Poda mi ktoś fragment tekstu (był to akurat list pisany do chyba przyjaciółki lub siostry) Małgorzaty Musierowicz opowiadający jak podmiot liryczny (kobieta) przeprowadza się na jakiś czas na wieś i wynajmuje pokój u dwóch eleganckich gospodyń (jedna ze srebrnymi lokami a druga ze srebrnym "jeżem") i wspomina jak kiedyś w domu też miała takie kolorowe tandetne kafelki, opowiadała, że nie jeżdżą na tej wsi samochody, tylko konie, a gospodynią odparła, że "koń nie ma wlewu na paliwo", Kobieta czuła się tam jak w raju, a jedynym mankamentem było tłuste jedzenie (kiełbasy, słonina, salceson) bogate w tłuszcze zwierzęce, a nie roślinne. BŁAGAM O POMOC!! BLAAAAAAGAM!!!