Daję dużo punktOw wiec prosze o konkrety.wiadomosci nie na temat oznaczam jako spam.
napisz dziennik od dzisiaj07,04,2010do14,04,2010. tylko na dzis góra na jutro. mieszkam na wsi wiec cos w stylu moich przygód spotkaN itd... TYLKO KONIECZNIE MUSZA BYC MOJE PRZEMYŚLENIA I UCZUCIA MI TOWAŻYSZĄCE.Z GÓRY THX ZA POMOC..
agniehaxx 07-04-2010 Poranek po takim świątecznym szaleństwie przyszedł bardzo opornie. Wiedziałam jednak , że spotkamy się z koleżankami w szkole więc wstałam chętnie z łóżka. W szkole chodziliśmy ospani i nic nie wchodziło nam dziś łatwo do głowy. Poza tym za oknem te wiosenne słońce nie pozwalało się skupić. Umówłam się z moją przykaciółką (....) na mały zakupowy skok do pobliskiego miasteczka. Z naszych planów jednak nic nie wyszło, bo pani z matmy zapowiedziała na jutro klasówkę z paraboli i milionów wykresów, z którymi ciągle mam problem..... Cóż. Czeka mnie dużo wkuwania ale na pewno odbiję to sobie przy najbliższej okazji.
08-04-2010 Dziś też nie było mi łatwo wstać rano z łóżka. Powodem nie było tym razem boskie lenistwo tylko zmęczenie, spowodowane siedzeniem do 3.00 nad ranem nad matematycznym wkuwaniem . Ale pojełam to wreszczie!!!!!! Uff!!!! Chyba porwę sie z motyką na Słońce i zabawię się w udzielanie korepetycji całej reszczie mojej klasy. Haha! Klasówka poszła mi rewelacyjnie! W nagrodę poszłyszmy z dziewczynami na lody do pobliskiego sklepiku. Jutro już piątek, więc oby do soboty! Może uda mi się wyrwać na jakieś szaleństwo do Miasta. Może jakieś kino albo tańce w tamtejszej remizie. Tylko , czy rodzice się zgodzą.....???? 09-04-2010 Piątek to najcudniejszy dzień w moim szkolnym i monotonnym życiu. Mamy mało lekcji, na dodatek nie ma matymy, za którą zbytnio nie przepadam. Są w szkole fajni nauczycielei i fajne przedmioty ale ta matematyka jest moją kulą u nogi. A co to będzie na maturze???? Na razie nie myślę o tym. Pogoda była tak cudna, że każdą przerwę spędzaliśmy na szkolnym podwórku, delektując się ciepłymi promieniami słońca i błękitnym niebem. Miałam ochotę na spacer po szkole gdzieś daleko przed siebie, między te nasze cudne łąki i pola, które powoli pokrywają sie pączkami i świeżą trawką ale obiecałam rodzicom, że zostanę dziś z rodzeństwem a oni pojadą na kolację do miasta. Moja rodzinka to wspanali ludzie. Siostra i brat - jestesmy jak z jednej gliny. Zawsze znajdziemy sobie coś ciekawego aby zabić nudę. Dziś poszliśmy do stodoły i szukaliśmy naszych malutkich kurczaczków, które wczoraj gdzieś nam się pochowały na podwórku. Małe łobuzy. Odnalazły się w stercie siana całe zakurzone i przestraszone. To był miły dzień. 10-04-2010 Dziś wielkie sprzątanie w domu. Zmiana pościeli po świętach, gotowanie. Mama zrobiła takie wielkie pranie , że nie zmieściło się na naszej lince przed domem. Sołtys dziś nas odwiedził i jadąc rowerem wpadł prosto na świeżo wykrochmalone prześcieradła . Co było śmiechu , choć mama nie była zbytnio zadowolona. Sołtys jednak obiecał, że kupi dobry proszek i sam osobiście pomoże odzyskać biel naszej pościeli. Zobaczymy.......Jestem tak zmęczona, że nie mam ochoty nigdzie już się dziś ruszać z domu. Remiza poczeka.... 