Gdy pani Jola usłyszała o pechowym zjeździe Niki od razu zwołała wszystkie dzieci oraz pracowników nartostrady. Kazała im podzielić się w grupy i poszukać koleżanki.
Felix postanowił iść z panem Czwartkiem , Netem, Aurelią i jednym z pomocników. Kiedy weszli w głąb lasu usłyszeli czyjeś krzyki. Biegli i co raz głośniej słyszeli głos wołający o pomoc i szum wody. Nagle Net znieruchomiał. Szum, który słyszeli należał do wodospadu, a najbardziej niepokojące było to, że Nika do niego wpadła. Prąd pchał ją co raz dalej. Ratownik rzucił się jej na pomoc. Po kilku minutach walki z prądem udało się. Pan Czwartek wezwał karetkę. Po godzinie Nika leżała w szpitalu. Czekał ją długi pobyt w lecznicy. Kiedy dziewczynka nabrała trochę siły miała gości.
- Nika nic ci nie jest?- spytał Felix
- Już mi lepiej. Bardzo was przepraszam za to, że nie mogliście spędzić więcej czasu na jeździe na nartach- odparła koleżanka
- Oj przestań to nie twoja wina- powiedział Felix
- Nie no przestań Felix! Nika ma rację. Dobrze, że chociaż przeprosiła. Zmarnowała nam całą zabawę- odparła Aurelia
- Popieram Aurelę. Nikt mądry nie jeździ na takich nartach, tym bardziej jak nie umie – rzekła Klaudia.
- Dziewczyny przestańcie! Nika nie wiedziała ,że tak to wyjdzie. Prawda? – spytał Net.
- Tak – powiedziała smutno dziewczynka
- Dobra ludzie musimy już lecieć – rzekł Net.
- Trzymaj się Nika! – odparł Felix.
Kiedy goście poszli Nika przycisnęła głowę do poduszki i zaczęła płakać. Było jej przykro, że dziewczyny mają do niej o wszystko pretensje. Nie rozumieją, że nie ma tyle pieniędzy , aby kupić sobie nowe narty, a co dopiero wykupić lekcje u instruktora jazdy na nartach.
Jej szlochy usłyszała pielęgniarka i weszła do sali, w której leżała.
- Co się stało kochanie?
- Nic!- krzyknęła Nika.
Dziewczynka wtuliła się w poduszkę i zaczęła co raz głośniej szlochać.
- Chodzi o te dwie dziewczyny? Słyszałam jak przy wyjściu chichotały.
- Czemu one nie potrafią zrozumieć, że nie mam tak łatwo jak one? A zresztą to, że mają pieniądze nie znaczy, że są lepsze ode mnie. Myślą, że jak noszą drogie ciuchy to są najlepsze. Na chłopców może to działa, ale nie na mnie.
- Doskonale cię rozumiem. Sama kiedyś byłam w takiej sytuacji. Ale takimi rzeczami nie można się przejmować. Trzeba trzymać głowę wysoko i obejść się z tym z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję. Bardzo mi pani pomogła. Od dziś nie będę przejmowała się ich komentarzami. Mam prawo robić co chcę i jak chcę. To nie jest moja sprawa. Tak naprawdę to wszystko o nich świadczy.
- Brawo! Widzę ,że zrozumiałaś, że to co inni myślą jest nie ważne. Najważniejsza jest twoja własna opinia. Nie tłumacz się im. No dobra, a teraz kładź się spać bo rano nie wstaniesz.
- Dobrze. Dobranoc. I jeszcze raz dziękuję- odparła Nika.
- Nie ma sprawy. Do jutra!- powiedziała pielęgniarka.
Nika poczuła jak jej oczy się zamykają. Chwilę później dziewczynka już spała.
Rano obudziło ją pukanie do drzwi. Byli to jej rodzice.
- Cześć kochanie! Jak się czujesz?- spytała mama.
- Już dobrze.
- Pan doktor mówił, że za dwa lub trzy tygodnie powinnaś być wolna. Zobaczysz szybko zleci- powiedział tata.
- Wiem tym bardziej, że mam wspaniałych przyjaciół, rodzinę i lekarzy.
