Bardzo bym prosił o wypisanie w punktach co pokolei się działo z Rudym z Kamieni na szaniec gdy był w rękach gestapo. Z góry dzięki
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Jan Roman Bytnar ( pseudonimy: „Czarny Janek”, „Krokodyl”, „Rudy”, posługiwał się przybranym nazwiskiem „Jan Karski”) - harcmistrz, członek podziemnej organizacji \"Wawer\", dowódca plutonu Grup Szturmowych (GS), podporucznik Armii Krajowej (AK). Urodzony 6 maja 1921 roku w Kolbuszowej, zmarł na skutek katowania przez gestapo dnia 30 marca 1943 roku. Odznaczony pośmiertnie Krzyżem Walecznym. Jego imieniem - \"Rudy\" - nazwana została kompania GS w batalionie \"Zośka\".
Rudy jest jednym z głównych bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego \"Kamienie na szaniec\" (tytuł został zasugerowany przez Tadeusza \"Zośkę\" Zawadzkiego). Jest to opowieść o trójce przyjaciół borykającym się z problemami Polski Walczącej - o ich patriotyzmie, wzajemnej miłości, o ich życiu i śmierci.
Na samym początku należy wspomnieć o domu, w jakim wychował się Rudy. Był to dom ciepły i pełen miłości, w których nigdy nie brakowało tego, co najważniejsze - poczucia bezpieczeństwa i ogromnej więzi z rodziną. \" W domach tych (...) jest także harmonia wśród członków rodziny, oparta na wzajemnej dobrej woli i ustępliwości: jest pewien poziom kulturalny, umożliwiający udział w przeżyciach całego świata i w dorobku przeszłych pokoleń. Jest wreszcie specjalna atmosfera (...) poszczególnych członków rodziny łączy mocna więź, dom jest ostoją i otuchą, dodaje odwagi, zapewnia spokój\".
Rodzice jego byli ludźmi inteligentnymi. Ojciec Janka - Stanisław Bytnar, pochodził ze wsi Ostów. Uczestniczył w walkach o niepodległość. Był nauczycielem, harcerzem. Przekazywał synowi wartości, którymi sam się kierował w życiu. Aresztowany wraz z Jankiem, zginął w Oświęcimiu pod koniec wojny, w 1945 r. Matka Janka - Zdzisława Rechulówna, pochodziła ze wsi Kolbuszowej. Również była pedagogiem. Nazywana Matulą Polskich Harcerzy, ogarniała swym sercem całe rzesze młodych ludzi. Siostra Janka - Danuta Bytnar-Dziekańska, zwana Duśką, podobnie jak Matka promieniowała swą pogodą ducha i serdecznością. Co wyniósł on z domu? „Miłość do Ojczyzny, pragnienia poważnej pracy dla niej”.
Ważnym przeżyciem w przedwojennej młodości Rudego, było pójście do Gimnazjum im. Stefana Batorego. Tam rozwijał swoje zainteresowania i swoje talenty. Gdy się za coś wziął, lub coś sobie postanowił – zawsze wybijał się na pierwsze miejsca: „zrobiony przezeń kajak, był najlepszym w zespole. Gdy w pewnym momencie zorientował się, że jest jedynym nie umiejącym tańczyć uczniem w klasie - szybko i z zaciętością zabrał się do nauki tańców i po trzech miesiącach stał się ku zdumieniu szkoły najlepszym tancerzem.\". Ale nie to było dla Niego najważniejsze. \"Właściwą treścią zainteresowań Rudego był świat życia wewnętrznego. Wystarczyło wziąć jakąkolwiek książkę do ręki, wystarczyło zamknąć oczy i pozostać w samotności, aby natychmiast do mózgu i serca zaczęły kołatać się natrętne, ciągle niepokojące problemy społeczne, kulturalne, filozoficzne\". Na tym właśnie skupiał się Janek - na tym, co wewnątrz człowieka, co go trapi. Gdy jakiś temat szczególnie przyciągnął jego uwagę, poświęcał mu się całkowicie, myśląc o nim całe dnie i całe noce. Nie przepadał za sportem, był raczej tzw. \"umysłem ścisłym\", choć w przedmiotach humanistycznych np. języku polskim czy historii, był nie do pokonania. W szkole także przyłączył się do harcerskiej grupy \"Buki\". Nie była to tylko, jak by się mogło wydawać, grupa młodzieży beztrosko spędzająca czas na wędrówkach z ogniskami i przyśpiewkami. Dla tych chłopców, było to: „(...) środowisko młodzieży harcerskiej, które umiało stworzyć atmosferę i warunki, w jakich młodzież czuła się dobrze, pragnęła sama kształcić swe charaktery, sama sobie stawiała cele i sama czyniła wszystko, co w jej mocy, by te cele realizować\". Należy także wspomnieć o tym, że Rudy był kucharzem Buków - na początku nie wychodziło mu to dobrze. Jednak po krótkim czasie jego dania przestały wzbudzać śmiech, a zaczęły budzić podziw i aprobatę reszty harcerzy. Trzymał się jednak z boku – nigdy nie był otoczony gromadą przyjaciół, tak jak to było w przypadku Aleksego „Alka” Dawidowskiego. Jak to określił A. Kamiński: „(...) mniejsza była tęsknota do przygód na lądzie i morzu. Jego istotnym światem był świat uczuć i myśli – tam szukał swojej przygody”.
