Stefan Żeromski w „Syzyfowych pracach" przedstawia prawdziwy, bo oparty na osobistych wspomnieniach i własnej obserwacji obraz szkoły i uczącej się w niej młodzieży polskiej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku. Był to okres wzmożonej rusyfikacji polskich szkół. Wykonawcami tej polityki byli nauczyciele przeważnie rodowici Rosjanie, którzy bacznie obserwowali swych podopiecznych. Młodzież w obliczu wynarodowienia była osamotniona, społeczność , szczególnie ta prowincjonalna, po upadku powstania styczniowego była usposobiona ugodowo wobec zaborcy ze względu na represje. Młodzi ludzie nie mogli więc liczyć na żadne wsparcie społeczeństwa dorosłego. Sami powoli dorastali do polskości, ale działo się to etapami.
Na początku była to postawa obojętności wobec spraw narodowych, lekceważenie obowiązków szkolnych, poszukiwanie uciech i przyjemności zabronionych przez szkołę i rodziców. Jedna z grup klerykowskiej młodzieży gimnazjalnej przybrała nazwę „Ligi wolno-próżniaków" Skupiała ona dzieci z domów szlacheckich i dzieci ludzi zamożnych. Wolno-próżniacy ubierali się elegancko, palili papierosy, stanowili koło gimnazjalnego high-life'u. Zajmowali się tańcami w karnawale, łyżwiarstwem, potajemnym jeżdżeniem konno i uczęszczaniem na maskarady z aktorkami przejazdem goszczących w Klerykowie, z zapałem grywano także w karty nieraz do późnej nocy.
Nieco inną postawę reprezentowali literaci, którym przewodził Marcin Borowicz. Była to postawa uległości i poddawania się wpływom szkoły, postawa bliska wynarodowienia. W skład grupy wchodzili zwolennicy Marcina Borowicza, dwóch Rosjan i trzech Żydów uczących się w tej klasie. Za delikatną sugestią inspektora Zabielskiego Marcin założył kółko miłośników literatury rosyjskiej, które, jeśli chodzi o liczebność członków, stopniowo się rozrastało. W czasie zebrań pisywali referaty szkalujące Polskę, pouczali, jak Polacy powinni postępować oczywiście w myśl zasad rusyfikacji.
W ogóle jednak dominowała zasada niechęci do nauki i brak zainteresowania dla własnego rozwoju intelektualnego. Przedmioty humanistyczne, języki starożytne i nowożytne, historię uważano za zło konieczne. Język polski traktowany był jako „nudy narodowe" a nauczyciela traktowali jako piąte koło u wozu. Część uczniów po prostu uciekała z tych lekcji. A ucieczki, rzecz jasna, były bezkarne.
Później wkraczają w etap błądzenia i poszukiwania dróg. Zaczynają dążyć do wymiany myśli, poglądów, zaczynają szukać odpowiedzi na pytania dotyczące człowieka, bytu, historii. Początkowo chłopcy piszą referaty literackie i polityczne dla stopni, dla przypodobania się władzy szkolnej, ale później zaczynają szukać prawdy o swojej ojczyźnie. Szczególną rolę odegrało tu dzieło pt. „Historia cywilizacji Anglii" Bucle'a. Dzieło to tak podziałało na umysły wychowanków, że zaczęli z zapałem uczyć się botaniki, chemii, zoologii, matematyki i fizyki. Szukano wyjaśnienia żywego i martwego świata, zastanawiano się nad kwestiami światopoglądowymi, do późnej nocy wrzały dyskusje. Taka postawa uszlachetniła chłopców.
Już wówczas zdarzał się sporadyczny opór wobec metod rusyfikatorów. Zajście na lekcji historii z uczniem „Figą"-Waleckim uświadomiło chłopcom brak wśród nich solidarności i koleżeństwa a także brak lojalności w stosunku do wyznawanej religii i do historii własnego narodu. Walecki wystąpił z protestem przeciw szkalowaniu polskiego klasztoru. Odpowiednio spreparowane przez rosyjskiego nauczyciela historii wiadomości miały nauczyć młodzież pogardy dla dawnej Polski.. Walecki i popierający go Rutecki pokazali, że można i trzeba bronić swojej narodowej godności nawet za wysoką cenę. Własne tchórzostwo i brak solidarności z Figą surowo za swój „postępek" ukaranym, większość klasy uznała za „świństwo pomnożone przez łajdactwo.
W trzecim etapie swej drogi do polskości wree odnaleźli się. Przybysz z Warszawy, Bernard Zygier doprowadził do przełomu w światopoglądzie klerykowskiej młodzieży. Za pomocą wiersza Adama Mickiewicza „Reduta Ordona" oskarżał Rosjan o deptanie godności narodowej Polaków i tępienie uczuć patriotycznych. Wystąpienie to uświadomiło prawie już zrusyfikowanym gimnazjalistom, jaką drogą powinni pójść i do czego dążyć. Lekcja ta stała się także przełomem w życiu Marcina Borowicza, który rozpaczał nad swym upadkiem moralnym. Zygier w krótkim czasie potrafił zorganizować młodzież gimnazjalną do działań patriotycznych. Uczniowie zaczęli systematycznie pracować nad poznawaniem literatury polskiej i historii. Pochłaniali utwory Mickiewicza i Słowackiego, broszury polityczne, pamiętniki z czasów powstania listopadowego i styczniowego.
