Zdumiewający dla mnie jest fakt, że dzisiaj, w dobie wypraw kosmicznych, przesyłania obrazów wokół globu w ciągu paru sekund, czy budowy bomb atomowych, nadal istnieje problem niedożywienia, przeradzający się często w problem głodu. Nie dostrzega się, by sytuacja wielu milionów ludzi, umierających codziennie z powodu braku żywności, poprawiała się. Dziwi to tym bardziej, że Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) stwierdza, że wielkość światowej produkcji żywności jest bliska osiągnięcia historycznego maksimum. Faktem jest, że jej dystrybucja jest wciąż przerażająco nierównomierna. Mimo tego, że świat jest w stanie wyprodukować więcej żywności niż jest to potrzebne wszystkim ludziom, statystyki ukazują przerażającą liczbę osób dotkniętych jej brakiem. Zadziwiać może fakt, że w krajach gdzie tak wiele kobiet, mężczyzn i dzieci cierpi głód, istnieją źródła produkcji żywości, lecz są one źle wykorzystywane lub wykorzystywane w sposób niedostateczny. Zauważyć więc można, że problemy braku żywności są spowodowane nie tylko przyczynami naturalnymi, ale też (a może przede wszystkim) okolicznościami o charakterze politycznym lub ekonomicznym.Najbardziej jednak tym problemem dotknięte są kraje Afryki, co najlepiej ukazują statystyki: 6 mln samych dzieci w 41 krajach położonych na południe od Sahary jest niedożywionych. Wielu mieszkańców Liberii, Sierra Leone lub Czadu musi zadowolić się jedną miską ryżu raz na dwa, trzy dni. 27% wszystkich głodujących na świecie przypada na kontynent afrykański. Ich codzienna dieta pozbawiona jest wielu witamin i mikroelementów. Powoduje to tak częste występowanie anemii wśród mieszkańców tego kontynentu. Początek XXI wieku przyniósł Afryce Południowej humanitarną katastrofę. Angola, Malawi, Zimbabwe, Leshoto, Mozambik, Suazi i Zambia przez ostatnie lata zmagają się z głodem. Z 63,3 mln jej mieszkańców, na chroniczny głód w lipcu 2002 r., skazanych było 8,5 mln. W marcu 2003 roku liczba głodujących wzrosła do około 14 mln. W samej Afryce Południowej 50 tys. czarnych dzieci walczy tam ze śmiercia każdego dnia, a 136 umiera. Nadmienić równocześnie trzeba, że Południowa Afryka ma nadwyżkę eksportu produktów rolnych nad importem. Eksportuje się nawet kukurydzę, która jest podstawowym pokarmem czarnych rodzin. I nie jest to jedyny kraj znajdujący się w podobnej sytuacji (Etiopia, Kenia, Somalia, Sudan, Tanzania i Uganda)
POWODY GŁODU W AFRYCE ? poziom technologizacji produkcji rolnej ? praca na roli opiera się na pracy ludzkich rąk. Powoduje to powolny wzrost produkcji ? brak odpowiednich warunków naturalnych ? brak ziemi, która nadawałaby się do produkcji rolnej. Tylko 15% gruntów może rodzić plony. Brak ziemi powoduje, że jest eksploatowana w nadmiarze, co zwiększ tempo jej erozji. ? katastrofalny poziom zdrowia mieszkańców ? wycieńczeni chorobami ludzie łatwo ulegają głodowi. Niski poziom medycyny, trudny dostęp do podstawowych usług medycznych i liczne plagi (cholera, biegunka, malaria] oraz AIDS skutecznie niszczą podstawy społecznej egzystencji. ? skrajna bieda ? przez cały XX wiek Afryka zmagała się z problemem ubóstwa, jednak bez wyraźnych efektów. W 2002 roku W Mozambiku 69% populacji żyło poniżej granicy ubóstwa. W latach 1996-2001 ubóstwo w społeczeństwie Zambii wzrosło z 69% do 86%, a w Malawi z 60% do 65%. ? katastrofy ekologiczne, niesprzyjająca pogoda ? tornada, gradobicie, ciężkie opady i mróz w Lesoto, ostra susza w Mozambiku, ciężkie ulewy, cyklony to tylko niektóre przyczyny niszczenia upraw, zapasów, opuszczania domów ? brak racjonalnej polityki rolnej ? wdrażanie programów, które mogłyby zmienić sytuację wymaga olbrzymich nakładów finansowych społeczności międzynarodowej, przy czym, żeby przyniosły oczekiwane efekty powinny być podtrzymywane przez afrykańskie państwa, które są zbyt słabe i nieudolne, by temu podołać.
