Gdyby Balladyna miała wyrzuty sumienia po zabójstwie Aliny, cała książka potoczyła by się kompletnie inaczej. Tak naprawdę, głównym skutkiem byłoby to że bohaterki nie były by przedstawione jako dobro i zło. Po pierwsze, najprawdopodobniej nie poślubiła by Kirkora, oraz przynała się do tego co zrobiła. Co za tym idzie, przyjęłaby wszystko czemu była winna. Po drugie, nie popełniła by późniejszych błędów i nie pozbyła się Von Konstryna. Czyli tak naprawdę, Balladyna była by kompletnie przeciwieństwem siebie. Byłaby pewnie przedstawiona na początku jako ta "zła", lecz później dałaby się skazać. Moim zdaniem, taka książka byłaby owiele gorsza, oraz forma w jakiej napisana jest książka dotychczas jest ciekawsza oraz mnóstwo razy lepsza.
Gdyby Balladyna miała wyrzuty sumienia po zabójstwie Aliny, cała książka potoczyła by się kompletnie inaczej. Tak naprawdę, głównym skutkiem byłoby to że bohaterki nie były by przedstawione jako dobro i zło. Po pierwsze, najprawdopodobniej nie poślubiła by Kirkora, oraz przynała się do tego co zrobiła. Co za tym idzie, przyjęłaby wszystko czemu była winna. Po drugie, nie popełniła by późniejszych błędów i nie pozbyła się Von Konstryna. Czyli tak naprawdę, Balladyna była by kompletnie przeciwieństwem siebie. Byłaby pewnie przedstawiona na początku jako ta "zła", lecz później dałaby się skazać. Moim zdaniem, taka książka byłaby owiele gorsza, oraz forma w jakiej napisana jest książka dotychczas jest ciekawsza oraz mnóstwo razy lepsza.