Pewnego wkacyjnego dnia Marta,Marysia i Martyna spotkały sie na dworze.Bawiły się już kilka godizn,kiedy zrobiło się nudno.Marta zaproponowała:
-Może pojedizemy an piknik za miasto?
Dziewczynki się zgodziły
Wyruszyły w trasę.Wyjeżdżały za miasto,gdy nagle...za tabliczką coś się ruszyło.
Martyna bła przerażona.Strach,ale jednak ciekawość objęły jej organizm.
-Dziewczyny,chodźcie tu! Szybko!! - krzyknęła w strone przyjaciółek.
-Tak,co się dzieje?-spytała się MArysia.
-Coś się tutaj rusza!
-Nie przesadzaj!
-Ale ona ma racje!-powiedizała Marta.
Nagle to coś ruszyło w stronę dzieci.Miał ok dwa metry,z czego półtora zajmowały mu nogi.Był cały niebieski .Oczy miał dwa,choć każde inne. W ręce trzymał jakiś czytnik,z którego wqydobył się głos:
-Czekość Wamko.Przybywamko z plankoety Okeko.Mamko na imko Hamko.Chciakołem powiedziećko Wamko jekieko są liczby doko wygrania w totkako.-Głos był sympatyczny,ale denerwujące było ciagłe ''ko''.-Toko 1,2,3,4,34,21.Do widzeniako.
-Ko!-odpowiedizały dziewczynki,nie wierząc w to.
Od razu pojechały opowiedzieć to rodzicom.Oni im nie uwierzyli,ale nazajutrz okazało się,ze te liczby..to prawda
Odpowiedź:
Dziwne spotkanie.
Pewnego wkacyjnego dnia Marta,Marysia i Martyna spotkały sie na dworze.Bawiły się już kilka godizn,kiedy zrobiło się nudno.Marta zaproponowała:
-Może pojedizemy an piknik za miasto?
Dziewczynki się zgodziły
Wyruszyły w trasę.Wyjeżdżały za miasto,gdy nagle...za tabliczką coś się ruszyło.
Martyna bła przerażona.Strach,ale jednak ciekawość objęły jej organizm.
-Dziewczyny,chodźcie tu! Szybko!! - krzyknęła w strone przyjaciółek.
-Tak,co się dzieje?-spytała się MArysia.
-Coś się tutaj rusza!
-Nie przesadzaj!
-Ale ona ma racje!-powiedizała Marta.
Nagle to coś ruszyło w stronę dzieci.Miał ok dwa metry,z czego półtora zajmowały mu nogi.Był cały niebieski .Oczy miał dwa,choć każde inne. W ręce trzymał jakiś czytnik,z którego wqydobył się głos:
-Czekość Wamko.Przybywamko z plankoety Okeko.Mamko na imko Hamko.Chciakołem powiedziećko Wamko jekieko są liczby doko wygrania w totkako.-Głos był sympatyczny,ale denerwujące było ciagłe ''ko''.-Toko 1,2,3,4,34,21.Do widzeniako.
-Ko!-odpowiedizały dziewczynki,nie wierząc w to.
Od razu pojechały opowiedzieć to rodzicom.Oni im nie uwierzyli,ale nazajutrz okazało się,ze te liczby..to prawda