3. Problem głodu w wybranych krajach afrykańskich
MALAWI Prezydent ogłosił 27.02.2003r. stan klęski głodowej. Jest tu najgorszy głód, jaki kiedykolwiek notowano w tym kraju. Zmarły już setki osób. Ok. 3 mln ludzi stanęło wobec głodu, przeważnie na południu kraju z 27 okręgów, 14 dotknęły powodzie, 6 innych - susza. Produkcja kukurydzy spadła o 10%. Położenie pogarsza sprzedanie nadwyżki ziarna w 2001 po niezwykle udanych żniwach w r. 2000. Malawi potrzebuje 485 tys. ton żywności, by pokonać rozległy głód. Malawi jest jednym z najsłabiej rozwiniętych krajów świata. 60% gospodarstw wiejskich nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie dostatecznej ilości pożywienia.
ZIMBABWE Polityka przejmowania ziemi białych właścicieli przez czarną ludność spowodowała znaczny spadek produkcji na farmach komercyjnych. Nieregularne opady w sezonie 2001/02 też pogorszyły zbiory. Najbardziej dotknięte są południowe i zachodnie okolice Matabelelandu i Masvingo. Długie kolejki po posiłki stają się codziennością w Harare i Bulawayo. W Zimbabwe brakuje 1,5 mln ton kukurydzy. Ok. 6 mln ludzi (połowa ludności kraju) potrzebuje pomocy.
LESOTO W 2003 roku zanotowano kolejne słabe zbiory w tym niewielkim, górzystym kraju. Już drugi rok jest tam zła pogoda: ciężkie opady, mróz, gradobicia i tornada. W rezultacie Lesoto rozpaczliwie potrzebuje żywności. Rząd ogłosił w kwietniu stan głodu. Żniwa są o 60% poniżej normy i według ONZ ok. 0,5 mln osób będzie tam potrzebować pilnej pomocy żywnościowej. Przyczyniły się do tego również malejące dochody pracowników z plemienia Basotho, zatrudnianych w kopalniach RPA - z powodu zwolnień i wzrastającego ubóstwa.
MOZAMBIK Po dwu latach niszczących powodzi, przedłużająca się susza dotknęła obszar 90 tys. hektarów i ok. 100 tys. gospodarstw domowych. Miało tu miejsce kilka okresów suszy w sezonie 2001/02 w północnym Mozambiku i ciężkie ulewy i powodzie na południu i w centrum kraju. Nie przeszkodziło to jednak egzekwowaniu spłat zadłużenia zagranicznego tego kraju. Na położenie wpływa też znaczny wzrost cen podstawowej żywności i opóźnienia w dostawach kukurydzy, szczególnie z RPA. Agencje ONZ mówią o ponad 500 tys. ludzi, którzy potrzebują pomocy.
