W pewnej wiosce słychać było krzyki. Rozproszeni ludzie przepychali się między sobą, by choć przez chwilę móc zobaczyć Zeusa. Bóg wszystkich bogów stał dumnie na podium. W dłonie dzierżył swój piorón, który jaśniał, oświetlany jedynie blaskiem księżyca. Każdy patrzył na siebie, nie wiedząc, co myśleć o tym zaskakującym spotkaniu. Z pewnością nie tego się spodziewali. Zaraz obok Zeusa stał jeden z jego braci, Posejdon, a zza niego wyłoniła się piękna postać Afrodyty, której uroda zachwyciła cały lud. Stali tak na czele innych bogów, a przerażone osoby nie wiedziały czego mogą się spodziewać. Szeptano między sobą. Twarz Zeua była zagniewana. W jego oczach można było dostrzec niebywałą złość. Każdy zastanawiał się, czym zawinił.
-Zawiodłem się na was - zabrzmiał jego donośny głos, który mroził krew w żyłach. Jego ręka zacisnęła się mocniej na piorunie, jakby chciał nim kogoś uderzyć.
-Nie po to pozwoliłem wam żyć, byście to życie tak marnowali. To niebywałe na co muszę patrzeć, podczas, gdy wy ciągle się kłucicie. Nie interesują was istotne sprawy. Musicie zrozumieć, co jesyt w życiu ważne, a co nie.
Pokiwał głową z politowaniem.
-Długo zastanawiałem się nad karą, która choć w małym stopniu pomogłaby wam w zrozumieniu tego. Wreszcie razem podjeliśmy decyzję - zerknął za stojących za sobą innych bogów. - Rozdzielimy ziemię na siedem innych części, by każdy mógł dzielić się z innymi wiedzą we włąściwy sposób, bye nie było konfliktów i bitew.
Mówiąc to uniusł piorun, który zaświecił złowrogo. Posypały się iskry. Ludzie wpadli w jeszcze większy popłoch. Rozbrysło oślepiające światło. Później wszystko było jak dawniej, z wyjątkiem teretorium. Otóż ziemię podzielono na siedem części.
W pewnej wiosce słychać było krzyki. Rozproszeni ludzie przepychali się między sobą, by choć przez chwilę móc zobaczyć Zeusa. Bóg wszystkich bogów stał dumnie na podium. W dłonie dzierżył swój piorón, który jaśniał, oświetlany jedynie blaskiem księżyca. Każdy patrzył na siebie, nie wiedząc, co myśleć o tym zaskakującym spotkaniu. Z pewnością nie tego się spodziewali. Zaraz obok Zeusa stał jeden z jego braci, Posejdon, a zza niego wyłoniła się piękna postać Afrodyty, której uroda zachwyciła cały lud. Stali tak na czele innych bogów, a przerażone osoby nie wiedziały czego mogą się spodziewać. Szeptano między sobą.
Twarz Zeua była zagniewana. W jego oczach można było dostrzec niebywałą złość. Każdy zastanawiał się, czym zawinił.
-Zawiodłem się na was - zabrzmiał jego donośny głos, który mroził krew w żyłach. Jego ręka zacisnęła się mocniej na piorunie, jakby chciał nim kogoś uderzyć.
-Nie po to pozwoliłem wam żyć, byście to życie tak marnowali. To niebywałe na co muszę patrzeć, podczas, gdy wy ciągle się kłucicie. Nie interesują was istotne sprawy. Musicie zrozumieć, co jesyt w życiu ważne, a co nie.
Pokiwał głową z politowaniem.
-Długo zastanawiałem się nad karą, która choć w małym stopniu pomogłaby wam w zrozumieniu tego. Wreszcie razem podjeliśmy decyzję - zerknął za stojących za sobą innych bogów. - Rozdzielimy ziemię na siedem innych części, by każdy mógł dzielić się z innymi wiedzą we włąściwy sposób, bye nie było konfliktów i bitew.
Mówiąc to uniusł piorun, który zaświecił złowrogo. Posypały się iskry. Ludzie wpadli w jeszcze większy popłoch. Rozbrysło oślepiające światło. Później wszystko było jak dawniej, z wyjątkiem teretorium. Otóż ziemię podzielono na siedem części.