Zbyszka z Bogdańca od zawsze rozpierała energia, co wpływało na jego rozsądek. Rwał się on do życia, wielkich czynów rycerskich, do bitew, pojedynków. Jednym z kilku jego porywów był atak na posła krzyżackiego Kunona von Lichtensteina. Potwierdzeniem tego ataku jest cytat: „Przestrzeń dzieląca ich poczęła się zmniejszać. Krzyżak widząc, że napad wymierzony jest naprawdę ku niemu, ściągnął konia, nadstawił broń i już, już kopia Zbyszkowa miała się roztrzaskać o jego piersi, gdy naraz jakaś potężna dłoń przyłamała ją Zbyszkowi przy samym ręku, jak zeschłą trzcinę, potem tez sama dłoń ściągnęła cugle jego konia, z tak straszliwą siłą, aż rumak zarył się wszystkimi czterema nogami w ziemię i stanął jak wkopany”.
Zaatakowanie owego nieprzyjaciela nie miało dla Zbyszka pozytywnej przyszłości, gdyż poseł krzyżacki Lichtenstein doniósł na niego do króla.
Dla winowajcy skończyło się to sądem i kara śmierci. Dowiadujemy się tego z cytatu: „Powala z Taczewa czynił nazajutrz przed sądem kasztelańskim wszystko, co było w jego mocy, aby winę Zbyszka umniejszyć. (…) Za czym pytano jeszcze Zbyszka, czy myślał Krzyżaka zabić, lecz on na niego z daleka – rzekł - by kopii nadstawił, bo jużci żywy nie dałby sobie ze łba hełmu zedrzeć – ale gdyby i on był z daleka wołał, i że jest posłem, tedyby go był w spokoju ostawił.”
Losem skazańca interesowało się wiele osób. Dwie księżne mazowieckie nie przestawały myśleć o nim. W pewnym momencie jedna z nich wpadła na pomysł, aby wysłać list do mistrza. Maćko, gdy o tym usłyszał, od razu zgłosił się na ochotnika do jego dostarczenia. Potwierdza to cytat: „Ale nie mogło to być, a tymczasem zdarzyło się coś innego. Oto obie księżne mazowieckie nie przestawały myśleć o Zbyszku, który ujął je swoją młodością i urodą. Wreszcie księżna Aleksandra Ziemowitowa umyśliła wysłać liść do mistrza. Mistrz nie mógł wprawdzie zmienić wyroku wydanego przez kasztelana, ale mógł wstawić się za młodzieńcem do króla. (…) Chodziło tylko o znalezienie gońca, który by dołożył wszelkiej oprliwości, aby jak najprędzej list oddać i z odpowiedzią powrócić. Usłyszawszy o tym stary Maćko podjął się tego bez wahania. Uproszony kasztelan wyznaczył termin, do którego obiecał powstrzymać wykonanie wyroku. Pełen otuchy Maćko zakrzątnął się tego samego dnia koło odjazdu, po czym udał się do Zbyszka, aby mu szczęśliwą nowinę zwiastować.
List, który został wysłany, nie zdziałał wiele. Dzięki niemu przełożono tylko dzień stracenia Zbyszka. Jednak musiał on nadejść. Opisuję go nam cytat: „Tymczasem nadszedł dzień egzekucji. Od rana tłumy ściągały na rynek, gdyż głowa szlachcica większą budziła ciekawość niż zwykła, a do tego pogoda uczyniła się cudna. Między kobietami rozeszła się wieść o młodzieńczym wieku i nadzwyczajnej piękności skazanego, więc cała droga wiodąca od zamku zakwitła jak kwiatami od całych gromad strojnych mieszczanek; w oknach na rynku i w wystających przystawkach widać też było czepce złote i aksamitne czołka lub przetowłose głowy dziewcząt, zdobne tylko wieńcami z róż i lilij.”
Według średniowiecznych zwyczajów panna mogła uratować skazańca przed śmiercią. Tak właśnie zrobiła Danuśka. Zarzuciła na głowę Zbyszka białą chustę, na znak, że chce wyjść za niego za mąż i tym samym uratować go przed śmiercią.
