Dalsze losy przyjazni piątki bohaterów-opowiadanie książka,,Ten obcy''.
xSkrzacikx
„ Indyjska przygoda” Ula, Pestka, Julek i Marian właśnie siedzieli w kuchni i pili herbatę. Wykorzystywali ten czas na wspominanie minionych wakacji. Teraz było mało okazji, aby mogli się spotkać. Szkoła nie pozwalała Julkowi i Marianowi na częste przyjazdy do Olszyn. Ula i Pestka, ucieszyły się gdy chłopcy zapowiedzieli im swój przyjazd. Ula wstała i otworzyła drzwi. - Zenek!!!- krzyknęła, a Pestka, Julek i Marian już byli przy niej. Wszyscy wgapiali się w drzwi jakby sądzili, że to, co widzą to jakieś urojenie. - Zenek! Skąd sie tu wziąłeś?- zapytał Julek. - Przyleciałem- odparł spokojnie Zenek jakby to, że przyleciał nie było niczym nadzwyczajnym. - Co ty mówisz? – oburzyła sie Pestka- Jak to przyleciałeś? Nie żartuj sobie. - Jeśli nie wierzycie to chodźcie ze mną. - Ale, po co?- zdziwił się Marian. - Pokaże wam, czym przyleciałem. - Dobrze- zgodziła się Ula. Na dworze było zimno, więc wszyscy ciepło się ubrali i popędzili za Zenkiem, który już znikał w furtce. Po chwili znaleźli się na łące państwa Kapustów i to, co tam zobaczyli zaparło im dech w piersiach. Na łące stał balon, najprawdziwszy balon! Wokół niego zbiegła się grupka ludzi i rozmawiała z ożywieniem. Wśród nich byli oczywiście Wiktor i Władek. Wiktor próbował wszystkim wmówić, że ten balon należy do jego dalekiego wujka. Ale kiedy zorientował się, że to jest wujek Zenka od razu zajął się szukaniem paragrafu, który zabrania lądowania samolotów na łące. Wujek Zenka wyskoczył z balonu i przywitał się z nimi. Antoni Janicki miał przyjemny dla ucha głos i bardzo miły wygląd. Zenek był bardzo do niego podobny i wyglądał na bardzo miłą osobę, a te przypuszczenia potwierdzał gorąco Zenek. Zenek od czasu, gdy widzieli go ostatnio bardzo się zmienił. Cały czas się uśmiechał, a w jego głosie nie było słychać tyle arogancji, co dawniej. I dzieci teraz zrozumiały, że bardzo im go brakowało. Zenek zresztą też się za nimi stęsknił, świadczyło o tym to, że gdy ich zobaczył jego oczy nie wiedziały gdzie mają spocząć. Wędrowały po wszystkich z prędkością światła, a gdy natrafiły na Ulę zatrzymały się . - No Zenek- powiedział wuj Antoni- powiedziałeś im już? Ula, Pestka, Julek i Marian spojrzeli pytająco na Zenka. - Nie, jeszcze nie. Zrobię to przy doktorze Zalewskim. - Możemy obejrzeć balon?- zapytał Julek. - Oczywiście!- odpowiedział wuj Antoni. Chłopcy i Pestka od razu popędzili do balonu. A Ula została z Zenkiem i wujem Antonim. - Zenku, gdy twoi przyjaciele skończą już oglądać balon, to wtedy pójdź z nimi do doktora i powiedź im. - Dobrze wuju. - Ale świetny balon!- powiedział Julek, kiedy przyszli z powrotem. - Chcesz to potem polecimy nim gdzieś- zaproponował wuj Antoni. -Ale super. Naprawdę możemy?