W Atomicach, wsi o wysoko rozwiniętej technice, odbywało się wesele dobrze dobranej pod względem majątkowym pary (on miał siłownię „w samym środku wsi, przy kościele”, ona „w malowanym kufrze chyba ze sześć patentów z dziedziny biochemii”). W Atomicach całkowicie przekształcono przyrodę: miejsca zalesione ucywilizowano, pustynię zalesiono, a rzekę zawrócono, co spowodowało, że droga do kościoła była trochę dłuższa. Nim jednak ruszono do kościoła, odbyły się tradycyjne oczepiny. Druhny śpiewały przyśpiewki, po czym zrobiły pannie młodej elektrolizę i wprowadziły ją do komory ciśnień. Właściwa zabawa zaczęła się po powrocie z kościoła. Tańce suto zakrapiano alkoholem. Z pojedynku na przyśpiewki między Smugą a Piegiem rozpętała się weselna bijatyka, różniąca się od tradycyjnej jedynie użyciem broni niekonwencjonalnej. W powietrzu latały rakiety, „staroświecki, ścienny licznik Geigera” wskazywał coraz większe promieniowanie. W izbie zaczęły wyrastać niebieskie paprocie. Gospodarz, by uspokoić towarzystwo, użył gazów bojowych. Goście szybko narzucili kombinezony. Kombinezon narratora okazał się nieszczelny, więc narrator poszedł do domu. Drogę oświetlała mu promieniująca chata weselna. Nim dotarł na własne podwórko, zdążyły mu już wyrosnąć „dodatkowe nóżki (...) zielony róg na czole, a na grzbiecie chitynowy pancerzyk”. Wpełznął do domu przez szparę w ramie okiennej i spokojnie zasnął.
W Atomicach, wsi o wysoko rozwiniętej technice, odbywało się wesele dobrze dobranej pod względem majątkowym pary (on miał siłownię „w samym środku wsi, przy kościele”, ona „w malowanym kufrze chyba ze sześć patentów z dziedziny biochemii”). W Atomicach całkowicie przekształcono przyrodę: miejsca zalesione ucywilizowano, pustynię zalesiono, a rzekę zawrócono, co spowodowało, że droga do kościoła była trochę dłuższa. Nim jednak ruszono do kościoła, odbyły się tradycyjne oczepiny. Druhny śpiewały przyśpiewki, po czym zrobiły pannie młodej elektrolizę i wprowadziły ją do komory ciśnień. Właściwa zabawa zaczęła się po powrocie z kościoła. Tańce suto zakrapiano alkoholem. Z pojedynku na przyśpiewki między Smugą a Piegiem rozpętała się weselna bijatyka, różniąca się od tradycyjnej jedynie użyciem broni niekonwencjonalnej. W powietrzu latały rakiety, „staroświecki, ścienny licznik Geigera” wskazywał coraz większe promieniowanie. W izbie zaczęły wyrastać niebieskie paprocie. Gospodarz, by uspokoić towarzystwo, użył gazów bojowych. Goście szybko narzucili kombinezony. Kombinezon narratora okazał się nieszczelny, więc narrator poszedł do domu. Drogę oświetlała mu promieniująca chata weselna. Nim dotarł na własne podwórko, zdążyły mu już wyrosnąć „dodatkowe nóżki (...) zielony róg na czole, a na grzbiecie chitynowy pancerzyk”. Wpełznął do domu przez szparę w ramie okiennej i spokojnie zasnął.