4. Próby i propozycje rozwiązania problemu braku żywności
W dobie globalizacji i nowych możliwości problem Afryki ciągle pozostaje starym wyzwaniem. Aby sytuacja w Afryce uległa poprawie potrzebne są ogromne nakłady finansowe, bo problemy tego kontynentu są tak wielkie, że Afrykańczycy sami sobie pomóc nie mogą, nie poradzą sobie samodzielnie z tym problemem. Wszędzie widoczny jest chaos, bałagan i słabość władz państwowych, rozdzieranych wewnętrznymi waśniami i przygniatanych własną nieudolnością. Egoizm władz skazuje mieszkańców na samotną walkę o przetrwanie. Dotychczasowa pomoc i propozycje krajów rozwiniętych [Unii Europejskiej i USA] niestety potwierdzają, że nie ma łatwego rozwiązania tragicznej sytuacji w Afryce. Kraje zachodnie finansują pomoc humanitarną [Caritas, Oxfam czy Czerwony Krzyż], ale jest to tylko doraźny sposób pomocy Afrykańczykom. Często jednak zdarza się, że żywność jest marnotrawiona i ulega zniszczeniu [powodzie, ulewy, insekty]. Często są też problemy z jej dostarczeniem [wewnętrzne waśnie, walki plemienne. Pamiętać trzeba, że przyczyną głodu w Afryce jak również na całym świecie, nie jest brak żywności, lecz jej niewłaściwy podział. Obliczenia Banku Światowego mówią, że gdyby tylko niewielki procent żywności dostępnej w krajach Trzeciego Świata uległ ponownemu, innemu podziałowi, uzupełniłoby to całą brakującą żywność na obszarach, w których ludzie cierpią chronicznie z powodu głodu. Taka sytuacja jest w Indiach, gdzie mieszka 1/3 głodujących świata. W 1978 r. miliony Hindusów nękał głód, w czasie gdy żołnierze pilnowali 16 milionów ton nadwyżki produkcji zboża. Indie wysuwają się na czoło w trójce światowych eksporterów produktów rolniczych, zaś w tym samym czasie, gdy 300 milionów Hindusów głoduje, kraj eksportuje pszenicę i wołowinę, a urzędnicy rządowi zadręczają się problemem, w jaki sposób uwolnić się od rosnącej nadwyżki pszenicy i ryżu, która w 1985r. wynosiła 24 miliony ton - dwa razy więcej niż cała światowa pomoc żywnościowa w tym roku! Uważam, że środki pochodzące z dopłat od Unii Europejskiej powinny być chociaż w części przeznaczane na pomoc głodującym. Skąd mają one pochodzić? Najprostszy przykład: przeciętna europejska krowa otrzymuje dopłatę w wysokości 2,2 dolara dziennie (nie licząc tego, co otrzymuje od właściciela). Powodzi jej się lepiej niż miliardom ludzi na świecie. Dla przykładu: połowa z 600 mln ludności na południe od Sahary żyje za najwyżej 65 centów dziennie. I jak w takiej sytuacji nie mówić o głodzie? Istotny jest również fakt, że 1/3 upraw zbóż (pszenica, ryż, jęczmień, kukurydza, proso i sorgo) przeznaczana jest do żywienia zwierząt domowych, podczas gdy produkty te dostarczają dostateczną ilość protein i ponad 3 tys. kalorii. Czy nie rozsądniejszym byłby pomysł przeznaczenia nadwyżek dla krajów ubogich? W Meksyku, gdzie co najmniej 80% dzieci z obszarów rolniczych jest niedożywionych, zwierzęta hodowlane (większość z nich przeznaczona na eksport do USA) spożywają więcej zbóż podstawowych niż cała rolnicza ludność kraju. W Brazylii zaś, która stała się drugim co do wielkości po Stanach Zjednoczonych eksporterem żywności, 86 milionom ludzi brakuje jedzenia. Większość głodujących krajów mogłoby już teraz wyżywić całą swoją ludność, gdyby uporały się z problemem nierównego podziału własności zasobów przyrody, i gdyby osiągnęły pełnię swoich możliwości w produkcji żywności. Więc znów stajemy przed pytaniem dlaczego kraje pozornie cierpiące na niedobór żywności nie rozwiążą tego problemu we własnym zakresie? Nie będzie to możliwe dopóki państwa te nie zrozumieją jakie zmiany powinny zaprowadzić. Innym przykładem uzyskania pieniędzy może być wykorzystanie pieniędzy jakie przeznaczane są na cele wojskowe. Dla przykładu za cenę 10 bombowców Stelth lub za dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe zapobiec można było śmierci głodowej 100 milionów dzieci w latach 90-tych. Inną propozycją jest zwiększenie swobody handlu, co nie pogłębi zależności biednych tak jak to robi udzielanie im pomocy. Wiązać by się to mogło np. z obcięciem subsydiów dla rolników w krajach bogatych (Unii Europejskiej i USA). Zaoszczędziłoby to 2 mld dolarów dziennie. Zazwyczaj pieniądze te trafiają do kieszeni najbogatszych rolników, z których wielu jest milionerami. Oni na pewno nie będą głodni...
