Nazywam się Andrzej Radek, urodziłem się we wsi Pajęczyn Dolny. Mój ojciec biednym robotnikiem rolnym, pracującym w pańskim majątku. Żyliśmy w skrajnej nędzy. Rodzice byli analfabetami. Gdyby nie guwerner paniczów - pan Paluszkiewicz, u których pracował ojciec, skończyłbym jak on. Jednak pomoc nauczyciela spowodowała, że zacząłem się uczyć, a poznawanie tajemnic świata stało się moim nałogiem. Szybko nauczyłem się czytać i pisać. Pierwszą i drugą klasę skończyłem w szkole w Pyrzogłowach. Gdy mój mentor i opiekun zmarł, musiałem sam sobie radzić, więc udzielałem korepetycji.
Piątą klasę rozpocząłem już w Klerykowie, gdzie dotarłem po dwudniowej, pieszej wędrówce. Na miejscu zamieszkałem w małym, skromnym pokoiku z mnóstwem książek.
Żeby zarobić na utrzymanie, udzielałem lekcji, co jednak nie wpływało na moje oceny w szkole. Nauka nie sprawiała mi trudności. Był to trudny okres, często chodziłem głodny, niewyspany, byłem szykanowany przez kolegów ze względu na chłopskie pochodzenie. Nie narzekałem na swój los, jednak przyszedł moment, że nie wytrzymałem szykan i wdałem się w bójkę, za co zostałem wydalony ze szkoły i tylko dzięki wstawiennictwu Marcina Borowicza mogłem kontynuować naukę. Od tej chwili zostaliśmy przyjaciółmi.
Nie poddał się też rusyfikacji, samodzielnie pogłębiając wiedzę, czytałem dzieła polskich romantyków. Przygotowywałem się do egzaminu maturalnego i marzyłem o studiach, gdyż wykształcenie było szansą na lepsze życie.
Verified answer
Nazywam się Andrzej Radek, urodziłem się we wsi Pajęczyn Dolny. Mój ojciec biednym robotnikiem rolnym, pracującym w pańskim majątku. Żyliśmy w skrajnej nędzy. Rodzice byli analfabetami. Gdyby nie guwerner paniczów - pan Paluszkiewicz, u których pracował ojciec, skończyłbym jak on. Jednak pomoc nauczyciela spowodowała, że zacząłem się uczyć, a poznawanie tajemnic świata stało się moim nałogiem. Szybko nauczyłem się czytać i pisać. Pierwszą i drugą klasę skończyłem w szkole w Pyrzogłowach. Gdy mój mentor i opiekun zmarł, musiałem sam sobie radzić, więc udzielałem korepetycji.
Piątą klasę rozpocząłem już w Klerykowie, gdzie dotarłem po dwudniowej, pieszej wędrówce. Na miejscu zamieszkałem w małym, skromnym pokoiku z mnóstwem książek.
Żeby zarobić na utrzymanie, udzielałem lekcji, co jednak nie wpływało na moje oceny w szkole. Nauka nie sprawiała mi trudności. Był to trudny okres, często chodziłem głodny, niewyspany, byłem szykanowany przez kolegów ze względu na chłopskie pochodzenie. Nie narzekałem na swój los, jednak przyszedł moment, że nie wytrzymałem szykan i wdałem się w bójkę, za co zostałem wydalony ze szkoły i tylko dzięki wstawiennictwu Marcina Borowicza mogłem kontynuować naukę. Od tej chwili zostaliśmy przyjaciółmi.
Nie poddał się też rusyfikacji, samodzielnie pogłębiając wiedzę, czytałem dzieła polskich romantyków. Przygotowywałem się do egzaminu maturalnego i marzyłem o studiach, gdyż wykształcenie było szansą na lepsze życie.