-opiekuńczość i troskliwość: „Cholernie się męczyła z przymocowaniem wrotek. Nie miała rękawic, łapy jej z zimna skostniały i zsiniały. Więc pomogłem smarkuli.” „(...) pomogłem maluchom odnaleźć salę, gdzie były mumie. Za dawnych czasów trafiłbym do nich z zawiązanymi oczami, ale nie teraz.”
-samokrytyczny: „Szczerze mówiąc, ja jeden nie udałem się w rodzinie.” nieodpowiedzialny: „To już moja czwarta szkoła.” [stosunek do szkoły]
-nonkonformista: „A ja nienawidzę. (...) Chodzi nie tylko o szkołę. O wszystko. Nienawidzę mieszkać w Nowym Jorku. Nienawidzę taksówek i autobusów na Madison Avenue, konduktorów, którzy wrzeszczą na człowieka, jeżeli wysiada nieprzepisowo, nienawidzę ściskania łapy bałwanowi, który Luntów nazywa aniołami, nienawidzę jeździć windą do góry czy na dół, jeżeli mam ochotę po prostu wydostać się na ulicę, nienawidzę facetów, którzy wciąż przymierzają spodnie u Brooksa (...)”
krytyczny wobec społecznoścci szkolnej: „- Powinna byś czasem zajrzeć do męskiej szkoły. Spróbuj kiedyś! - powiedziałem. - Banda kabotynów a kształcą cię tam po to, żebyś nabrał tyle mądrości, ile potrzeba na zafundowanie sobie kiedyś cadillaka; musisz udawać, że cię szalenie obchodzi, czy drużyna szkolna wygrała mecz piłki nożnej, czy przegrała; rozmawia się od rana do wieczora wyłącznie o dziewczynach, o wódce i sprawach seksualnych, a cala banda dzieli się na wstrętne małe kliki. Trzymają z sobą sztamę bubki z drużyny koszykówki, trzymają sztamę katolicy, a także cholerni intelektualiści i amatorzy bridża."
krytyczny wobec szkoły: „Ogłasza się w stu ilustrowanych pismach, zawsze tym samym obrazkiem: chłopak konno skacze przez płotek. Jakby w "Pencey" nic innego człowiek nie robił, tylko grał w polo od rana do nocy. A ja tam przez cały czas nawet szkapy z bliska nie widziałem. Pod obrazkiem jest taki napis: "Od 1888 roku kształtujemy charaktery i oświecamy umysły, wychowując chłopców na wspaniałych młodzieńców". Wszystko to bujda. Ani w "Pencey", ani w żadnej innej szkole nie kształtują charakterów. Nie spotkałem też wspaniałych młodzieńców z oświeconym umysłem itd. No, może dwóch. Najwyżej! Ale ci, zdaje się, już tacy do "Pencey" przyjechali.”
Był też wrażliwy, leniwy, ale nie znalazłam cytatów. ;D
-opiekuńczość i troskliwość: „Cholernie się męczyła z przymocowaniem wrotek. Nie miała rękawic, łapy jej z
zimna skostniały i zsiniały. Więc pomogłem smarkuli.”
„(...) pomogłem maluchom odnaleźć salę, gdzie były
mumie. Za dawnych czasów trafiłbym do nich z zawiązanymi oczami, ale nie teraz.”
-samokrytyczny: „Szczerze mówiąc, ja jeden nie udałem się w rodzinie.”
nieodpowiedzialny: „To już moja czwarta szkoła.” [stosunek do szkoły]
-nonkonformista: „A ja nienawidzę. (...) Chodzi nie tylko o szkołę. O wszystko. Nienawidzę mieszkać w Nowym Jorku. Nienawidzę taksówek i autobusów na Madison Avenue,
konduktorów, którzy wrzeszczą na człowieka, jeżeli wysiada nieprzepisowo,
nienawidzę ściskania łapy bałwanowi, który Luntów nazywa aniołami,
nienawidzę jeździć windą do góry czy na dół, jeżeli mam ochotę po prostu
wydostać się na ulicę, nienawidzę facetów, którzy wciąż przymierzają spodnie
u Brooksa (...)”
krytyczny wobec społecznoścci szkolnej: „- Powinna byś czasem zajrzeć do męskiej szkoły.
Spróbuj kiedyś! - powiedziałem. - Banda kabotynów a kształcą cię tam po to,
żebyś nabrał tyle mądrości, ile potrzeba na zafundowanie sobie kiedyś
cadillaka; musisz udawać, że cię szalenie obchodzi, czy drużyna szkolna
wygrała mecz piłki nożnej, czy przegrała; rozmawia się od rana do wieczora
wyłącznie o dziewczynach, o wódce i sprawach seksualnych, a cala banda
dzieli się na wstrętne małe kliki. Trzymają z sobą sztamę bubki z drużyny
koszykówki, trzymają sztamę katolicy, a także cholerni intelektualiści i
amatorzy bridża."
krytyczny wobec szkoły: „Ogłasza się w stu ilustrowanych pismach, zawsze tym samym obrazkiem: chłopak konno skacze przez płotek. Jakby w "Pencey" nic innego człowiek nie robił, tylko grał w polo od rana do nocy. A ja tam przez cały czas nawet szkapy z bliska nie widziałem. Pod obrazkiem jest taki napis: "Od 1888 roku kształtujemy charaktery i oświecamy umysły, wychowując chłopców na wspaniałych młodzieńców".
Wszystko to bujda. Ani w "Pencey", ani w żadnej innej szkole nie kształtują
charakterów. Nie spotkałem też wspaniałych młodzieńców z oświeconym
umysłem itd. No, może dwóch. Najwyżej! Ale ci, zdaje się, już tacy do "Pencey"
przyjechali.”
Był też wrażliwy, leniwy, ale nie znalazłam cytatów. ;D