Ten wspaniały święty, gdy udzielał rad braciom drwalom, jak mają ścinać drzewa i które zostawić, nie domyślał się pewnie, że uprawiał coś, co nazywalibyśmy ekologią stosowaną. Gdy polecał ogrodnikowi, „żeby na brzegach ogrodu pozostawił nie skopany ugór, by tam mogły bujać zielska i barwić się różne kwiaty na cześć Ojca Wszechrzeczy, czy podnosił z ziemi robaczki, by ich nie zdeptano”, też nie nazywał naukowo takich praktycznych kroków, służących zachowaniu różnorodności gatunkowej. Właśnie takie zabiegi, jak zachowanie chociażby fragmentów nie zmienionego środowiska, stanowią podłoże dzisiejszej ochrony rezerwatowej, a także służą wzbogaceniu krajobrazurolniczego w różnorodności siedlisk.
Niektórzy być może zapytają: a co z jego młodością? Przecież był rozhulanym młodzieńcem, który lubił huczne zabawy i doborowe towarzystwo. Był beztroski i nie liczył się z konsekwencjami. Ja zaś odpowiem, że po szalonej młodości nadszedł u niego czas refleksji i zmiany duchowej. Z nieodpowiedzialnego człowieka przemienił się w pobożnego oraz kochającego wszystko i wszystkich mnicha, który dbał o ochronę przyrody i ludzi.
Mam nadzieję, że dzięki mojemu wywodowi zastanowią się Państwo nad moją prośbą uznania św. Franciszka za naszego patrona, który, sam pewnie o tym nie wiedząc, był ekologiem tak, jak wszyscy tu zebrani.
Ten wspaniały święty, gdy udzielał rad braciom drwalom, jak mają ścinać drzewa i które zostawić, nie domyślał się pewnie, że uprawiał coś, co nazywalibyśmy ekologią stosowaną. Gdy polecał ogrodnikowi, „żeby na brzegach ogrodu pozostawił nie skopany ugór, by tam mogły bujać zielska i barwić się różne kwiaty na cześć Ojca Wszechrzeczy, czy podnosił z ziemi robaczki, by ich nie zdeptano”, też nie nazywał naukowo takich praktycznych kroków, służących zachowaniu różnorodności gatunkowej. Właśnie takie zabiegi, jak zachowanie chociażby fragmentów nie zmienionego środowiska, stanowią podłoże dzisiejszej ochrony rezerwatowej, a także służą wzbogaceniu krajobrazurolniczego w różnorodności siedlisk.
Niektórzy być może zapytają: a co z jego młodością? Przecież był rozhulanym młodzieńcem, który lubił huczne zabawy i doborowe towarzystwo. Był beztroski i nie liczył się z konsekwencjami. Ja zaś odpowiem, że po szalonej młodości nadszedł u niego czas refleksji i zmiany duchowej. Z nieodpowiedzialnego człowieka przemienił się w pobożnego oraz kochającego wszystko i wszystkich mnicha, który dbał o ochronę przyrody i ludzi.
Mam nadzieję, że dzięki mojemu wywodowi zastanowią się Państwo nad moją prośbą uznania św. Franciszka za naszego patrona, który, sam pewnie o tym nie wiedząc, był ekologiem tak, jak wszyscy tu zebrani.
ponieważ był ekologie i podzieczyczył to po swoim ojcu i umarł i jest patronem ekologów.