I tak właśnie Nika zrozumiała, że nie warto przejmować się opinią innych, że należy przejść z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy, bo tak naprawdę jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.
Tutaj radzę trochę zmienic, bo bardziej nawiązałam o pechowym zjezdzie. Praca moja była oceniona na 5+.
Nie wiem czy o coś takiego chodziło ale ja sama to pisałam ma nadzieje ze sie spodoba!!!
Pewnego pięknego dnia pojechałam z koleżanką do Zakopanego.Zwiedzaliśmy dużo zabytków lecz ciągneło nas do gór.Chciałyśmy przeżyć przygodę poczuć dreszc adrenaliny.Byłyśmy doświadczone w takich wyprawach.Wybrałyśmy na cel Rysy.Pakując się na jeden dzień nie myśląc o spędzaniu tam nocy.Wyruszyłyśmy o świcie wędrówka szła nam wspaniale.Były niesamowite widoki widziałyśmy wiele zwierząt.Brakowało nam do zdobycia szcytu 500 metrów.Mijali nas około 1godziny temu turystów.Teraz spoglądając z małej odległości zauważyliśmy że osuwa się pewna ściana z śniegiem.Chcieliśmy ich ostrzec ale nie wiedzieliśmy jak.Machałyśmy rękoma i wskazywałyśmy do góry ale to nie dawało skutku.Zostali uwięzieni namałej skalnej podstawie.Zbliżyliśmy się żeby zobaczyć czy nic im się nie stało.Kobieta miała połamaną noge i nie mogła się ruszać.Zadzwoniłyśmy po pogotowie górskie ale długo się nie zjawiało.Wygładało że będzie śniezyca.Zarzuciłam line do przodu i przymocowałam do solidnej skału z granitu.Udało nam się uratować turystów.Pomyślnie zeszliśmy z Rys.Okazało się ze pogotowie górskie nie mogło nas znależć.Odnależli nas przed wejscoem na góre.Kobieta doszła do zdrowia i zawdzięcza nam swoje życie.Od tamtej poryzawsze jesteśmy zabezpieczone na takie chwile.
„ Wypadek Niki”
Gdy pani Jola usłyszała o pechowym zjeździe Niki od razu zwołała wszystkie dzieci oraz pracowników nartostrady. Kazała im podzielić się w grupy i poszukać koleżanki.
Felix postanowił iść z panem Czwartkiem , Netem, Aurelią i jednym z pomocników. Kiedy weszli w głąb lasu usłyszeli czyjeś krzyki. Biegli i co raz głośniej słyszeli głos wołający o pomoc i szum wody. Nagle Net znieruchomiał. Szum, który słyszeli należał do wodospadu, a najbardziej niepokojące było to, że Nika do niego wpadła. Prąd pchał ją co raz dalej. Ratownik rzucił się jej na pomoc. Po kilku minutach walki z prądem udało się. Pan Czwartek wezwał karetkę. Po godzinie Nika leżała w szpitalu. Czekał ją długi pobyt w lecznicy. Kiedy dziewczynka nabrała trochę siły miała gości.
- Nika nic ci nie jest?- spytał Felix
- Już mi lepiej. Bardzo was przepraszam za to, że nie mogliście spędzić więcej czasu na jeździe na nartach- odparła koleżanka
- Oj przestań to nie twoja wina- powiedział Felix
- Nie no przestań Felix! Nika ma rację. Dobrze, że chociaż przeprosiła. Zmarnowała nam całą zabawę- odparła Aurelia
- Popieram Aurelę. Nikt mądry nie jeździ na takich nartach, tym bardziej jak nie umie – rzekła Klaudia.
- Dziewczyny przestańcie! Nika nie wiedziała ,że tak to wyjdzie. Prawda? – spytał Net.
- Tak – powiedziała smutno dziewczynka
- Dobra ludzie musimy już lecieć – rzekł Net.
- Trzymaj się Nika! – odparł Felix.
Kiedy goście poszli Nika przycisnęła głowę do poduszki i zaczęła płakać. Było jej przykro, że dziewczyny mają do niej o wszystko pretensje. Nie rozumieją, że nie ma tyle pieniędzy , aby kupić sobie nowe narty, a co dopiero wykupić lekcje u instruktora jazdy na nartach.
