Brutalna prawda jest taka, że cała idea pokoju olimpijskiego i "czystej" sportowej rywalizacji sportowej to jedynie piękny mit stworzony przez XIX-wiecznych odnowicieli idei olimpijskiej. Ich olimpiada miała być rywalizacją białych czyt.cywilizowanych amatorów sportowych, głównie osób z odpowiednio zamożnych klas społecznych( w czasach reaktywacji olimpiad robotnicy nie mieli środków na takie ekstrawagancje - ich zarobki z ledwością starczały na przeżycie). Życie na szczęście zweryfikowało tę utopię, choć trwający od końca II wojny światowej proces drapieżnej komercjalizacji światowego święta sportu postępuje w sposób geometryczny przekształcając olimpiadę w Dysneyland, w którym rywalizacja sportowa jest właściwie elementem drugoplanowym w stosunku do zysków z transmisji, gadżetów i produktów "zolimpionizowanych" (napojów pewnego koncernu,specjalnych ofert sieci fast food itp.). A "show must go on" czy jak to się pisze w nowej światowej łacinie. Dlatego działacze sportowi, politycy, biznesmeni wolą przyjąć znaną od czasu kamienia łupanego zasadę trzech małpek "nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię" w stosunku do łamania praw człowieka w Chinach. Najstraszniejsze jest to, że tak naprawdę także większości ludzi dopóki mogą kupić chińskie trampki po 3 złote za parę i telewizor plazmowy za 500 zł cierpienia Tybetańczyków jest obojętne. A dla higieny psychicznej karmili się przez ostatnie lata mitem stworzonym przez władze olimpijskie po wyborze Pekinu, że władze chińskie same z siebie przestaną łamać prawa człowieka pod wpływem szlachetnych idei olimpijskich i trudności w ich ukryciu przed zjeżdżającymi do Chin obcokrajowcami. No cóż zachodni intelektualiści bardzo długo wychwalali resocjalizację poprzez pracę po wycieczkach na budowę kanału Białomorskiego, gdzie parę, parenaście metrów od nich umierali w nieludzkich warunkach "wrogowie" ludu. Dlaczego ? Bo w tym co widzieli zobaczyli to co chciano im pokazać a niepokojące sygnały zignorowali, bo gdzieś tam w swoich sumieniach ukształtowanych przez judeochrześcijańską kulturę wiedzieli, że w obliczu zła przyzwoity człowiek może albo krzyczeć wraz z ofiarami albo milcząc stać jednym z katów.
Brutalna prawda jest taka, że cała idea pokoju olimpijskiego
i "czystej" sportowej rywalizacji sportowej to jedynie piękny mit
stworzony przez XIX-wiecznych odnowicieli idei olimpijskiej. Ich
olimpiada miała być rywalizacją białych czyt.cywilizowanych amatorów
sportowych, głównie osób z odpowiednio zamożnych klas społecznych( w
czasach reaktywacji olimpiad robotnicy nie mieli środków na takie
ekstrawagancje - ich zarobki z ledwością starczały na przeżycie).
Życie na szczęście zweryfikowało tę utopię, choć trwający od końca
II wojny światowej proces drapieżnej komercjalizacji światowego
święta sportu postępuje w sposób geometryczny przekształcając
olimpiadę w Dysneyland, w którym rywalizacja sportowa jest właściwie
elementem drugoplanowym w stosunku do zysków z transmisji, gadżetów
i produktów "zolimpionizowanych" (napojów pewnego
koncernu,specjalnych ofert sieci fast food itp.). A "show must go
on" czy jak to się pisze w nowej światowej łacinie. Dlatego
działacze sportowi, politycy, biznesmeni wolą przyjąć znaną od czasu
kamienia łupanego zasadę trzech małpek "nic nie widzę, nic nie
słyszę, nic nie mówię" w stosunku do łamania praw człowieka w
Chinach. Najstraszniejsze jest to, że tak naprawdę także większości
ludzi dopóki mogą kupić chińskie trampki po 3 złote za parę i
telewizor plazmowy za 500 zł cierpienia Tybetańczyków jest obojętne.
A dla higieny psychicznej karmili się przez ostatnie lata mitem
stworzonym przez władze olimpijskie po wyborze Pekinu, że władze
chińskie same z siebie przestaną łamać prawa człowieka pod wpływem
szlachetnych idei olimpijskich i trudności w ich ukryciu przed
zjeżdżającymi do Chin obcokrajowcami. No cóż zachodni
intelektualiści bardzo długo wychwalali resocjalizację poprzez pracę
po wycieczkach na budowę kanału Białomorskiego, gdzie parę,
parenaście metrów od nich umierali w nieludzkich
warunkach "wrogowie" ludu. Dlaczego ? Bo w tym co widzieli zobaczyli
to co chciano im pokazać a niepokojące sygnały zignorowali, bo
gdzieś tam w swoich sumieniach ukształtowanych przez
judeochrześcijańską kulturę wiedzieli, że w obliczu zła przyzwoity
człowiek może albo krzyczeć wraz z ofiarami albo milcząc stać jednym
z katów.
Pokój olimpijski trwał ok miesiąca przed rozpoczęciem się igrzysk i 2 tyg. po ich zakonczeniu,wtedy nie mogły dziać się w Grecji żadne bitwy