11-04-2010 Dziś po śniadaniu tata zabrał nas wszystkich do miasta do tamtejszego kina. Oglądaliśmy film animowany, ale była tak ciekawie zrobiony, że wcale nie odczuwało się tego, że jest kierowany typowo dla dzieci. Cała sala była wypchana po brzegi widzami. I wszyscy tak świetnie się przy tym filmie bawili, że aż mi się wierzyć nie chciałao Wyszliśmy z kina w doskonałych humorach. Rodzice zabrali nas do takiej Gospody Wiejskiej, gdzie podają wspaniałe pierogi domowej roboty. Nawet moja babcia takich nie potrafi choć jeje kuchnia jest wyśmienita!! Po obiedzie wróciliśmy do domu, czekały na nas głodne psiaki i kury i nawet nie żałowałam, że wczoraj nie wyszłam na tańce. Bycie z moją rodziną jest czasem bardziej odprężające niż jakieś harce w głośnym, małym pomieszczeniu. Jutro poniedziałek. Czas spakować plecak i przy okazji sprawdzić czy nie zapomniałam o jakimś zadaniu domowym......
12-04-2010 Poniedziałek.Zapomniałam..... Zapomniałam,że mamy dziś klasówkę z polaka. Gramatyka, rozbiory logiczne zdań.... Zawaliłam sprawę, bo wcale się do tego nie przygotowałam. Mam tylko nadzieję, że chociaż jakaś marna trójeczka mi wpadnie. Po szkole wybieram się z Kaśką do miasta na małe zakupy.Robi się coraz cieplej a ja potrzebuje parę koszulek i jakieś spodnie. Teraz są przeceny więc jest szansa,że kupimy coś po okazyjnej cenie. Wieczór, jak zwykle kolacja przy stole. Zabrakło taty, bo musiał siedzieć do północy w pracy. Czasem tak jest,że wraca po nocach. Cóż zrobić. Życie to nie bajka.
13-04-2014 Mówią,że 13-sty to pechowy dzień. Ja tam w to nie wierzę. Okociła się nam dziś w nocy kotka. Nawet nie wiedziałam,że spodziewa się potomstwa. Urodziła 4 malutkie, puszyste kociątka. Dwa są czarne - to dziewczynki, jeden jest szary a jeden rudy, wygląda jak maly tygrys - to chłopcy. Są przecudne i takie maluteńkie. Nasza Mizia jest bardzo wycieńczona ale troskliwie dba o swoje dzieci. Aż mi się nie chciało z tego wszystkiego iść do szkoły. Ciężko mi było się skupić na lekcjach, bo myślami byłam przy kotach. Po zajęciach razem z Kaśką prawie jak na skrzydłach przyleciałyśmy do domu. Nie mogła wyjść z podziwu i zamówiła sobie tego Tygryska. Tak go nazwała i za 2-3 miesiące zabierze go do domu. Szkoda,że jej mama jeszcze o tym nie wie;)
14-04-2014 Środa. Środek tygodnia. Kiedyś słyszałam teorię,że w środę jest największa moc w człowieku. A ja dziś jakaś taka oklapnięta jestem. O mały włos nie zaspałam do szkoły, a miałam dziś na 10:30!. Jakaś taka niemoc mnie ogarnęła... W szkole spokój. Na w-fie chłopaki z naszej pobili sie z chłopakami z gimnazjum o wynik meczu. Grali w piłkę i sędzia czegoś tam nie odgwizdał. Nie wiem o co poszło, nie znam sie na tym. Ja tam wolę rower i basen a nie jakąś tam piłkę, za która lata 12 facetów. Eeee tam. Po szkole leciałam szybko do domu. Do kotów oczywiście no i musiałam pomóc mamie w szopie. Trzeba robić miejsce na zwózkę siana na lato - a tam tylko dziada i baby brakuje. Zeszło nam do samego wieczora. Ale potem mama zrobiła pyszną jajecznicę na boczku i zapomniałam o tym jak bardzo jestem zmęczona.....