Jej szlochy usłyszała pielęgniarka i weszła do sali, w której leżała.
- Co się stało kochanie?
- Nic!- krzyknęła Nika.
Dziewczynka wtuliła się w poduszkę i zaczęła co raz głośniej szlochać.
- Chodzi o te dwie dziewczyny? Słyszałam jak przy wyjściu chichotały.
- Czemu one nie potrafią zrozumieć, że nie mam tak łatwo jak one? A zresztą to, że mają pieniądze nie znaczy, że są lepsze ode mnie. Myślą, że jak noszą drogie ciuchy to są najlepsze. Na chłopców może to działa, ale nie na mnie.
- Doskonale cię rozumiem. Sama kiedyś byłam w takiej sytuacji. Ale takimi rzeczami nie można się przejmować. Trzeba trzymać głowę wysoko i obejść się z tym z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję. Bardzo mi pani pomogła. Od dziś nie będę przejmowała się ich komentarzami. Mam prawo robić co chcę i jak chcę. To nie jest moja sprawa. Tak naprawdę to wszystko o nich świadczy.
- Brawo! Widzę ,że zrozumiałaś, że to co inni myślą jest nie ważne. Najważniejsza jest twoja własna opinia. Nie tłumacz się im. No dobra, a teraz kładź się spać bo rano nie wstaniesz.
- Dobrze. Dobranoc. I jeszcze raz dziękuję- odparła Nika.
- Nie ma sprawy. Do jutra!- powiedziała pielęgniarka.
Nika poczuła jak jej oczy się zamykają. Chwilę później dziewczynka już spała.
Rano obudziło ją pukanie do drzwi. Byli to jej rodzice.
- Cześć kochanie! Jak się czujesz?- spytała mama.
- Już dobrze.
- Pan doktor mówił, że za dwa lub trzy tygodnie powinnaś być wolna. Zobaczysz szybko zleci- powiedział tata.
- Wiem tym bardziej, że mam wspaniałych przyjaciół, rodzinę i lekarzy.
I tak właśnie Nika zrozumiała, że nie warto przejmować się opinią innych, że należy przejść z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy, bo tak naprawdę jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.
Tutaj radzę trochę zmienic, bo bardziej nawiązałam o pechowym zjezdzie. Praca moja była oceniona na 5+.
Nie wiem czy o coś takiego chodziło ale ja sama to pisałam ma nadzieje ze sie spodoba!!!
Pewnego pięknego dnia pojechałam z koleżanką do Zakopanego.Zwiedzaliśmy dużo zabytków lecz ciągneło nas do gór.Chciałyśmy przeżyć przygodę poczuć dreszc adrenaliny.Byłyśmy doświadczone w takich wyprawach.Wybrałyśmy na cel Rysy.Pakując się na jeden dzień nie myśląc o spędzaniu tam nocy.Wyruszyłyśmy o świcie wędrówka szła nam wspaniale.Były niesamowite widoki widziałyśmy wiele zwierząt.Brakowało nam do zdobycia szcytu 500 metrów.Mijali nas około 1godziny temu turystów.Teraz spoglądając z małej odległości zauważyliśmy że osuwa się pewna ściana z śniegiem.Chcieliśmy ich ostrzec ale nie wiedzieliśmy jak.Machałyśmy rękoma i wskazywałyśmy do góry ale to nie dawało skutku.Zostali uwięzieni namałej skalnej podstawie.Zbliżyliśmy się żeby zobaczyć czy nic im się nie stało.Kobieta miała połamaną noge i nie mogła się ruszać.Zadzwoniłyśmy po pogotowie górskie ale długo się nie zjawiało.Wygładało że będzie śniezyca.Zarzuciłam line do przodu i przymocowałam do solidnej skału z granitu.Udało nam się uratować turystów.Pomyślnie zeszliśmy z Rys.Okazało się ze pogotowie górskie nie mogło nas znależć.Odnależli nas przed wejscoem na góre.Kobieta doszła do zdrowia i zawdzięcza nam swoje życie.Od tamtej poryzawsze jesteśmy zabezpieczone na takie chwile.