"Być albo nie być" i "raz kozie śmierć", powiedziałam sobie decydując się na start w programie "The Voice of Poland". Był to ryzykowny krok biorąc pod uwagę, że nie potrafię śpiewać, choć na scenie czuję się jak ryba w wodzie. Machnęłam ręką na przestrogi kolegów i choć dostałam gęsiej skórki ruszyłam do boju. Gdy skończyłam, na sali było cicho jak makiem zasiał. Nawet jury zamieniło się w słup soli. Poczułam pismo nosem, ale twardo stałam, choć o mały włos nie uciekłam. Okazało się, że mój mikrofon nie działał i nikt mnie nie słyszał. I chyba całe szczęście, na drugi raz się nie odważyłam. Ale odniosłam zwycięstwo - zamiast leżeć do góry brzuchem przynajmniej spróbowałam. A że się nie udało, cóż, spróbuję za rok, do odważnych świat należy.
"Być albo nie być" i "raz kozie śmierć", powiedziałam sobie decydując się na start w programie "The Voice of Poland". Był to ryzykowny krok biorąc pod uwagę, że nie potrafię śpiewać, choć na scenie czuję się jak ryba w wodzie. Machnęłam ręką na przestrogi kolegów i choć dostałam gęsiej skórki ruszyłam do boju. Gdy skończyłam, na sali było cicho jak makiem zasiał. Nawet jury zamieniło się w słup soli. Poczułam pismo nosem, ale twardo stałam, choć o mały włos nie uciekłam. Okazało się, że mój mikrofon nie działał i nikt mnie nie słyszał. I chyba całe szczęście, na drugi raz się nie odważyłam. Ale odniosłam zwycięstwo - zamiast leżeć do góry brzuchem przynajmniej spróbowałam. A że się nie udało, cóż, spróbuję za rok, do odważnych świat należy.
Pozdrawiam.