Krajom biednym potrzebne są odpowiednie prawa własności ziemi, systemy kontraktacji, stabilność makrogospodarcza, okiełznanie pazerności elit rządzących i wielkich koncernów, a także odpowiednia sytuacja międzynarodowa: redukcja zadłużenia zagranicznego bez warunków zmuszających kraje ubogie do niekorzystnej dla ubogich restrukturyzacji gospodarki i naprawdę wolny handel.
Według mnie wszystko opiera się na braku woli ze strony państw rozwiniętych, rządów, a nawet jednostek., ich bezpodstawnego poczucie bezsilności, bo nie o brak pieniędzy tu chodzi. Powinniśmy uświadomić sobie, że gdyby każdy z nas oddał chociaż część naszych środków, głód na świeci zmniejszyłby się w sposób zdecydowany..
PAMIĘTAJMY! Głód nie jest beznadziejnym problemem, którego nie można rozwiązać!
Zdumiewający dla mnie jest fakt, że dzisiaj, w dobie wypraw kosmicznych, przesyłania obrazów wokół globu w ciągu paru sekund, czy budowy bomb atomowych, nadal istnieje problem niedożywienia, przeradzający się często w problem głodu. Nie dostrzega się, by sytuacja wielu milionów ludzi, umierających codziennie z powodu braku żywności, poprawiała się. Dziwi to tym bardziej, że Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) stwierdza, że wielkość światowej produkcji żywności jest bliska osiągnięcia historycznego maksimum. Faktem jest, że jej dystrybucja jest wciąż przerażająco nierównomierna. Mimo tego, że świat jest w stanie wyprodukować więcej żywności niż jest to potrzebne wszystkim ludziom, statystyki ukazują przerażającą liczbę osób dotkniętych jej brakiem. Zadziwiać może fakt, że w krajach gdzie tak wiele kobiet, mężczyzn i dzieci cierpi głód, istnieją źródła produkcji żywości, lecz są one źle wykorzystywane lub wykorzystywane w sposób niedostateczny. Zauważyć więc można, że problemy braku żywności są spowodowane nie tylko przyczynami naturalnymi, ale też (a może przede wszystkim) okolicznościami o charakterze politycznym lub ekonomicznym.Najbardziej jednak tym problemem dotknięte są kraje Afryki, co najlepiej ukazują statystyki: 6 mln samych dzieci w 41 krajach położonych na południe od Sahary jest niedożywionych. Wielu mieszkańców Liberii, Sierra Leone lub Czadu musi zadowolić się jedną miską ryżu raz na dwa, trzy dni. 27% wszystkich głodujących na świecie przypada na kontynent afrykański. Ich codzienna dieta pozbawiona jest wielu witamin i mikroelementów. Powoduje to tak częste występowanie anemii wśród mieszkańców tego kontynentu.