Pod wpływem wspólnej nauki zawiązują się przyjaźnie. Dawniej obcy sobie i często wobec siebie niechętni uczniowie związują się serdecznym koleżeństwem.. Jest to przyjaźń „na śmierć i życie" jak Zygiera i Radka, czy Borowicza i Figi-Waleckiego, których połączyła wspólnota zainteresowań. Wzajemnie dbali o siebie, by „wykuć lekcje": robiono zadania z trygonometrii, algebry, geometrii, czytano wiersze łacińskie i tłumaczono je. Spotkania młodzieży były konspiracyjne, nielegalne. Odbywały się na „górce" u Gontali, to jest w niewielkim pomieszczeniu na strychu. Zawsze stawiano wartę w kuchni przy schodach. Uczniowie chronili to miejsce przed szpiegami.. Spotkania, dyskusje, przeżycia duchowe odrodzonych Polaków wiązały ich specyficznym braterstwem. Skonsolidowali się i uwrażliwili na potrzeby własne i swych kolegów.
Młodzież klerykowska to pokolenie, które dorastało w latach po klęsce powstania styczniowego, gdy cały kierunek wychowania szkolnego zmierzał do wynarodowienia młodych Polaków, do odebrania im radości życia i samodzielności myślenia. Jak w innych szkołach pod zaborem rosyjskim w gimnazjum klerykowskim posługiwano się policyjnym rygorem, atmosferą strachu, groźbą „wilczego biletu". Młodzież klerykowska przeszła długą drogę w swoim „dorastaniu" – od uległości, bierności, obojętności na sprawy polskie do pełnej świadomości narodowej. Młodzież zrozumiała, że była poddana zabiegom rusyfikacyjnym i zagrożona w swej polskiej tożsamości. Obudziła się w niej nienawiść do wroga i wola walki, poczuła się spadkobierczynią wielkiej poezji romantycznej. Odnalazła własną godność narodową i rozpoczęła nową drogę nauki, samokształcenia i walki o polskość.
Stefan Żeromski w „Syzyfowych pracach" przedstawia prawdziwy, bo oparty na osobistych wspomnieniach i własnej obserwacji obraz szkoły i uczącej się w niej młodzieży polskiej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku. Był to okres wzmożonej rusyfikacji polskich szkół. Wykonawcami tej polityki byli nauczyciele przeważnie rodowici Rosjanie, którzy bacznie obserwowali swych podopiecznych. Młodzież w obliczu wynarodowienia była osamotniona, społeczność , szczególnie ta prowincjonalna, po upadku powstania styczniowego była usposobiona ugodowo wobec zaborcy ze względu na represje. Młodzi ludzie nie mogli więc liczyć na żadne wsparcie społeczeństwa dorosłego. Sami powoli dorastali do polskości, ale działo się to etapami.
Na początku była to postawa obojętności wobec spraw narodowych, lekceważenie obowiązków szkolnych, poszukiwanie uciech i przyjemności zabronionych przez szkołę i rodziców. Jedna z grup klerykowskiej młodzieży gimnazjalnej przybrała nazwę „Ligi wolno-próżniaków" Skupiała ona dzieci z domów szlacheckich i dzieci ludzi zamożnych. Wolno-próżniacy ubierali się elegancko, palili papierosy, stanowili koło gimnazjalnego high-life'u. Zajmowali się tańcami w karnawale, łyżwiarstwem, potajemnym jeżdżeniem konno i uczęszczaniem na maskarady z aktorkami przejazdem goszczących w Klerykowie, z zapałem grywano także w karty nieraz do późnej nocy.
Nieco inną postawę reprezentowali literaci, którym przewodził Marcin Borowicz. Była to postawa uległości i poddawania się wpływom szkoły, postawa bliska wynarodowienia. W skład grupy wchodzili zwolennicy Marcina Borowicza, dwóch Rosjan i trzech Żydów uczących się w tej klasie. Za delikatną sugestią inspektora Zabielskiego Marcin założył kółko miłośników literatury rosyjskiej, które, jeśli chodzi o liczebność członków, stopniowo się rozrastało. W czasie zebrań pisywali referaty szkalujące Polskę, pouczali, jak Polacy powinni postępować oczywiście w myśl zasad rusyfikacji.