- zapytała Pestka, a gdy wuj Antoni pokiwał głową na znak , że się zgadza razem z Julkiem skakała z radości. - Chodźmy teraz do doktora muszę wam coś powiedzieć- zaczął Zenek, ale niecierpliwy Julek przerwał mu. - No to mów! - Ale doktora też to dotyczy- odpowiedział Zenek. - Chodźcie już, proszę- poprosił Julek. Dzieci ruszyły czym prędzej, bo były tak samo jak Julek ciekawe o co chodzi. Obawiali się, że doktor ma pacjenta, ale na szczęście nie. Ula zapukała, a kiedy usłyszała „proszę” otworzyła drzwi i weszła z innymi do gabinetu. Doktor bardzo się zdziwił na widok Zenka i zapytał o co chodzi. - Panie doktorze- zaczął Zenek- mój wujek wybiera się ze mną w podróż do Indii. Pan, Ula, Pestka, Julek i Marian bardzo mi pomogli więc teraz chcielibyśmy, ja i wujek, byście wszyscy pojechali z nami do Indii. Na nasz koszt oczywiście. Wszyscy patrzyli na Zenka jak urzeczeni i zastanawiali się czy dobrze usłyszeli. - Jeśli oczywiście pan i reszta rodziców zgodzi się. Was nie pytam czy chcecie, bo po waszych minach widzę, że tak. - Ja się zgadzam, ale co na to inni rodzice? Pestko biegnij i poproś swoja mamę. A wy chłopcy? Wasi rodzice są w Olszynach? - Tak!- wykrzyknął Julek- Już biegnę ! Po paru minutach było już jasne, że wszyscy mogą jechać. Za dwa dni wyruszają pociągiem, Potem będę płynąć statkiem. Zenek bardzo namawiał doktora do wyjazdu, ale ten odmówił powołując się na chorobę morską i to, że ludzie wciąż potrzebują pomocy medycznej. A na zastępcę na ten czas nie ma co liczyć. Indie, to cudowny kraj, a oni mogli go teraz podziwiać. Z piątego piętra hotelu można było zobaczyć cały targ. Ula i Pestka oparły łokcie o parapet i spoglądały na roztaczający się przed nimi widok. Nigdy jeszcze nie wiedziały tak kolorowego i ciekawego miejsca. Po przyjeździe były bardzo zmęczone, więc w drodze do hotelu wcale się nie rozglądały. Ale teraz, wyspanie i wypoczęte były pełne energii, która była niezbędna do zwiedzania takiego niezwykłego miasta. Ula i Pestka zamieszkały w dwuosobowym pokoju, a Julek, Marian, Zenek i wuj Antoni w pokoju obok. Chłopcy wpadli do ich pokoju z wielkim hałasem oznajmiając im, że za pięć minut mają być na dole. Ula i Pestka szybko umyły się i ubrały, po czym popędziły na dół. Tam w małym bufecie wszyscy zjedli śniadanie i wyruszyli zwiedzać miasto. Targ na którym się znaleźli był bardzo tłoczny i głośny. Kupcy zachwalali swoje produkty, a uliczne grupy cyrkowe pokazywały różne sztuczki. Nagle z przerażeniem zauważyli, że jakaś mała dziewczynka bawiąca się na drodze przed pałacem jest w niebezpieczeństwie. Wprost na nią galopował jeździec na koniu, który najwyraźniej jej nie zauważył. Zenek instynktownie rzucił się i zepchnął ją z drogi przed kopytami konia. Zaraz też przybiegła jakaś kobieta i mężczyzna, którzy najwyraźniej byli ważnymi osobami, bo za nimi biegła służba, a oni sami byli ubrani w złoto i drogie kamienie. Okazało się, że to maharadża i jego żona, a dziewczynka którą uratował Zenek to jego córka. Maharadża był bardzo wdzięczny Zenkowi za uratowanie córki, a zarazem pełen podziwu. Zaprosił Zenka i resztę do swojego pałacu i poczęstował wspaniałymi potrawami. Na koniec nakazał im by, gdy będę wyjeżdżać przyszli do niego. Resztę pobytu spędzali na zwiedzaniu i poznaniu tutejszych zwyczajów. Gdy nadszedł czas wyjazdu poszli do maharadży. Ten w nagrodę dał Zenkowi sto worków szlachetnych kamieni, lepszy statek, służbę oraz prowiant na drogę. Zapewnił też Zenka, że jeśli jeszcze kiedyś tu przyjedzie będzie mile widziany oczywiście wraz z przyjaciółmi. Powrotna droga nie była już taka długa, a przynajmniej tak im się wydawało. Wszyscy wrócili do domów pełni wrażeń i emocji, jakie wywołały w nich niesamowite rzeczy jakie tam widzieli. A Zenek spełnił swoje marzenie. Mógł zostać wreszcie marynarzem. Miał już statek, miliony złotych ze sprzedaży kamieni szlachetnych, więc mógł skompletować załogę. Teraz mógł nawet mieć całą flotę statków. Dzięki dzieciom do Zenka uśmiechnął się los. A dzięki Zenkowi i wujowi Antoniemu przeżyli coś wspaniałego. Happy End
