Czy zgadzasz sie z przysłowiami: dobry zwyczaj nie pożyczaj oraz powiedzialy jaskółki, że niedobre są spółki. napisz rozprawkę i podaj po 2 argumenty do każdego przysłowia. Bardzo proszee o szybką odpowiedź ! Dam naaj !! ;)
domel5Jak najbardziej, zgadzam się z przysłowiami " Dobry zwyczaj nie pożyczaj" i " Powiedziały jaskółki, że niedobre są spółki". Dzisiaj, w XXI wieku zanikają ścisłe kontakty międzyludzkie i coraz to bardziej ludzie są na wzajem sobie nie ufni ! Wcale mnie to jednak nie dziwi, ponieważ codziennie słyszymy z mediów o różnych negatywnych wypadkach, które miały miejsce. Nic dziwnego, że społeczeństwo chce się " obronić" w jakiś sposób przed tym, unikając problemów. Wiele raz byłam zbyt ufna i do dzisiaj nie mogę pojąć jak może żyć z własnym sumieniem człowiek, który w zasadzie " ukradł", to jest przywłaszczył sobie moją rzecz dobrowolnie. Otóż, pewnego dnia pożyczyłam mojej koleżance białą, elegancką koszulę. Był to dzień zakończenia roku szkolnego, a ta rano do mnie zadzwoniła, że kompletnie nie ma się w co ubrać i że nie pójdzie po świadectwo do szkoły w starej, zniszczonej i zżółkniętej koszuli. Byłyśmy bardzo zżyte ze sobą, przez 10 lat chodziłyśmy do jednej klasy i mieszkałyśmy niemal koło siebie. Bardzo dużo rzeczy robiłyśmy razem. Nie raz koleżanka wybawiała mnie z jakiejś opresji, więc tym razem to ja chciałam jej pomóc i odwdzięczyć się. Pocieszyłam ją i zaproponowałam, że pożyczę jej moją nową koszulę, którą kupiłam sobie specjalnie na uroczystości szkolne, a sama pójdę w " moim starym wdzianku". Z początku koleżanka na chciała się zgodzić na taki układ, ale w końcu ją przekonałam. Wiedziałam wtedy, że postępuję jak prawdziwy przyjaciel. Wszystko udało się pomyślnie, koleżanka i ja byłyśmy bardzo zadowolone, że w końcu mamy labę. Szczerze mówiąc na chwilę zapomniałam, że ona ma na sobie moją ukochaną koszulę, na której kupno cudem namówiłam moja mamę. Dopiero pod wieczór sobie o tym przypomniałam. Szybko więc chwyciłam za telefon i wykręciłam numer mojej koleżanki ze szkolnej ławy. Odebrała jej mama i powiedziała mi, że moja " wspólniczka" wyjechała i będzie za tydzień. Nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, że już nigdy nie ujrzę mojej koszuli. Po dwóch, potem trzech tygodniach zaczęłam się trochę martwić, bo koleżanka nie dawała żadnego znaku życia. Dzwoniłam do niej, raz, potem drugi i trzeci, ale za każdym razem nikt nie podnosił słuchawki. Pod koniec wakacji dopiero spotkałam ów koleżankę na ulicy i troszkę zła zapytałam, co z moją koszulą, czy ma zamiar mi ją oddać. Ta zaś zbyła mnie sprytnie, mówiąc, że zadzwoni. Nigdy to nie nastąpiło, bo się przeprowadziła do innego miasta. Okazało się, że przez te dwa miesiące wakacji moja " wierna" koleżanka nie była ją tą samą osobą, co kiedyś. Diametralnie się zmieniła. Do dziś nie mam z nią żadnego kontaktu. Nie wiem gdzie jest, a ze stratą nowiusieńkiej koszuli już się pogodziłam, ale teraz już jestem ostrożna. Patrzę na to co i komu pożyczam, bo nigdy nic nie wiadomo. W tej sytuacji aż tak nie jest ważne to, że straciłam rzecz materialną, lub to ile ona kosztowała, ale boli mnie to, że koleżanka z którą znałam się niemal całe życie, najzwyczajniej w świecie mnie oszukała. Od tamtej feralnej sytuacji już nie spoufalam się tak bardzo z ludźmi, bo wiem, że takich osób jak moja dawna " koleżanka" jest wiele więcej. No cóż... człowiek uczy się na własnych błędach.