Kasia biegła chodnikiem. Jej blond wlosy powiewały na wietrze. To był jej codzienny trening. Zawsze biegała dwa, trzy kółeczka wokół bloku i wracała do domu. Nagle w oddali zobaczyła małego płaczącego chłopca.
-Co sie stało?- zapytała.
-M...ma...mamy nie ma!- chłopiec zanosił się płaczem.
-A jak masz na imie?
-Kubuś.
-No dobrze Kubus, juz nie płacz. Zaraz znajdziemy mamę.- powiedziała, poczym gorączkowo zaczęła rozgladać się w okół siebie.
-A jak wygląda?
-Ma dugie, carne włosy i białą kultkę.- powiedział chłopiec delikatnie sepleniąc.- I ma peska, Maksia.
-Takiego czarnego z białą łatką?- zapytała dziewczyna z nadzieją.
-Tak.
-To dobrze, chyba ją widzę.
-Gdze?
-Tak, widzisz? W parku.
-Mama!- wrzasnał Kubuś na widok kobiety i podbiegł do niej.
-Oh, synku jak dobrze, że cię znalazlam! Tak bardzo się martwiłam!- powiedziała kobieta na widok dziecka.- to ty go znalazłaś?
-T...tak ja.
-Oh, dziękuję ci bardzo. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kubus. podziekuj dzewczynce i wracamy do domu.
-Dzęki.- rzekla chłopiec, po czym odwrócił sie i poszedl z mamą.
-Dobrze, że skończyło się to dobrze.- pomyślala Kasia i ruszyła ku domu. Nie wiedziała, że ich losy jeszcze się skrzyżują...
To ten dzień. Nowa szkoła, pierwszy dzień i mnóstwo stresu. Monika nie ma tu znajomych, nie zna ludzi, lecz musi sobie jakoś poradzić. Odetchnęła głęboko stojąc przed drzwiami szkoły, gdzie spędzi kolejne 3 lata swego życia i nauki. Uśmiechnęła się jednak i weszła do środka. Każdy na każdego się patrzył oceniając z góry po wyglądzie czy ktoś będzie wart uwagi czy też nie. Dotarła do szatni i zaczęła zmieniać buty. Zdjęła też kurtkę i rozejrzała się. Przecież to jej nowa klasa. Wartałoby się zapoznać - pomyślała po czym skierowała się ku jednej dziewczynie z przyjaznym uśmiechem. Wyciągnęła rękę.
-Hej, jestem Monika. Też się stresujesz nowym dniem w szkole? Może znasz tu kogoś?
-Witaj, jestem Ola.- dziewczyna podała rękę na przywitanie. - Miło mi Cię poznać. Ach kilka osób jedynie. Chodziłam tu jednak do postawówki, więc znam trochę teren szkoły. Chodź, oprowadzę cię. - odwzajemniła uśmiech dpowiadając.
Ruszyły na górę po schodach. Ola tłumaczyła, gdzie jest jaka sala, a Monika przytakiwała. Z każdym słowem poznawały się coraz bardziej. Aż w końcu Ola zaproponowała:
-To może usiądziemy razem na lekcjach, co? Jesteś sympatyczna.
-To świetny pomysł. Bardz chętnie, poczuję się znacznie lepiej. - Monika popatrzyła na nowo poznaną koleżankę i ruszyły na biologię.
-Może opowiesz mi coś o sobie? - spytała nagle Monia.
-Pewnie, czemu nie. Może jakoś spotkamy się po szkole?
-Wiesz...organizuję piknik w sobotę, wpadniesz?
-Z wielką chęcią. A kogo zapraszasz?
-W większej części swoich znajomych, ale jeśli chcesz, przyjdź ze swoimi. Poznamy się, hah. - zaśmiała się Monika.
-Z pewnością będzie super. - podsumowała Ola.
Tak minęły lekcje na wspólnej rozmowie. Okazało się, że dziewczyny mają ze sobą dużo wspólnego, są podobne pod względem charakteru i ten stresujący dzień nagle zmienił się na bardzo miły. Czyżby to początek przyjaźni...?
