patidance
Odzyskanie przez Polskę w 1918 roku niepodległości, upragnionej po blisko 150 latach zaborów, jeszcze nie przyniosło jej dostępu do morza. Zaślubiny Polski z morzem, ten symboliczny akt inaugurujący proces spełnienia narodowych snów o dostępie do Bałtyku, o flocie, o morskiej potędze, mogły się odbyć dopiero 10 lutego 1920 roku w Pucku. Traktatem Wersalskim przyznano Polsce skrawek wybrzeża. Bez portu.
Ledwo 3 miesiące po uroczystościach w Pucku wiceadmirał Kazimierz Porębski - ówczesny dyrektor Departamentu Spraw Morskich Ministerstwa Spraw Wojskowych, oddelegował na Pomorze inż. Tadeusza Wendę by poszukał najdogodniejszego miejsca pod budowę portu wojennego. Już w czerwcu 1920 roku Tadeusz Wenda złożył sprawozdanie z przeprowadzonej lustracji Wybrzeża. Pisał w nim tak: "... najdogodniejszym miejscem do budowy portu wojennego (jak również w razie potrzeby handlowego) jest Gdynia, a właściwie nizina między Gdynią a Oksywą, położoną w odległości 16 km od Nowego Portu w Gdańsku. Miejscowość ta ma następujące zalety:
1. Osłonięta jest przez półwysep Hel nawet od tych wiatrów, od których nie jest wolny Gdańsk. 2. Głęboka woda leży blisko od brzegu, a mianowicie linia 6 mt. głębokości w odległości 400 mt. od brzegu, a 3. linia 10 mt. głębokości w odległości od 1300 do 1500 mt. 4. Brzegi są niskie, wzniesione na 1 do 3 mt. nad poziomem morza. 5. Jest obfitość wody słodkiej w postaci strumyka "Chylonja" 6. Bliskość stacji kolejowej Gdynia (2 km). 7. Dobry grunt na rejdzie ..."
Zanim jednak Sejm uchwalił ustawę o budowie portu, a ściślej "o samodzielnej organizacji bazy morskiej", (którą jeden z przedwojennych wykładowców Szkoły Morskiej dr Aleksy Majewski, nazwał Wielką Kartą Gdyni), nad sielską "Bożą Zatoczkę" u podnóża Kamiennej Góry i klifu w Orłowie przybywali na wczasy letnicy. Był wśród nich jeden z największych współczesnych pisarzy polskich - Stefan Żeromski. W 1921 roku bacznie przyglądał się trwającym już robotom przy budowie tymczasowego portu wojennego i schroniska dla rybaków. Zainspirowała go ta praca, w której dostrzegł początek nowej epoki, wielką szansę tego miejsca. Napisał książkę "Wiatr od morza", w której przedstawił jeszcze nieistniejący , ale jak się niebawem okazało zaskakująco wierny rzeczywistemu obraz portu i miasta Gdyni. To literacka wizja, wiernie oddająca klimat tamtych czasów, w której rodziła się Gdynia. W 1922 roku, 23 września Sejm uchwalił ustawę "o budowie portu przy Gdyni na Pomorzu jako portu użyteczności publicznej" .
Narodowa inwestycja, jaką była ostatecznie budowa portu w Gdyni, spłaciła się już przed II wojną światową, spełniając zarazem rolę katalizatora społecznej energii i patriotyzmu. Dzięki Gdyni Polacy uwierzyli, że stać ich na realizację najambitniejszych marzeń i wyzwań XX wieku. Człowiekiem, który inżynierskiej myśli Tadeusza Wendy i literackiej wizji Stefana Żeromskiego nadał polityczny wymiar i rangę narodowej inwestycji był Eugeniusz Kwiatkowski, z zawodu inżynier chemik, z pasji polityk.
Ledwo 3 miesiące po uroczystościach w Pucku wiceadmirał Kazimierz Porębski - ówczesny dyrektor Departamentu Spraw Morskich Ministerstwa Spraw Wojskowych, oddelegował na Pomorze inż. Tadeusza Wendę by poszukał najdogodniejszego miejsca pod budowę portu wojennego. Już w czerwcu 1920 roku Tadeusz Wenda złożył sprawozdanie z przeprowadzonej lustracji Wybrzeża. Pisał w nim tak: "... najdogodniejszym miejscem do budowy portu wojennego (jak również w razie potrzeby handlowego) jest Gdynia, a właściwie nizina między Gdynią a Oksywą, położoną w odległości 16 km od Nowego Portu w Gdańsku. Miejscowość ta ma następujące zalety:
1. Osłonięta jest przez półwysep Hel nawet od tych wiatrów, od których nie jest wolny Gdańsk.
2. Głęboka woda leży blisko od brzegu, a mianowicie linia 6 mt. głębokości w odległości 400 mt. od brzegu, a
3. linia 10 mt. głębokości w odległości od 1300 do 1500 mt.
4. Brzegi są niskie, wzniesione na 1 do 3 mt. nad poziomem morza.
5. Jest obfitość wody słodkiej w postaci strumyka "Chylonja"
6. Bliskość stacji kolejowej Gdynia (2 km).
7. Dobry grunt na rejdzie ..."
Zanim jednak Sejm uchwalił ustawę o budowie portu, a ściślej "o samodzielnej organizacji bazy morskiej", (którą jeden z przedwojennych wykładowców Szkoły Morskiej dr Aleksy Majewski, nazwał Wielką Kartą Gdyni), nad sielską "Bożą Zatoczkę" u podnóża Kamiennej Góry i klifu w Orłowie przybywali na wczasy letnicy. Był wśród nich jeden z największych współczesnych pisarzy polskich - Stefan Żeromski. W 1921 roku bacznie przyglądał się trwającym już robotom przy budowie tymczasowego portu wojennego i schroniska dla rybaków. Zainspirowała go ta praca, w której dostrzegł początek nowej epoki, wielką szansę tego miejsca. Napisał książkę "Wiatr od morza", w której przedstawił jeszcze nieistniejący , ale jak się niebawem okazało zaskakująco wierny rzeczywistemu obraz portu i miasta Gdyni. To literacka wizja, wiernie oddająca klimat tamtych czasów, w której rodziła się Gdynia. W 1922 roku, 23 września Sejm uchwalił ustawę "o budowie portu przy Gdyni na Pomorzu jako portu użyteczności publicznej" .
Narodowa inwestycja, jaką była ostatecznie budowa portu w Gdyni, spłaciła się już przed II wojną światową, spełniając zarazem rolę katalizatora społecznej energii i patriotyzmu. Dzięki Gdyni Polacy uwierzyli, że stać ich na realizację najambitniejszych marzeń i wyzwań XX wieku.
Człowiekiem, który inżynierskiej myśli Tadeusza Wendy i literackiej wizji Stefana Żeromskiego nadał polityczny wymiar i rangę narodowej inwestycji był Eugeniusz Kwiatkowski, z zawodu inżynier chemik, z pasji polityk.