Jak wyglądał Janek Bytnar? Jak wskazuje na to jego pseudonim - miał rudy kolor włosów, a na jego twarzy nie mało było piegów. Był drobny i szczupły, jednak w czasie wojny przerodził się on w \"bardziej sprężystego i silnego\". Z twarzy chłopca biła wrodzona inteligencja - \"cała istota Rudego ześrodkowała się w jego oczach i czole, odzwierciedlając niezwykłą inteligencję\".
Teraz zajmiemy się wewnętrzną stroną Rudego. Jakim był człowiekiem, co go pasjonowało, czym wyróżniał się w \"Szarych Szeregach\", \"Małym Sabotażu\", czy w \"Bukach\". Najpierw trzeba wspomnieć o tym, czym zajmował się ten niezwykły chłopak, gdy nie uczestniczył w akcjach. Każdy z chłopców starał się jakoś dorobić na życie, by pomóc swojej rodzinie. Rudy robił to, co umiał najlepiej - udzielał korepetycji, a jak to określił Zośka \"Rudy był doskonałym korepetytorem\". Uczył się także w tajnej Politechnice. Profesorowie mówili o Nim: \"Wszechstronna wyobraźnia, talent konstruktorski, fascynujące zdolności, geniusz matematyczny\". Szkołę Wawelberga ukończył jako prymus. Uwielbiał literaturę naukową, przede wszystkim socjologiczną i filozoficzną - brał czynny udział w odczytach i dyskusjach naukowych -\"umysł dwudziestojednoletniego mężczyzny był jakby w stanie ciągłego niepokoju w poszukiwaniu na nurtujące go pytania społeczne i filozoficzne\". Słuchał także konspiracyjnych wykładów profesora Messena. Z zapałem uczył się też języka angielskiego „(...) poświęcając na to wczesne ranki i późne godziny wieczorne”. Był urodzonym intelektualistą, co nie przeszkadzało mu pałać wielką miłością do majsterkowania - \"stał się głównym wynalazcą wszelkich udoskonaleń technicznych Małego Sabotażu”, ale także „(...) motorem i skarbnicą pomysłów wychowawczych”. To on wymyślił system blokowy wciągania flag na latarnie, to on stworzył pieczątki z trupią czaszką dla stemplowania afiszów niemieckich. Sam Rudy mówił: \"mam odwagę powiedzieć, że moją osobistą ambicją jest nie tylko bicie rekordów w Małym Sabotażu, chcę także kiedyś bić rekordy jako technik i człowiek, żeby ruszyć z miejsca tę przeklętą bryłę świata, żeby dopomóc do nadrobienia tych przeklętych opóźnień nad Wisłą\".
Wydarzenia wojenne, w których uczestniczył, zmodyfikowały jego osobowość. Ze skromnego i powściągliwego chłopca, zmieniał się w zdeterminowanego mężczyznę, przy czym cały czas pozostał on człowiekiem dobrym, „(...) żenująco delikatnym wobec przyjaciół(...)”. Każdą wolną chwilę spędzał z Zośką, z którym zżył się wyjątkowo podczas wojny. A co się w Nim zmieniło? Rozwinęły się w nim głęboko ukryte zdolności przywódcze - trzeba przyznać, że miał do tego dryg - \" (...) jeśli w jakimś człowieku zespolą się zdolności przywódcze z nieprzeciętną inteligencją i charakterem, formuje się wtedy jednostka, przed którą nie ma osiągnięć niemożliwych\". Takim właśnie człowiekiem był Janek. Akcje, którymi dowodził, oraz te, w których tylko uczestniczył były wykonywane starannie. Wykazywał się coraz to większą odwagą, kiedyś mało widoczną. Po raz pierwszy można było to zauważyć przy narysowaniu kotwicy na pomniku Lotnika (po powstaniu Warszawskim został on zniszczony, lecz ocalał cokół, na którym dzieło Janka przetrwało nietknięte przez kilka powojennych lat). Często dodawał coś od siebie. Przykładem mogą nam posłużyć słynne napisy na murach, głoszące: TYLKO ŚWINIE SIEDZĄ W KINIE. Janek domalowywał przy tych napisach dodatkowo świnki - ”ponieważ był dobrym rysownikiem, świnki wypadły pierwszorzędnie i przez dłuższy czas były tematem rozmów w mieście.\". Wspomnijmy tu także akcję w noc sylwestrową 1942/1943. Jako działacze GS wzięli udział w akcji wykolejenia pociągu wiozącego sprzęt wojenny do Rosji. Rudy zaoferował swoją pomoc w przygotowaniach: „mieszkanie Rudego zamieniało się w laboratorium, w którym przez kilka dni przygotowywano sylwestrową robotę.” Alek często był zazdrosny o osiągnięcia Rudego – gdy zrobił on coś wielkiego i chciał się tym pochwalić przed innymi okazywało się, że Rudy zrobił to samo. Tak na przykład było z wymknięciem się przez obu chłopców z tzw. „łapanki”, czy ze ściąganiem faszystowskich flag. „Ze też ten Rudy ciągle musi mu [Alkowi] we wszystkim robić konkurencję!” – pisał Kamiński o Janku. Zabijanie nie było dla niego czymś prostym – jak dla wszystkich chłopców dojrzewających w czasie wojny i zmuszonych do używania broni. ”Przeżywał mocno sens walki i sens dzisiejszych czasów(...) pełnij ją [służbę], rozwiązawszy w sumieniu swoim trudne zagadnienie zabijania. Boć to przecież był czas pierwszych wystąpień Rudego z bronią.”.
