Człowiek dostrzega radość życia przed śmiercią - napisz przypowieść która zakończy się tym morałem.
niuniexD
Od dziecka byłem straszony i okłamywany na tle przedziwnych i głupich historyjek o duchach i ogólnie zjawisk nadprzyrodzonych. Gdy miałem 6 lat mój umysł był już tak zdominowany przez to wszystko, że bałem się w biały dzień zejść na dół po szklankę wody. Przedstawie teraz dwie historyjki-jedną kompletnie bzdurną, drugą-opartą na faktach. A oto ta pierwsza. Moją drogą bardzo często przechodziła matka z około pięcioletnim synkiem na przystanek autobusowy. Kiedy czekali na autobus pewnego razu matka widząc, że syn się nudzi posłała go do kiosku oddalonego o około 100 metrów, by ten kupił sobie coś. Przedtem ostrzegła go, że w razie gdyby przyjechał autobus ma do niego podbiegnąć i natychmiast wejść. Syn poszedł. Minęło 10 minut kiedy na przystanek podjechał autobus. Matka zdenerwowana długą nieobecnością syna wsiadła do niego myśląc, że syn już dawno wsiadł tylko go niezauważyła. Lecz syna tam nie było. Chciała wysiąść i pobiedz do miejsca, w którym znajdował się kiosk lecz było już za późno. Drzwi się zatrzasły i autobus pojechał. Akurat była kontrola biletów. Wszyscy zostalii sprawdzeni, lecz jeden pasażer przykuł uwagę kontrolera ponieważ trzymał on walizkę, z której kapała krew. Kanar zapytał co wiezie w walizce. Zpeszony pasażer odparł, że mięso ze sklepu, świeże dlatego ocieka krwią. Kontroler w to nie uwieżył i kazał otworzyć walizkę. Dziwny człowiek zaczął się przed tym wzbraniać, lecz kiedy do głosu doszli ciekawi wydarzenia ludzie, pasażer został zmuszony siłą do otwarcia walizki. W walizce był pocięty na kawałki synek przerażonej patrząc na to wszystko matki.
Teraz ta prawdziwa. Możecie nie wieżyć, ale i tak ją opowiem. Historia ta raczej straszna nie jest, ma bardziej charakter kryminalny.
Pewnego razu trzy moje koleżanki wracały po dyskotece około godziny drugiej w nocy polną drogą. Kiedy tak szły do domu nagle zobaczyły bardzo wysoką, czarną postać. Na sam jej widok bardzo się przestraszyły i przyspieszyły kroku. Lecz postać ta była nadal w tej samej odległości. Momo iż już prawie biegły to nadal wydzieli ją za sobą. Na szczęście udało im się zbiec. Kiedy rano jedna z koleżanek przechodziła obok domu sąsiadki zobaczyła przerażający widok-na metalowych kolcach płotu była nadziana ta postać. Brzmi absurdalnie, ale to fakt a nie bajka.
A oto ta pierwsza.
Moją drogą bardzo często przechodziła matka z około pięcioletnim synkiem na przystanek autobusowy. Kiedy czekali na autobus pewnego razu matka widząc, że syn się nudzi posłała go do kiosku oddalonego o około 100 metrów, by ten kupił sobie coś. Przedtem ostrzegła go, że w razie gdyby przyjechał autobus ma do niego podbiegnąć i natychmiast wejść. Syn poszedł. Minęło 10 minut kiedy na przystanek podjechał autobus. Matka zdenerwowana długą nieobecnością syna wsiadła do niego myśląc, że syn już dawno wsiadł tylko go niezauważyła. Lecz syna tam nie było. Chciała wysiąść i pobiedz do miejsca, w którym znajdował się kiosk lecz było już za późno. Drzwi się zatrzasły i autobus pojechał. Akurat była kontrola biletów. Wszyscy zostalii sprawdzeni, lecz jeden pasażer przykuł uwagę kontrolera ponieważ trzymał on walizkę, z której kapała krew. Kanar zapytał co wiezie w walizce. Zpeszony pasażer odparł, że mięso ze sklepu, świeże dlatego ocieka krwią. Kontroler w to nie uwieżył i kazał otworzyć walizkę. Dziwny człowiek zaczął się przed tym wzbraniać, lecz kiedy do głosu doszli ciekawi wydarzenia ludzie, pasażer został zmuszony siłą do otwarcia walizki. W walizce był pocięty na kawałki synek przerażonej patrząc na to wszystko matki.
Teraz ta prawdziwa. Możecie nie wieżyć, ale i tak ją opowiem. Historia ta raczej straszna nie jest, ma bardziej charakter kryminalny.
Pewnego razu trzy moje koleżanki wracały po dyskotece około godziny drugiej w nocy polną drogą. Kiedy tak szły do domu nagle zobaczyły bardzo wysoką, czarną postać. Na sam jej widok bardzo się przestraszyły i przyspieszyły kroku. Lecz postać ta była nadal w tej samej odległości. Momo iż już prawie biegły to nadal wydzieli ją za sobą. Na szczęście udało im się zbiec. Kiedy rano jedna z koleżanek przechodziła obok domu sąsiadki zobaczyła przerażający widok-na metalowych kolcach płotu była nadziana ta postać. Brzmi absurdalnie, ale to fakt a nie bajka.