso. Wszystko się wyjaśniło.
Następnego dnia Gabysia postanowiła upiec tort, ponieważ zbliżały się imieniny taty. Młodsze Borejkówny szykowały już laurki i gdy dowiedziały się, że Gaba chce upiec tort, stanowczo zaprzeczyły, powtarzając, że Gabrysia nie umie gotować. Jednak siedemnastolatka uparła się i zadzwoniła do cioci Feli, aby podała jej jakiś łatwy przepis. Chwilę potem spostrzegła, że w domu nie ma odpowiedniej formy, pożyczyła więc ją od sąsiadki Szczepańskiej.
W dzień imienin ojca do domu wróciła także mama, która była największą niespodzianką tego dnia. Tacie składano życzenia, dawano prezenty. Co chwilę przychodzili nowi goście, wyśpiewując „Sto lat!” Gaba odnosząc farmę sąsiadce, poczęstowała ją kawałkiem tortu i od tej pory nie gniewały się na siebie. Zupełnie niespodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi typowy do Pyziaka. Gaba otworzyła, a on uścisnął ją bardzo mocno i nie chciał puścić. Dziewczyna na znak zgody chciała mu dać buziaka, ale w tym momencie rozległ się dzwonek i w progu stanęła pani Szczepańska z talerzykiem w ręku i uśmiechem na twarzy.
Książka pt. „Kwiat kalafiora” bardzo mi się podobała, ponieważ lubię czytać o życiu nastolatek, o ich problemach. Przekonałam się jak wyglądało życie w latach siedemdziesiątych i teraz już wiem, że bardzo różniło się od dzisiejszego.
niewiem czy pomogłem