Początek XXI wieku przyniósł Afryce Południowej humanitarną katastrofę. Angola, Malawi, Zimbabwe, Leshoto, Mozambik, Suazi i Zambia przez ostatnie lata zmagają się z głodem. Z 63,3 mln jej mieszkańców, na chroniczny głód w lipcu 2002 r., skazanych było 8,5 mln. W marcu 2003 roku liczba głodujących wzrosła do około 14 mln.
W samej Afryce Południowej 50 tys. czarnych dzieci walczy tam ze śmiercia każdego dnia, a 136 umiera. Nadmienić równocześnie trzeba, że Południowa Afryka ma nadwyżkę eksportu produktów rolnych nad importem. Eksportuje się nawet kukurydzę, która jest podstawowym pokarmem czarnych rodzin. I nie jest to jedyny kraj znajdujący się w podobnej sytuacji (Etiopia, Kenia, Somalia, Sudan, Tanzania i Uganda)
POWODY GŁODU W AFRYCE
? poziom technologizacji produkcji rolnej ? praca na roli opiera się na pracy ludzkich rąk. Powoduje to powolny wzrost produkcji
? brak odpowiednich warunków naturalnych ? brak ziemi, która nadawałaby się do produkcji rolnej. Tylko 15% gruntów może rodzić plony. Brak ziemi powoduje, że jest eksploatowana w nadmiarze, co zwiększ tempo jej erozji.
? katastrofalny poziom zdrowia mieszkańców ? wycieńczeni chorobami ludzie łatwo ulegają głodowi. Niski poziom medycyny, trudny dostęp do podstawowych usług medycznych i liczne plagi (cholera, biegunka, malaria] oraz AIDS skutecznie niszczą podstawy społecznej egzystencji.
? skrajna bieda ? przez cały XX wiek Afryka zmagała się z problemem ubóstwa, jednak bez wyraźnych efektów. W 2002 roku W Mozambiku 69% populacji żyło poniżej granicy ubóstwa. W latach 1996-2001 ubóstwo w społeczeństwie Zambii wzrosło z 69% do 86%, a w Malawi z 60% do 65%.
? katastrofy ekologiczne, niesprzyjająca pogoda ? tornada, gradobicie, ciężkie opady i mróz w Lesoto, ostra susza w Mozambiku, ciężkie ulewy, cyklony to tylko niektóre przyczyny niszczenia upraw, zapasów, opuszczania domów
? brak racjonalnej polityki rolnej ? wdrażanie programów, które mogłyby zmienić sytuację wymaga olbrzymich nakładów finansowych społeczności międzynarodowej, przy czym, żeby przyniosły oczekiwane efekty powinny być podtrzymywane przez afrykańskie państwa, które są zbyt słabe i nieudolne, by temu podołać.
3. Problem głodu w wybranych krajach afrykańskich
MALAWI
Prezydent ogłosił 27.02.2003r. stan klęski głodowej. Jest tu najgorszy głód, jaki kiedykolwiek notowano w tym kraju. Zmarły już setki osób. Ok. 3 mln ludzi stanęło wobec głodu, przeważnie na południu kraju z 27 okręgów, 14 dotknęły powodzie, 6 innych - susza. Produkcja kukurydzy spadła o 10%. Położenie pogarsza sprzedanie nadwyżki ziarna w 2001 po niezwykle udanych żniwach w r. 2000. Malawi potrzebuje 485 tys. ton żywności, by pokonać rozległy głód. Malawi jest jednym z najsłabiej rozwiniętych krajów świata. 60% gospodarstw wiejskich nie jest w stanie samodzielnie zapewnić sobie dostatecznej ilości pożywienia.
ZIMBABWE
Polityka przejmowania ziemi białych właścicieli przez czarną ludność spowodowała znaczny spadek produkcji na farmach komercyjnych. Nieregularne opady w sezonie 2001/02 też pogorszyły zbiory. Najbardziej dotknięte są południowe i zachodnie okolice Matabelelandu i Masvingo. Długie kolejki po posiłki stają się codziennością w Harare i Bulawayo. W Zimbabwe brakuje 1,5 mln ton kukurydzy. Ok. 6 mln ludzi (połowa ludności kraju) potrzebuje pomocy.