W ogóle jednak dominowała zasada niechęci do nauki i brak zainteresowania dla własnego rozwoju intelektualnego. Przedmioty humanistyczne, języki starożytne i nowożytne, historię uważano za zło konieczne. Język polski traktowany był jako „nudy narodowe" a nauczyciela traktowali jako piąte koło u wozu. Część uczniów po prostu uciekała z tych lekcji. A ucieczki, rzecz jasna, były bezkarne.
Później wkraczają w etap błądzenia i poszukiwania dróg. Zaczynają dążyć do wymiany myśli, poglądów, zaczynają szukać odpowiedzi na pytania dotyczące człowieka, bytu, historii. Początkowo chłopcy piszą referaty literackie i polityczne dla stopni, dla przypodobania się władzy szkolnej, ale później zaczynają szukać prawdy o swojej ojczyźnie. Szczególną rolę odegrało tu dzieło pt. „Historia cywilizacji Anglii" Bucle'a. Dzieło to tak podziałało na umysły wychowanków, że zaczęli z zapałem uczyć się botaniki, chemii, zoologii, matematyki i fizyki. Szukano wyjaśnienia żywego i martwego świata, zastanawiano się nad kwestiami światopoglądowymi, do późnej nocy wrzały dyskusje. Taka postawa uszlachetniła chłopców.
Już wówczas zdarzał się sporadyczny opór wobec metod rusyfikatorów. Zajście na lekcji historii z uczniem „Figą"-Waleckim uświadomiło chłopcom brak wśród nich solidarności i koleżeństwa a także brak lojalności w stosunku do wyznawanej religii i do historii własnego narodu. Walecki wystąpił z protestem przeciw szkalowaniu polskiego klasztoru. Odpowiednio spreparowane przez rosyjskiego nauczyciela historii wiadomości miały nauczyć młodzież pogardy dla dawnej Polski.. Walecki i popierający go Rutecki pokazali, że można i trzeba bronić swojej narodowej godności nawet za wysoką cenę. Własne tchórzostwo i brak solidarności z Figą surowo za swój „postępek" ukaranym, większość klasy uznała za „świństwo pomnożone przez łajdactwo.
W trzecim etapie swej drogi do polskości wree odnaleźli się. Przybysz z Warszawy, Bernard Zygier doprowadził do przełomu w światopoglądzie klerykowskiej młodzieży. Za pomocą wiersza Adama Mickiewicza „Reduta Ordona" oskarżał Rosjan o deptanie godności narodowej Polaków i tępienie uczuć patriotycznych. Wystąpienie to uświadomiło prawie już zrusyfikowanym gimnazjalistom, jaką drogą powinni pójść i do czego dążyć. Lekcja ta stała się także przełomem w życiu Marcina Borowicza, który rozpaczał nad swym upadkiem moralnym. Zygier w krótkim czasie potrafił zorganizować młodzież gimnazjalną do działań patriotycznych. Uczniowie zaczęli systematycznie pracować nad poznawaniem literatury polskiej i historii. Pochłaniali utwory Mickiewicza i Słowackiego, broszury polityczne, pamiętniki z czasów powstania listopadowego i styczniowego.
Pod wpływem wspólnej nauki zawiązują się przyjaźnie. Dawniej obcy sobie i często wobec siebie niechętni uczniowie związują się serdecznym koleżeństwem.. Jest to przyjaźń „na śmierć i życie" jak Zygiera i Radka, czy Borowicza i Figi-Waleckiego, których połączyła wspólnota zainteresowań. Wzajemnie dbali o siebie, by „wykuć lekcje": robiono zadania z trygonometrii, algebry, geometrii, czytano wiersze łacińskie i tłumaczono je. Spotkania młodzieży były konspiracyjne, nielegalne. Odbywały się na „górce" u Gontali, to jest w niewielkim pomieszczeniu na strychu. Zawsze stawiano wartę w kuchni przy schodach. Uczniowie chronili to miejsce przed szpiegami.. Spotkania, dyskusje, przeżycia duchowe odrodzonych Polaków wiązały ich specyficznym braterstwem. Skonsolidowali się i uwrażliwili na potrzeby własne i swych kolegów.
Młodzież klerykowska to pokolenie, które dorastało w latach po klęsce powstania styczniowego, gdy cały kierunek wychowania szkolnego zmierzał do wynarodowienia młodych Polaków, do odebrania im radości życia i samodzielności myślenia. Jak w innych szkołach pod zaborem rosyjskim w gimnazjum klerykowskim posługiwano się policyjnym rygorem, atmosferą strachu, groźbą „wilczego biletu". Młodzież klerykowska przeszła długą drogę w swoim „dorastaniu" – od uległości, bierności, obojętności na sprawy polskie do pełnej świadomości narodowej. Młodzież zrozumiała, że była poddana zabiegom rusyfikacyjnym i zagrożona w swej polskiej tożsamości. Obudziła się w niej nienawiść do wroga i wola walki, poczuła się spadkobierczynią wielkiej poezji romantycznej. Odnalazła własną godność narodową i rozpoczęła nową drogę nauki, samokształcenia i walki o polskość.