Niewątpliwie Janek Bytnar przeżył na własnej skórze najgorszą stronę wojny – stosunek okupanta niemieckiego na Polakach – sławna „Akcja pod Arsenałem”. W 1943 r zostaje aresztowany Heniek – komendant GS. W jego notatkach zostaje znalezione nazwisko i adres Rudego. Zostaje on aresztowany (razem z ojcem) i wywieziony na „Pawiak”, na Aleję Szucha. Tam Niemcy dokonują na Nim tzw. „badań”. „Bito go w trzech postawach: na stojąco – pięścią po twarzy i głowie, leżącego na stołku – kijem i pejczem, oraz na podłodze, gdy mdlał – butami po brzuchu i między nogi. Miażdżono mu również podkowami butów dłonie na kamiennej posadzce, gdy leżał wyczerpany bez sił. Bicie kijem ustało dopiero wtedy, gdy kij złamali mu na głowie”. Mimo nieustających tortur, Janek nie zdradził żadnej tajemnicy, nie wydał nikogo. Nawet w najgorszych sytuacjach pozostawał człowiekiem honorowym i nie narażał żadnego ze swoich bliskich na niebezpieczeństwo. Koledzy postanowili „odbić” Rudego – żaden z nich nie mógł znieść myśli, że ma on pozostać w rękach okupanta. Zaatakowano karetkę więźniarską, którą był przewożony Janek. Udało się uwolnić przyjaciela, lecz nie brakowało ofiar – Alek został ranny w brzuch.
Gdy koledzy ujrzeli Rudego, byli przerażeni. Wyglądał strasznie – cały posiniaczony, ślady były równomiernie i rozciągały się na całym ciele. Oglądało go wielu lekarzy, ale żaden nie mógł nic poradzić na to, co nieuchronne – na konanie. „Umierający Rudy był zbyt inteligentny, żeby nie zdawał sobie sprawy, że los jego jest nieodwołalnie przypieczętowany. Nie wspomniał jednak ani słowem o śmierci”. Przy przyjacielu nieustannie czuwał Zośka – w ostatnim dniach Janka, był przy Nim cały czas,. Chłopcy dużo rozmawiali, dzielili się swoimi myślami, swoimi przeżyciami. „Koło północy Rudy przebudził się i przywołał Zośkę. Kazał usiąść obok siebie i uścisnąć serdecznie (...) wzajemna ich bliskość była dla nich prawdziwym szczęściem”.
„Powiedz raczej, Jasiu – mówi Rudy do Czarnego Jasia w swych ostatnich minutach – ten wiersz Słowackiego...(...) Rudy trzymał w dłoni rękę Zośki i szeptem powtórzył sinymi wargami jedną ze zwrotek:
„Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba; na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!” (fragment wiersza ”Testament Mój”)
W zakończeniu, autor napisał: „jest to opowieść o ludziach, którzy potrafią pięknie umierać i pięknie żyć”. Rudy był przykładem chłopca, którego zimna wojna wiele nauczyła, zmusiła do szybkiego przystosowania się do krwawego życia w niewoli i tylko przez krótki czas swego dzieciństwa pozwoliła się cieszyć wolnością. Myślę, ,że jego postawa może służyć za wzór nie tylko młodzieży, która znalazłaby się w czasie wojny, ale także młodym ludziom współcześnie, którzy często nie wiedzą jak żyć, którą drogę wybrać. Janek wiedział – pomimo przeciwności losu uczył się, kształcił, doskonalił i pracował nad sobą. Dzięki temu, co sobą reprezentował, na zawsze pozostanie w pamięci tych, którzy kochają swój kraj i szanują ludzi, dzięki którym możemy żyć w niepodległej Polsce.
Ogólnie rzecz biorąc bili Go ;)
Myślę że choć trochę pomogłam ;D
Pozdrawiam ;*