Ula, Pestka, Julek i Marian właśnie siedzieli w kuchni i pili herbatę. Wykorzystywali ten czas na wspominanie minionych wakacji. Teraz było mało okazji, aby mogli się spotkać. Szkoła nie pozwalała Julkowi i Marianowi na częste przyjazdy do Olszyn. Ula i Pestka, ucieszyły się gdy chłopcy zapowiedzieli im swój przyjazd. Ula wstała i otworzyła drzwi. - Zenek!!!- krzyknęła, a Pestka, Julek i Marian już byli przy niej. Wszyscy wgapiali się w drzwi jakby sądzili, że to, co widzą to jakieś urojenie. - Zenek! Skąd sie tu wziąłeś?- zapytał Julek. - Przyleciałem- odparł spokojnie Zenek jakby to, że przyleciał nie było niczym nadzwyczajnym. - Co ty mówisz? – oburzyła sie Pestka- Jak to przyleciałeś? Nie żartuj sobie. - Jeśli nie wierzycie to chodźcie ze mną. - Ale, po co?- zdziwił się Marian. - Pokaże wam, czym przyleciałem. - Dobrze- zgodziła się Ula. Na dworze było zimno, więc wszyscy ciepło się ubrali i popędzili za Zenkiem, który już znikał w furtce. Po chwili znaleźli się na łące państwa Kapustów i to, co tam zobaczyli zaparło im dech w piersiach. Na łące stał balon, najprawdziwszy balon! Wokół niego zbiegła się grupka ludzi i rozmawiała z ożywieniem. Wśród nich byli oczywiście Wiktor i Władek. Wiktor próbował wszystkim wmówić, że ten balon należy do jego dalekiego wujka. Ale kiedy zorientował się, że to jest wujek Zenka od razu zajął się szukaniem paragrafu, który zabrania lądowania samolotów na łące. Wujek Zenka wyskoczył z balonu i przywitał się z nimi. Antoni Janicki miał przyjemny dla ucha głos i bardzo miły wygląd. Zenek był bardzo do niego podobny i wyglądał na bardzo miłą osobę, a te przypuszczenia potwierdzał gorąco Zenek. Zenek od czasu, gdy widzieli go ostatnio bardzo się zmienił. Cały czas się uśmiechał, a w jego głosie nie było słychać tyle arogancji, co dawniej. I dzieci teraz zrozumiały, że bardzo im go brakowało. Zenek zresztą też się za nimi stęsknił, świadczyło o tym to, że gdy ich zobaczył jego oczy nie wiedziały gdzie mają spocząć. Wędrowały po wszystkich z prędkością światła, a gdy natrafiły na Ulę zatrzymały się . - No Zenek- powiedział wuj Antoni- powiedziałeś im już? Ula, Pestka, Julek i Marian spojrzeli pytająco na Zenka. - Nie, jeszcze nie. Zrobię to przy doktorze Zalewskim. - Możemy obejrzeć balon?- zapytał Julek. - Oczywiście!- odpowiedział wuj Antoni. Chłopcy i Pestka od razu popędzili do balonu. A Ula została z Zenkiem i wujem Antonim. - Zenku, gdy twoi przyjaciele skończą już oglądać balon, to wtedy pójdź z nimi do doktora i powiedź im. - Dobrze wuju. - Ale świetny balon!- powiedział Julek, kiedy przyszli z powrotem. - Chcesz to potem polecimy nim gdzieś- zaproponował wuj Antoni. -Ale super. Naprawdę możemy?- zapytała Pestka, a gdy wuj Antoni pokiwał głową na znak , że się zgadza razem z Julkiem skakała z radości. - Chodźmy teraz do doktora muszę wam coś powiedzieć- zaczął Zenek, ale niecierpliwy Julek przerwał mu. - No to mów! - Ale doktora też to dotyczy- odpowiedział Zenek.