LESOTO
W 2003 roku zanotowano kolejne słabe zbiory w tym niewielkim, górzystym kraju. Już drugi rok jest tam zła pogoda: ciężkie opady, mróz, gradobicia i tornada. W rezultacie Lesoto rozpaczliwie potrzebuje żywności. Rząd ogłosił w kwietniu stan głodu. Żniwa są o 60% poniżej normy i według ONZ ok. 0,5 mln osób będzie tam potrzebować pilnej pomocy żywnościowej.
Przyczyniły się do tego również malejące dochody pracowników z plemienia Basotho, zatrudnianych w kopalniach RPA - z powodu zwolnień i wzrastającego ubóstwa.
MOZAMBIK
Po dwu latach niszczących powodzi, przedłużająca się susza dotknęła obszar 90 tys. hektarów i ok. 100 tys. gospodarstw domowych. Miało tu miejsce kilka okresów suszy w sezonie 2001/02 w północnym Mozambiku i ciężkie ulewy i powodzie na południu i w centrum kraju. Nie przeszkodziło to jednak egzekwowaniu spłat zadłużenia zagranicznego tego kraju. Na położenie wpływa też znaczny wzrost cen podstawowej żywności i opóźnienia w dostawach kukurydzy, szczególnie z RPA. Agencje ONZ mówią o ponad 500 tys. ludzi, którzy potrzebują pomocy.
4. Próby i propozycje rozwiązania problemu braku żywności
W dobie globalizacji i nowych możliwości problem Afryki ciągle pozostaje starym wyzwaniem. Aby sytuacja w Afryce uległa poprawie potrzebne są ogromne nakłady finansowe, bo problemy tego kontynentu są tak wielkie, że Afrykańczycy sami sobie pomóc nie mogą, nie poradzą sobie samodzielnie z tym problemem. Wszędzie widoczny jest chaos, bałagan i słabość władz państwowych, rozdzieranych wewnętrznymi waśniami i przygniatanych własną nieudolnością. Egoizm władz skazuje mieszkańców na samotną walkę o przetrwanie. Dotychczasowa pomoc i propozycje krajów rozwiniętych [Unii Europejskiej i USA] niestety potwierdzają, że nie ma łatwego rozwiązania tragicznej sytuacji w Afryce. Kraje zachodnie finansują pomoc humanitarną [Caritas, Oxfam czy Czerwony Krzyż], ale jest to tylko doraźny sposób pomocy Afrykańczykom. Często jednak zdarza się, że żywność jest marnotrawiona i ulega zniszczeniu [powodzie, ulewy, insekty]. Często są też problemy z jej dostarczeniem [wewnętrzne waśnie, walki plemienne.
Pamiętać trzeba, że przyczyną głodu w Afryce jak również na całym świecie, nie jest brak żywności, lecz jej niewłaściwy podział. Obliczenia Banku Światowego mówią, że gdyby tylko niewielki procent żywności dostępnej w krajach Trzeciego Świata uległ ponownemu, innemu podziałowi, uzupełniłoby to całą brakującą żywność na obszarach, w których ludzie cierpią chronicznie z powodu głodu. Taka sytuacja jest w Indiach, gdzie mieszka 1/3 głodujących świata. W 1978 r. miliony Hindusów nękał głód, w czasie gdy żołnierze pilnowali 16 milionów ton nadwyżki produkcji zboża. Indie wysuwają się na czoło w trójce światowych eksporterów produktów rolniczych, zaś w tym samym czasie, gdy 300 milionów Hindusów głoduje, kraj eksportuje pszenicę i wołowinę, a urzędnicy rządowi zadręczają się problemem, w jaki sposób uwolnić się od rosnącej nadwyżki pszenicy i ryżu, która w 1985r. wynosiła 24 miliony ton - dwa razy więcej niż cała światowa pomoc żywnościowa w tym roku!