Kasia biegła chodnikiem. Jej blond wlosy powiewały na wietrze. To był jej codzienny trening. Zawsze biegała dwa, trzy kółeczka wokół bloku i wracała do domu. Nagle w oddali zobaczyła małego płaczącego chłopca.
-Co sie stało?- zapytała.
-M...ma...mamy nie ma!- chłopiec zanosił się płaczem.
-A jak masz na imie?
-Kubuś.
-No dobrze Kubus, juz nie płacz. Zaraz znajdziemy mamę.- powiedziała, poczym gorączkowo zaczęła rozgladać się w okół siebie.
-A jak wygląda?
-Ma dugie, carne włosy i białą kultkę.- powiedział chłopiec delikatnie sepleniąc.- I ma peska, Maksia.
-Takiego czarnego z białą łatką?- zapytała dziewczyna z nadzieją.
-Tak.
-To dobrze, chyba ją widzę.
-Gdze?
-Tak, widzisz? W parku.
-Mama!- wrzasnał Kubuś na widok kobiety i podbiegł do niej.
-Oh, synku jak dobrze, że cię znalazlam! Tak bardzo się martwiłam!- powiedziała kobieta na widok dziecka.- to ty go znalazłaś?
-T...tak ja.
-Oh, dziękuję ci bardzo. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kubus. podziekuj dzewczynce i wracamy do domu.
-Dzęki.- rzekla chłopiec, po czym odwrócił sie i poszedl z mamą.
-Dobrze, że skończyło się to dobrze.- pomyślala Kasia i ruszyła ku domu. Nie wiedziała, że ich losy jeszcze się skrzyżują...
To ten dzień. Nowa szkoła, pierwszy dzień i mnóstwo stresu. Monika nie ma tu znajomych, nie zna ludzi, lecz musi sobie jakoś poradzić. Odetchnęła głęboko stojąc przed drzwiami szkoły, gdzie spędzi kolejne 3 lata swego życia i nauki. Uśmiechnęła się jednak i weszła do środka. Każdy na każdego się patrzył oceniając z góry po wyglądzie czy ktoś będzie wart uwagi czy też nie. Dotarła do szatni i zaczęła zmieniać buty. Zdjęła też kurtkę i rozejrzała się. Przecież to jej nowa klasa. Wartałoby się zapoznać - pomyślała po czym skierowała się ku jednej dziewczynie z przyjaznym uśmiechem. Wyciągnęła rękę.
-Hej, jestem Monika. Też się stresujesz nowym dniem w szkole? Może znasz tu kogoś?
-Witaj, jestem Ola.- dziewczyna podała rękę na przywitanie. - Miło mi Cię poznać. Ach kilka osób jedynie. Chodziłam tu jednak do postawówki, więc znam trochę teren szkoły. Chodź, oprowadzę cię. - odwzajemniła uśmiech dpowiadając.
Ruszyły na górę po schodach. Ola tłumaczyła, gdzie jest jaka sala, a Monika przytakiwała. Z każdym słowem poznawały się coraz bardziej. Aż w końcu Ola zaproponowała:
-To może usiądziemy razem na lekcjach, co? Jesteś sympatyczna.
-To świetny pomysł. Bardz chętnie, poczuję się znacznie lepiej. - Monika popatrzyła na nowo poznaną koleżankę i ruszyły na biologię.
-Może opowiesz mi coś o sobie? - spytała nagle Monia.
-Pewnie, czemu nie. Może jakoś spotkamy się po szkole?
-Wiesz...organizuję piknik w sobotę, wpadniesz?
-Z wielką chęcią. A kogo zapraszasz?
-W większej części swoich znajomych, ale jeśli chcesz, przyjdź ze swoimi. Poznamy się, hah. - zaśmiała się Monika.
-Z pewnością będzie super. - podsumowała Ola.
Tak minęły lekcje na wspólnej rozmowie. Okazało się, że dziewczyny mają ze sobą dużo wspólnego, są podobne pod względem charakteru i ten stresujący dzień nagle zmienił się na bardzo miły. Czyżby to początek przyjaźni...?