Odpowiedź:
Zbyszka z Bogdańca od zawsze rozpierała energia, co wpływało na jego rozsądek. Rwał się on do życia, wielkich czynów rycerskich, do bitew, pojedynków. Jednym z kilku jego porywów był atak na posła krzyżackiego Kunona von Lichtensteina. Potwierdzeniem tego ataku jest cytat: „Przestrzeń dzieląca ich poczęła się zmniejszać. Krzyżak widząc, że napad wymierzony jest naprawdę ku niemu, ściągnął konia, nadstawił broń i już, już kopia Zbyszkowa miała się roztrzaskać o jego piersi, gdy naraz jakaś potężna dłoń przyłamała ją Zbyszkowi przy samym ręku, jak zeschłą trzcinę, potem tez sama dłoń ściągnęła cugle jego konia, z tak straszliwą siłą, aż rumak zarył się wszystkimi czterema nogami w ziemię i stanął jak wkopany”.
Zaatakowanie owego nieprzyjaciela nie miało dla Zbyszka pozytywnej przyszłości, gdyż poseł krzyżacki Lichtenstein doniósł na niego do króla.
Dla winowajcy skończyło się to sądem i kara śmierci. Dowiadujemy się tego z cytatu: „Powala z Taczewa czynił nazajutrz przed sądem kasztelańskim wszystko, co było w jego mocy, aby winę Zbyszka umniejszyć. (…) Za czym pytano jeszcze Zbyszka, czy myślał Krzyżaka zabić, lecz on na niego z daleka – rzekł - by kopii nadstawił, bo jużci żywy nie dałby sobie ze łba hełmu zedrzeć – ale gdyby i on był z daleka wołał, i że jest posłem, tedyby go był w spokoju ostawił.”
Losem skazańca interesowało się wiele osób. Dwie księżne mazowieckie nie przestawały myśleć o nim. W pewnym momencie jedna z nich wpadła na pomysł, aby wysłać list do mistrza. Maćko, gdy o tym usłyszał, od razu zgłosił się na ochotnika do jego dostarczenia. Potwierdza to cytat: „Ale nie mogło to być, a tymczasem zdarzyło się coś innego. Oto obie księżne mazowieckie nie przestawały myśleć o Zbyszku, który ujął je swoją młodością i urodą. Wreszcie księżna Aleksandra Ziemowitowa umyśliła wysłać liść do mistrza. Mistrz nie mógł wprawdzie zmienić wyroku wydanego przez kasztelana, ale mógł wstawić się za młodzieńcem do króla. (…) Chodziło tylko o znalezienie gońca, który by dołożył wszelkiej oprliwości, aby jak najprędzej list oddać i z odpowiedzią powrócić. Usłyszawszy o tym stary Maćko podjął się tego bez wahania. Uproszony kasztelan wyznaczył termin, do którego obiecał powstrzymać wykonanie wyroku. Pełen otuchy Maćko zakrzątnął się tego samego dnia koło odjazdu, po czym udał się do Zbyszka, aby mu szczęśliwą nowinę zwiastować.
List, który został wysłany, nie zdziałał wiele. Dzięki niemu przełożono tylko dzień stracenia Zbyszka. Jednak musiał on nadejść. Opisuję go nam cytat: „Tymczasem nadszedł dzień egzekucji. Od rana tłumy ściągały na rynek, gdyż głowa szlachcica większą budziła ciekawość niż zwykła, a do tego pogoda uczyniła się cudna. Między kobietami rozeszła się wieść o młodzieńczym wieku i nadzwyczajnej piękności skazanego, więc cała droga wiodąca od zamku zakwitła jak kwiatami od całych gromad strojnych mieszczanek; w oknach na rynku i w wystających przystawkach widać też było czepce złote i aksamitne czołka lub przetowłose głowy dziewcząt, zdobne tylko wieńcami z róż i lilij.”
Według średniowiecznych zwyczajów panna mogła uratować skazańca przed śmiercią. Tak właśnie zrobiła Danuśka. Zarzuciła na głowę Zbyszka białą chustę, na znak, że chce wyjść za niego za mąż i tym samym uratować go przed śmiercią.