Uważam, że środki pochodzące z dopłat od Unii Europejskiej powinny być chociaż w części przeznaczane na pomoc głodującym. Skąd mają one pochodzić? Najprostszy przykład: przeciętna europejska krowa otrzymuje dopłatę w wysokości 2,2 dolara dziennie (nie licząc tego, co otrzymuje od właściciela). Powodzi jej się lepiej niż miliardom ludzi na świecie. Dla przykładu: połowa z 600 mln ludności na południe od Sahary żyje za najwyżej 65 centów dziennie. I jak w takiej sytuacji nie mówić o głodzie?
Istotny jest również fakt, że 1/3 upraw zbóż (pszenica, ryż, jęczmień, kukurydza, proso i sorgo) przeznaczana jest do żywienia zwierząt domowych, podczas gdy produkty te dostarczają dostateczną ilość protein i ponad 3 tys. kalorii. Czy nie rozsądniejszym byłby pomysł przeznaczenia nadwyżek dla krajów ubogich?
W Meksyku, gdzie co najmniej 80% dzieci z obszarów rolniczych jest niedożywionych, zwierzęta hodowlane (większość z nich przeznaczona na eksport do USA) spożywają więcej zbóż podstawowych niż cała rolnicza ludność kraju. W Brazylii zaś, która stała się drugim co do wielkości po Stanach Zjednoczonych eksporterem żywności, 86 milionom ludzi brakuje jedzenia. Większość głodujących krajów mogłoby już teraz wyżywić całą swoją ludność, gdyby uporały się z problemem nierównego podziału własności zasobów przyrody, i gdyby osiągnęły pełnię swoich możliwości w produkcji żywności. Więc znów stajemy przed pytaniem dlaczego kraje pozornie cierpiące na niedobór żywności nie rozwiążą tego problemu we własnym zakresie? Nie będzie to możliwe dopóki państwa te nie zrozumieją jakie zmiany powinny zaprowadzić.
Innym przykładem uzyskania pieniędzy może być wykorzystanie pieniędzy jakie przeznaczane są na cele wojskowe. Dla przykładu za cenę 10 bombowców Stelth lub za dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe zapobiec można było śmierci głodowej 100 milionów dzieci w latach 90-tych.
Inną propozycją jest zwiększenie swobody handlu, co nie pogłębi zależności biednych tak jak to robi udzielanie im pomocy. Wiązać by się to mogło np. z obcięciem subsydiów dla rolników w krajach bogatych (Unii Europejskiej i USA). Zaoszczędziłoby to 2 mld dolarów dziennie. Zazwyczaj pieniądze te trafiają do kieszeni najbogatszych rolników, z których wielu jest milionerami. Oni na pewno nie będą głodni...
Krajom biednym potrzebne są odpowiednie prawa własności ziemi, systemy kontraktacji, stabilność makrogospodarcza, okiełznanie pazerności elit rządzących i wielkich koncernów, a także odpowiednia sytuacja międzynarodowa: redukcja zadłużenia zagranicznego bez warunków zmuszających kraje ubogie do niekorzystnej dla ubogich restrukturyzacji gospodarki i naprawdę wolny handel.
Według mnie wszystko opiera się na braku woli ze strony państw rozwiniętych, rządów, a nawet jednostek., ich bezpodstawnego poczucie bezsilności, bo nie o brak pieniędzy tu chodzi. Powinniśmy uświadomić sobie, że gdyby każdy z nas oddał chociaż część naszych środków, głód na świeci zmniejszyłby się w sposób zdecydowany..
PAMIĘTAJMY!
Głód nie jest beznadziejnym problemem, którego nie można rozwiązać!