Dlaczego zmyślasz mała? - Rozmowa z Aurelią Jedwabińską z książki Ireny Jurgielewiczowej pt. "Opium w Rosole".
Zgłoś nadużycie!
Pewnego dnia idąc ulicą zauważyłam po drugiej stronie ulicy znajomą sylwetkę - to była Aurelia, czyli Genowefa. Dogoniłam ją, przebiegłam na tamtą stronę i stuknęłam ją w ramię: - Cześć mała! -Cześć! - ucieszyła się zdziwiona. - Skąd się tu wzięłaś? - Idę do domu, bo czas na obiad. - No to... - zaczęła mała, ale jej przerwałam: - Wiesz co? Marzę o towarzystwie. Czy dasz się zaprosić na pogawędkę? Dziewczynka spuściła oczy i uśmiechnęła się, ale kiwnęła głową. Podałam jej rękę. Byłam nawet zdziwiona, że tak mocno mnie uścisnęła. Kiedy otworzyłam drzwi kluczem i weszłyśmy do pustego mieszkania, Aurelia rozejrzała się z ciekawością po wnętrzu mojego domu. Zachwyciła się ptaszkami w klatce. Stała przed nimi i gruchała jak do małych dzieci. Potem bawiła się przez chwilę świnką Dianą. W tym czasie ja podgrzewałam zupę na obiad, według instrukcji mamy. Na kartce zostawiła jeszcze informację, że wróci wieczorem i że mnie całuje. Kiedy usiadłyśmy obie nad talerzami pysznej zupy odważyłam się zadać to pytanie: - Dlaczego ty tak zmyślasz, mała? - No wiesz.. - zająknęła się - a co masz na myśli? - Nie udawaj, kochanie! Przecież oszukiwałaś Lewandowskich i Borejków. Aurelia spuściła smutno głowę i chwilę milczała. Potem spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała cicho: - Nawet nie wiesz jak mi z tym było źle... A dlaczego? Byłam zła na cały świat, bo nie wierzyłam, że mama mnie kocha. - I dlatego poszłaś do ludzi, których nawet nie znałaś? - Chyba tak... - A nie pomyślałaś, że możesz trafić na kogoś, kto Cię skrzywdzi? - Wtedy zależało mi tylko na tym, żeby ukarać mamę, żeby jej było żal i... nie pomyślałam, że nie powinno się kłamać. - A dlaczego myślałaś, że mama Cię nie kocha? - No, ona nigdy mnie nie przytuliła, nie ukochała i nie chciała mojego pieska... No to poszłam do tych miłych ludzi, bo tam było zawsze wesoło. A jedzenie jest pyszne, kiedy wszyscy są w dobrym humorze. - A jak jest teraz? - zapytałam, żeby odwrócić jej myśli od przykrych rzeczy. - Ooo... Teraz jest tak fajnie! Chodzimy razem na spacery, odwiedzamy państwa Borejków i Lewandowskich. Zapraszamy ich do siebie i mama często się śmieje. Ale najważniejsze, że mnie przytula. -To wspaniale, Gieniusiu... To znaczy Aurelio. Wypada to uczcić porcją twoich ulubionych lodów truskawkowych! Masz ochotę? - No pewnie! - rozpromieniła się dziewczynka. Potem siedziałyśmy jeszcze dość długo opowiadając sobie o różnych rzeczach, a najwięcej o zwierzętach. W duchu cieszyłam się, że w życiu tego dziecka wszystko się dobrze ułożyło.
- Cześć mała!
-Cześć! - ucieszyła się zdziwiona. - Skąd się tu wzięłaś?
- Idę do domu, bo czas na obiad.
- No to... - zaczęła mała, ale jej przerwałam:
- Wiesz co? Marzę o towarzystwie. Czy dasz się zaprosić na pogawędkę?
Dziewczynka spuściła oczy i uśmiechnęła się, ale kiwnęła głową. Podałam jej rękę. Byłam nawet zdziwiona, że tak mocno mnie uścisnęła.
Kiedy otworzyłam drzwi kluczem i weszłyśmy do pustego mieszkania, Aurelia rozejrzała się z ciekawością po wnętrzu mojego domu. Zachwyciła się ptaszkami w klatce. Stała przed nimi i gruchała jak do małych dzieci. Potem bawiła się przez chwilę świnką Dianą.
W tym czasie ja podgrzewałam zupę na obiad, według instrukcji mamy. Na kartce zostawiła jeszcze informację, że wróci wieczorem i że mnie całuje. Kiedy usiadłyśmy obie nad talerzami pysznej zupy odważyłam się zadać to pytanie:
- Dlaczego ty tak zmyślasz, mała?
- No wiesz.. - zająknęła się - a co masz na myśli?
- Nie udawaj, kochanie! Przecież oszukiwałaś Lewandowskich i Borejków.
Aurelia spuściła smutno głowę i chwilę milczała. Potem spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała cicho:
- Nawet nie wiesz jak mi z tym było źle... A dlaczego? Byłam zła na cały świat, bo nie wierzyłam, że mama mnie kocha.
- I dlatego poszłaś do ludzi, których nawet nie znałaś?
- Chyba tak...
- A nie pomyślałaś, że możesz trafić na kogoś, kto Cię skrzywdzi?
- Wtedy zależało mi tylko na tym, żeby ukarać mamę, żeby jej było żal i... nie pomyślałam, że nie powinno się kłamać.
- A dlaczego myślałaś, że mama Cię nie kocha?
- No, ona nigdy mnie nie przytuliła, nie ukochała i nie chciała mojego pieska... No to poszłam do tych miłych ludzi, bo tam było zawsze wesoło. A jedzenie jest pyszne, kiedy wszyscy są w dobrym humorze.
- A jak jest teraz? - zapytałam, żeby odwrócić jej myśli od przykrych rzeczy.
- Ooo... Teraz jest tak fajnie! Chodzimy razem na spacery, odwiedzamy państwa Borejków i Lewandowskich. Zapraszamy ich do siebie i mama często się śmieje. Ale najważniejsze, że mnie przytula.
-To wspaniale, Gieniusiu... To znaczy Aurelio. Wypada to uczcić porcją twoich ulubionych lodów truskawkowych! Masz ochotę?
- No pewnie! - rozpromieniła się dziewczynka.
Potem siedziałyśmy jeszcze dość długo opowiadając sobie o różnych rzeczach, a najwięcej o zwierzętach. W duchu cieszyłam się, że w życiu tego dziecka wszystko się dobrze ułożyło.
Mam nadzieję, że pomogłam :)