07-04-2010
Poranek po takim świątecznym szaleństwie przyszedł bardzo opornie.
Wiedziałam jednak , że spotkamy się z koleżankami w szkole więc wstałam chętnie z łóżka.
W szkole chodziliśmy ospani i nic nie wchodziło nam dziś łatwo do głowy.
Poza tym za oknem te wiosenne słońce nie pozwalało się skupić.
Umówłam się z moją przykaciółką (....) na mały zakupowy skok do pobliskiego miasteczka.
Z naszych planów jednak nic nie wyszło, bo pani z matmy zapowiedziała na jutro klasówkę z paraboli i milionów wykresów, z którymi ciągle mam problem.....
Cóż. Czeka mnie dużo wkuwania ale na pewno odbiję to sobie przy najbliższej okazji.
08-04-2010
Dziś też nie było mi łatwo wstać rano z łóżka. Powodem nie było tym razem boskie lenistwo tylko zmęczenie, spowodowane siedzeniem do 3.00 nad ranem nad matematycznym wkuwaniem . Ale pojełam to wreszczie!!!!!! Uff!!!! Chyba porwę sie z motyką na Słońce i zabawię się w udzielanie korepetycji całej reszczie mojej klasy. Haha!
Klasówka poszła mi rewelacyjnie! W nagrodę poszłyszmy z dziewczynami na lody do pobliskiego sklepiku.
Jutro już piątek, więc oby do soboty! Może uda mi się wyrwać na jakieś szaleństwo do Miasta. Może jakieś kino albo tańce w tamtejszej remizie. Tylko , czy rodzice się zgodzą.....????
09-04-2010
Piątek to najcudniejszy dzień w moim szkolnym i monotonnym życiu. Mamy mało lekcji, na dodatek nie ma matymy, za którą zbytnio nie przepadam.
Są w szkole fajni nauczycielei i fajne przedmioty ale ta matematyka jest moją kulą u nogi. A co to będzie na maturze???? Na razie nie myślę o tym.
Pogoda była tak cudna, że każdą przerwę spędzaliśmy na szkolnym podwórku, delektując się ciepłymi promieniami słońca i błękitnym niebem.
Miałam ochotę na spacer po szkole gdzieś daleko przed siebie, między te nasze cudne łąki i pola, które powoli pokrywają sie pączkami i świeżą trawką ale obiecałam rodzicom, że zostanę dziś z rodzeństwem a oni pojadą na kolację do miasta.
Moja rodzinka to wspanali ludzie. Siostra i brat - jestesmy jak z jednej gliny. Zawsze znajdziemy sobie coś ciekawego aby zabić nudę. Dziś poszliśmy do stodoły i szukaliśmy naszych malutkich kurczaczków, które wczoraj gdzieś nam się pochowały na podwórku. Małe łobuzy. Odnalazły się w stercie siana całe zakurzone i przestraszone.
To był miły dzień.
10-04-2010
Dziś wielkie sprzątanie w domu. Zmiana pościeli po świętach, gotowanie. Mama zrobiła takie wielkie pranie , że nie zmieściło się na naszej lince przed domem. Sołtys dziś nas odwiedził i jadąc rowerem wpadł prosto na świeżo wykrochmalone prześcieradła . Co było śmiechu , choć mama nie była zbytnio zadowolona. Sołtys jednak obiecał, że kupi dobry proszek i sam osobiście pomoże odzyskać biel naszej pościeli. Zobaczymy.......Jestem tak zmęczona, że nie mam ochoty nigdzie już się dziś ruszać z domu. Remiza poczeka....
