.........W 1926 roku Ojciec został przeniesiony do Gdyni, do Dowództwa Floty. W tym czasie był kapitanem artylerii. Przez jakiś czas z Mam pozostawaliśmy w Toruniu. Wreszcie wyjechaliśmy do Gdyni. Pamiętam kiedy, po przejechaniu terytorium Gdańska, po raz pierwszy zobaczyliśmy z okien pociągu morze. Miałem wtedy chyba pięć lat. Nie mogłem wiedzie, że zaczyna się bardzo ważny rozdział w moim życiu.
W Gdyni zamieszkaliśmy w wojskowej willi przy ulicy 10 Lutego. Znowu w jednym pokoju. Obok mieszkali, chyba także w jednym pokoju, państwo Kruszewscy z synem Wackiem. Kapitan Kruszewski był saperem w Szefostwie Fortyfikacji. Z Wackiem, od tego czasu, przyjaźniliśmy się. Między willą a ulicą budował się blok z mieszkaniami dla oficerów. W tym czasie cała Gdynia była w budowie. Na ulicy 10 Lutego stał jeszcze nie rozbudowany budynek poczty, naprzeciwko nas, budynek banku oraz szkoła powszechna. W centrum Gdyni rosło zboże. Pola należały do pana Skwiercza, Kaszuba. To by mój pierwszy kontakt z rolnictwem i to w centrum Gdyni. Równocześnie z miastem budowano port. Coś fascynującego. Gdy tylko mogliśmy, chodziliśmy oglądać budujący się port. Można powiedzieć, że wychowaliśmy się na tej ogromnej budowie i w atmosferze tej budowy. Coś pozostało we mnie z tego okresu na całe życie. Koło mnie ciągle coś się działo. Gdy czasami nic się nie działo, byłem zdziwiony i sfrustrowany. Myślę, że późniejsza potrzeba działania wywodzi się właśnie z tego okresu czasu.
.........W 1926 roku Ojciec został przeniesiony do Gdyni, do Dowództwa Floty. W tym czasie był kapitanem artylerii. Przez jakiś czas z Mam pozostawaliśmy w Toruniu. Wreszcie wyjechaliśmy do Gdyni. Pamiętam kiedy, po przejechaniu terytorium Gdańska, po raz pierwszy zobaczyliśmy z okien pociągu morze. Miałem wtedy chyba pięć lat. Nie mogłem wiedzie, że zaczyna się bardzo ważny rozdział w moim życiu.
W Gdyni zamieszkaliśmy w wojskowej willi przy ulicy 10 Lutego. Znowu w jednym pokoju. Obok mieszkali, chyba także w jednym pokoju, państwo Kruszewscy z synem Wackiem. Kapitan Kruszewski był saperem w Szefostwie Fortyfikacji. Z Wackiem, od tego czasu, przyjaźniliśmy się. Między willą a ulicą budował się blok z mieszkaniami dla oficerów. W tym czasie cała Gdynia była w budowie. Na ulicy 10 Lutego stał jeszcze nie rozbudowany budynek poczty, naprzeciwko nas, budynek banku oraz szkoła powszechna. W centrum Gdyni rosło zboże. Pola należały do pana Skwiercza, Kaszuba. To by mój pierwszy kontakt z rolnictwem i to w centrum Gdyni. Równocześnie z miastem budowano port. Coś fascynującego. Gdy tylko mogliśmy, chodziliśmy oglądać budujący się port. Można powiedzieć, że wychowaliśmy się na tej ogromnej budowie i w atmosferze tej budowy. Coś pozostało we mnie z tego okresu na całe życie. Koło mnie ciągle coś się działo. Gdy czasami nic się nie działo, byłem zdziwiony i sfrustrowany. Myślę, że późniejsza potrzeba działania wywodzi się właśnie z tego okresu czasu.
w bursztynach czasem można zobaczyć wtopione owady z dawnych czasów