- Chodźcie już, proszę- poprosił Julek. Dzieci ruszyły czym prędzej, bo były tak samo jak Julek ciekawe o co chodzi. Obawiali się, że doktor ma pacjenta, ale na szczęście nie. Ula zapukała, a kiedy usłyszała „proszę” otworzyła drzwi i weszła z innymi do gabinetu. Doktor bardzo się zdziwił na widok Zenka i zapytał o co chodzi. - Panie doktorze- zaczął Zenek- mój wujek wybiera się ze mną w podróż do Indii. Pan, Ula, Pestka, Julek i Marian bardzo mi pomogli więc teraz chcielibyśmy, ja i wujek, byście wszyscy pojechali z nami do Indii. Na nasz koszt oczywiście. Wszyscy patrzyli na Zenka jak urzeczeni i zastanawiali się czy dobrze usłyszeli. - Jeśli oczywiście pan i reszta rodziców zgodzi się. Was nie pytam czy chcecie, bo po waszych minach widzę, że tak. - Ja się zgadzam, ale co na to inni rodzice? Pestko biegnij i poproś swoja mamę. A wy chłopcy? Wasi rodzice są w Olszynach? - Tak!- wykrzyknął Julek- Już biegnę ! Po paru minutach było już jasne, że wszyscy mogą jechać. Za dwa dni wyruszają pociągiem, Potem będę płynąć statkiem. Zenek bardzo namawiał doktora do wyjazdu, ale ten odmówił powołując się na chorobę morską i to, że ludzie wciąż potrzebują pomocy medycznej. A na zastępcę na ten czas nie ma co liczyć. Indie, to cudowny kraj, a oni mogli go teraz podziwiać. Z piątego piętra hotelu można było zobaczyć cały targ. Ula i Pestka oparły łokcie o parapet i spoglądały na roztaczający się przed nimi widok. Nigdy jeszcze nie wiedziały tak kolorowego i ciekawego miejsca. Po przyjeździe były bardzo zmęczone, więc w drodze do hotelu wcale się nie rozglądały. Ale teraz, wyspanie i wypoczęte były pełne energii, która była niezbędna do zwiedzania takiego niezwykłego miasta. Ula i Pestka zamieszkały w dwuosobowym pokoju, a Julek, Marian, Zenek i wuj Antoni w pokoju obok. Chłopcy wpadli do ich pokoju z wielkim hałasem oznajmiając im, że za pięć minut mają być na dole. Ula i Pestka szybko umyły się i ubrały, po czym popędziły na dół. Tam w małym bufecie wszyscy zjedli śniadanie i wyruszyli zwiedzać miasto. Targ na którym się znaleźli był bardzo tłoczny i głośny. Kupcy zachwalali swoje produkty, a uliczne grupy cyrkowe pokazywały różne sztuczki. Nagle z przerażeniem zauważyli, że jakaś mała dziewczynka bawiąca się na drodze przed pałacem jest w niebezpieczeństwie. Wprost na nią galopował jeździec na koniu, który najwyraźniej jej nie zauważył. Zenek instynktownie rzucił się i zepchnął ją z drogi przed kopytami konia. Zaraz też przybiegła jakaś kobieta i mężczyzna, którzy najwyraźniej byli ważnymi osobami, bo za nimi biegła służba, a oni sami byli ubrani w złoto i drogie kamienie. Okazało się, że to maharadża i jego żona, a dziewczynka którą uratował Zenek to jego córka. Maharadża był bardzo wdzięczny Zenkowi za uratowanie córki, a zarazem pełen podziwu. Zaprosił Zenka i resztę do swojego pałacu i poczęstował wspaniałymi potrawami. Na koniec nakazał im by, gdy będę wyjeżdżać przyszli do niego. Resztę pobytu spędzali na zwiedzaniu i poznaniu tutejszych zwyczajów. Gdy nadszedł czas wyjazdu poszli do maharadży. Ten w nagrodę dał Zenkowi sto worków szlachetnych kamieni, lepszy statek, służbę oraz prowiant na drogę. Zapewnił też Zenka, że jeśli jeszcze kiedyś tu przyjedzie będzie mile widziany oczywiście wraz z przyjaciółmi. Powrotna droga nie była już taka długa, a przynajmniej tak im się wydawało. Wszyscy wrócili do domów pełni wrażeń i emocji, jakie wywołały w nich niesamowite rzeczy jakie tam widzieli. A Zenek spełnił swoje marzenie. Mógł zostać wreszcie marynarzem. Miał już statek, miliony złotych ze sprzedaży kamieni szlachetnych, więc mógł skompletować załogę. Teraz mógł nawet mieć całą flotę statków. Dzięki dzieciom do Zenka uśmiechnął się los. A dzięki Zenkowi i wujowi Antoniemu przeżyli coś wspaniałego.
Happy End