Napiszę opowiadanie sensacyjne/ fantastyczne (ale nie jakieś wojny itp. tylko coś takie w miarę normalne z elementami wyobraźni ). Opowiadanie ma NIE być z internetu. Proszę o napisanie. Tylko, żeby było długie tak min. 1 str.
Daję naj. Wiele pkt do zgarnięcia ;)
Proszę o pomoc!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Mieszkam w Lodnynie, Jestem przeciętną nastolatką.
Pewnego dnia poszła do pobliskiego parku. Droga do parku zajęłą mi około 10 minut. Weszłam w wielkie bramy rozejżałam sie, nikogo nie było w miejscu zwykle bardzo zaludniunym. Ale nie przejełam sie tym, usiadłam na ławce, korzystając z ciszy wyciągłam książke i zaczełam czytać. Po chwili ujżałam ze coś sie rusza pod ogromnym dębem w parku, położyłam książke na ławce i ruszyłam w strone drzewa. Usłyszałam jakieś zwierzątko, włożyłam tam ręke, poczułam dłoń, ludzką dłoń, chciciła mnie, przeraziłam sie. W jednej chwili przeleciałam przez wąski tunel i znalazłam sie w innym świecie. Moją dłoń nadal czymał pewnien meżczyzna, jego skóra miała kolor jasno zielony, włosy były ciemno niebieskie, a oczy bardo duże i intensywnie zielone. Przestaraszyłam sie zapytałam - Gdzie ja jestem ? co sie dzieje ?
- Nie bój sie - odpowiedział mężczyzna. Popaczyłam na niegi i nagle zażycił piękną grzywą i ujżałam jego znamie na czole, było czerwone, miało dziwny kształt. Rozejżałam sie po wiosce, pełnej pięknych roślin, wszyscy sie na mnie pczyli ze zdziwnieniam. Wszyscy mieszkańczy Mieli koloryt skóry zelonkawy, cimniejsze lub jaśniejsze odcienie, ich włosy były gęste zdrowe, w ciemnych odcieniac fiolety, purpury, oracz granatu. Byli piekni, mili wielkie oczy o wyrazistych kolorach. Meżczyzna zaprowadził mnie do wielkiego obrosniętego bluszczem Zamku, był ogromny, cały zielony. Weszłam do środka. Wnętrze było jasno niebieskie, Na samym środku sali siedziała piękna kobieta w średnim wieku, mała Długie gęste granatowe włosy, i Niebieskie oczy, tak jak mężczyzna miała znamie na czole. Ujżała mnie i wykrzyczała - Synu kto to jest ?
- Mamo przyprowadziłem ją do ciebie aby ci pomogła- Odpowiedział z usmiechem
- syknu kochany mi juz nic nie pomoże - westchneła odgarnijac z tważy kosmyk pięknych włosów.
- Idź do niej- powiedział męzczyzna pacząc na mnie, przerażona zrobiłam krok do przodu i szłam powoli. Byłam juz coraz bliżej pięknej kobiety, miała Długa korakową suknie w odcieniu niebieskiego. Byłam już na odległości około metra od niej spytałam- w czym moge pani pomóc ?
- Dziecko kochane chcoć za mną - przyglądała mi sie uważne. Poszłam za nia do wielkiej sali wypełnionej wielkimi portretami. Na jednym z obrazów ujżałam kobiete podobną do mojej mamy lecz była młodsza, miała zielonkową skóre, oczy były takie same lecz znacznie większe, a włosy tak samo jak teraz kruczo czarne bardzo gęste.
- KIm ona jest? - spytałam ze skrzywiona miną.
- Cecylia, twoja mama, jesteście podobne- powiedziała z usmiechem. Nic nie powiedziałam.
- Twoja mama była jedną z nas, twój ojcec to nadal jest - odparła, a ja przy[pomnałam sobie ze ojciec zginoł w wypadku przed moimi nardzinami.
- Tata ? Moge sie z nim spotkać- Usmiechnełam sie szeroko
- Twój Ojciej jest chory , jeżeli chchesz go uratować musisz stać sie jednym z nas- powiedziała patrząc na potrtet mojej matki.
- Zgadzam sie - Zawachałam sie lecz sie zgodziłam.
- Jesteś tago pewna , to jest nieodwracalne.. - odpowiedziała ze smutkiem,
- Chche go poznać- dotąd znałam go tylko z opowiadań mamy, marzyłam zeby mniec ojca. Kobieta wyjaśniła mi jak sie stać taką jak oni, musiałam wypić zelony roztwór, a następnie wykąpać sie w wodospadzie, zrobiła to jak mówiła.
Wróciłam do kobiety po wykonaniu zadania. Nie wiedziałam jak wyglądam, nigdzie nie było luster, Wiem ze miałam aniemicznie jasną żółtawą skóre. Weszłam do zelonego zamku, Kobieta już na mnie czekała, Dała mi rozbite lustro w pięknej ramie, przestraszyłam sie, moje włosy z rudego stały sie intensywnie czerwone, a oczy zielone. Spytałam - Gdzie jest tata?
- Choć za mną dziecko. - odpowiedziała kobieta, ruszyłam za nią wzdłuż korytaża, wszła do pierwszyc drzwi, leżał tam on, mój tata. Poleciałam do niego, Był chory, aby go uratowac musiałam oddać swoją krew dla nigeo, bo tylko ja byłam z nim spokrewniona.
Po pewnym czasnie tata był zupełanie zdrowy, a ja choć chciłam byc człowiekiem i wyjsc do wielkiego miasta to i tak byłam bardzo szcześciwa zyciem z Ojcem