11-04-2010
Dziś po śniadaniu tata zabrał nas wszystkich do miasta do tamtejszego kina. Oglądaliśmy film animowany, ale była tak ciekawie zrobiony, że wcale nie odczuwało się tego, że jest kierowany typowo dla dzieci. Cała sala była wypchana po brzegi widzami. I wszyscy tak świetnie się przy tym filmie bawili, że aż mi się wierzyć nie chciałao
Wyszliśmy z kina w doskonałych humorach. Rodzice zabrali nas do takiej Gospody Wiejskiej, gdzie podają wspaniałe pierogi domowej roboty. Nawet moja babcia takich nie potrafi choć jeje kuchnia jest wyśmienita!!
Po obiedzie wróciliśmy do domu, czekały na nas głodne psiaki i kury i nawet nie żałowałam, że wczoraj nie wyszłam na tańce. Bycie z moją rodziną jest czasem bardziej odprężające niż jakieś harce w głośnym, małym pomieszczeniu.
Jutro poniedziałek. Czas spakować plecak i przy okazji sprawdzić czy nie zapomniałam o jakimś zadaniu domowym......
12-04-2010
Poniedziałek.Zapomniałam.....
Zapomniałam,że mamy dziś klasówkę z polaka.
Gramatyka, rozbiory logiczne zdań.... Zawaliłam sprawę, bo wcale się do tego nie przygotowałam. Mam tylko nadzieję, że chociaż jakaś marna trójeczka mi wpadnie.
Po szkole wybieram się z Kaśką do miasta na małe zakupy.Robi się coraz cieplej a ja potrzebuje parę koszulek i jakieś spodnie. Teraz są przeceny więc jest szansa,że kupimy coś po okazyjnej cenie.
Wieczór, jak zwykle kolacja przy stole. Zabrakło taty, bo musiał siedzieć do północy w pracy. Czasem tak jest,że wraca po nocach. Cóż zrobić. Życie to nie bajka.
13-04-2014
Mówią,że 13-sty to pechowy dzień. Ja tam w to nie wierzę. Okociła się nam dziś w nocy kotka. Nawet nie wiedziałam,że spodziewa się potomstwa. Urodziła 4 malutkie, puszyste kociątka. Dwa są czarne - to dziewczynki, jeden jest szary a jeden rudy, wygląda jak maly tygrys - to chłopcy. Są przecudne i takie maluteńkie. Nasza Mizia jest bardzo wycieńczona ale troskliwie dba o swoje dzieci. Aż mi się nie chciało z tego wszystkiego iść do szkoły. Ciężko mi było się skupić na lekcjach, bo myślami byłam przy kotach.
Po zajęciach razem z Kaśką prawie jak na skrzydłach przyleciałyśmy do domu. Nie mogła wyjść z podziwu i zamówiła sobie tego Tygryska. Tak go nazwała i za 2-3 miesiące zabierze go do domu.
Szkoda,że jej mama jeszcze o tym nie wie;)
14-04-2014
Środa. Środek tygodnia. Kiedyś słyszałam teorię,że w środę jest największa moc w człowieku. A ja dziś jakaś taka oklapnięta jestem. O mały włos nie zaspałam do szkoły, a miałam dziś na 10:30!. Jakaś taka niemoc mnie ogarnęła...
W szkole spokój. Na w-fie chłopaki z naszej pobili sie z chłopakami z gimnazjum o wynik meczu. Grali w piłkę i sędzia czegoś tam nie odgwizdał. Nie wiem o co poszło, nie znam sie na tym. Ja tam wolę rower i basen a nie jakąś tam piłkę, za która lata 12 facetów. Eeee tam.
Po szkole leciałam szybko do domu. Do kotów oczywiście no i musiałam pomóc mamie w szopie. Trzeba robić miejsce na zwózkę siana na lato - a tam tylko dziada i baby brakuje. Zeszło nam do samego wieczora. Ale potem mama zrobiła pyszną jajecznicę na boczku i zapomniałam o tym jak bardzo jestem zmęczona.....