Pewnego dnia,na dworze swiecilo piekne słońce.Marek,wiec postanowił zagrac w pilke na boisku z kolegami. zadzwonil do wszystkich kolegow, by się umowic, i zaraz po tym wyszedl na dwor się rozgrzac. Mecz miał się zaczac za pol godziny. Marek miał na sobie fajna kolorowa koszulke z napisem „ja latam” i czarne spodenki z namalowanym na nich skaczącym kotem. Nagle przyszli już wszyscy gracze i marek jeszcze nie zadzyl zrobic rozgrzewki,wiec zaprosil wszystkich by pobiegli za nim, marek biegl tylem do drogi by moc widzec wszystkich kolegow, nagle ni stad ni z owad …rozlegl się ogromny smiech i rumot za razem,marek nie zauważył(bo biegl tylem) krowich odchodow i poślizgnął się na nich robiąc takie smieszne piruety,ze przez chwile poczuliśmy jakby jego koszulka naprawde latala!hahah….to było takie smieszne,ze chyba przez godzine nie potrafiliśmy opanowac się ze smiechmem, Jarek to az prawie posikal się w majtki. Markowi nie było do smiechu,widac było ze mocno się zawstydzil,ale po chwili jak zobaczyl się w szybie przejeżdżającego samochodu to prawie pekl ze smiechu. Wszyscy odprowadziliśmy marka do domu i już tego dnia nie zagraliśmy w pilke,zostaliśmy u niego i nabijaliśmy się z niego az do wieczora!
Pewnego dnia,na dworze swiecilo piekne słońce.Marek,wiec postanowił zagrac w pilke na boisku z kolegami. zadzwonil do wszystkich kolegow, by się umowic, i zaraz po tym wyszedl na dwor się rozgrzac.
Mecz miał się zaczac za pol godziny.
Marek miał na sobie fajna kolorowa koszulke z napisem „ja latam” i czarne spodenki z namalowanym na nich skaczącym kotem. Nagle przyszli już wszyscy gracze i marek jeszcze nie zadzyl zrobic rozgrzewki,wiec zaprosil wszystkich by pobiegli za nim, marek biegl tylem do drogi by moc widzec wszystkich kolegow, nagle ni stad ni z owad …rozlegl się ogromny smiech i rumot za razem,marek nie zauważył(bo biegl tylem) krowich odchodow i poślizgnął się na nich robiąc takie smieszne piruety,ze przez chwile poczuliśmy jakby jego koszulka naprawde latala!hahah….to było takie smieszne,ze chyba przez godzine nie potrafiliśmy opanowac się ze smiechmem, Jarek to az prawie posikal się w majtki. Markowi nie było do smiechu,widac było ze mocno się zawstydzil,ale po chwili jak zobaczyl się w szybie przejeżdżającego samochodu to prawie pekl ze smiechu. Wszyscy odprowadziliśmy marka do domu i już tego dnia nie zagraliśmy w pilke,zostaliśmy u niego i nabijaliśmy się z niego az do wieczora!