Anna Świderkówna - Tajemnica Ludzkiego Cierpienia - Czytanie ze zrozumieniem. Potrzebuje informacji na ten temat.
BoLeK2425
Matki dzieci niepełnosprawnych często stanowią świadectwo ewangelicznej miłości. I to w wymiarze, jaki w „Hymnie o miłości” opisał św. Paweł. Choć same mogły tak nigdy nie pomyśleć, mogłyby się też z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ale tym samym potwierdziłyby je jeszcze wyraźniej.
Na świat przychodzi dziecko niepełnosprawne; zwątpienie, gorycz, żal, rozczarowanie. Rozczarowanie, aż do wyparcia tej wiadomości. Przecież to niemożliwe, moje dziecko? Nie, n i e m o ż l i w e; błędna diagnoza. A jednak... Dziecko jest niepełnosprawne. Będzie ciężarem, ograniczeniem, będzie odwrotnością wszystkich oczekiwań i nadziei. To nie będzie t a Julka i to nie będzie t e n Franio.
Zaczyna się. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jednak rezygnacja powraca falami. Dziecko „nie nadąża” za rówieśnikami, kiepsko się komunikuje (czy w ogóle można je zrozumieć?). Wciąż wymaga opieki, troski, czasu, a satysfakcja z tej ofiary jest odwrotnie proporcjonalna do poświęconej pracy. Czemu dziecko jeszcze nie zaczęło chodzić? Już dawno powinno mówić. Nadal załatwia się „pod siebie”. Czy kiedykolwiek doceni trud swojego rodzica? Nawet nie musi, ale niech da radę się usamodzielnić, bo co będzie gdy przyjdzie czas, kiedy zostanie samo?
Niepełnosprawność nie jest ładna. Wręcz przeciwnie. Mnóstwo w niej trudu, łez, poświęcenia, lęku i brzydoty. Ale mimo to może zaowocować najpiękniejszym uczuciem miłości. Miłości ewangelicznej.
„Skandal” Ewangelii
Miłość ewangeliczna nie została do końca oswojona. Stanowi „skandal” w ludzkim świecie; tak określił przesłanie Ewangelii Jean Vanier – założyciel ruchów „Arka” oraz „Światło i życie”, które zajmują się osobami upośledzonymi umysłowo. Postawa służby wobec bliźnich nie jest popularna. Tak samo jak pochylanie się nad człowiekiem. Kochanie tego, co słabe, co gorsze, budzi wewnętrzny sprzeciw. Ale właśnie takiej postawy oczekuje Bóg, który umiłował nas tak bardzo, że za naszą słabość, grzechy, oddał swojego Syna. Prawdziwa miłość (...) jest patrzeniem na bliźniego nie po to, żeby się nim posłużyć, ale by mu służyć – mówił Jan Paweł II. Służyć bez reszty, w pokorze, stając się całkowicie darem dla drugiego człowieka. Tak jak Chrystus, jak święci, jak... między innymi matki dzieci niepełnosprawnych.
Właśnie taką miłość opisał w „Hymnie” św. Paweł. Ona nie szuka swego, nie pamięta złego, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje. Pełno w niej oddania, samozaparcia, pokory. Bo ewangeliczna miłość rozumiana jest inaczej niż potocznie. Anna Świderkówna, biblistka, zwraca uwagę, iż miłość opisywana w Piśmie stanowi przede wszystkim postawę woli człowieka, co różni się zasadniczo od miłości pojmowanej jako uczucie . A przecież bez miłości byłbym niczym.
Najpiękniejszy akt wiary, napisał św. Ojciec Pio, to ten, który jest uczyniony w ciemnościach, w ofierze i z największym wysiłkiem . Czy nie tak wygląda zazwyczaj życie matki dziecka niepełnosprawnego? W domu, z dala od wszystkich, poświęca każdą chwilę swojemu podopiecznemu, służy mu, otacza miłością, choć nie ma wielkich nadziei, bo ukochała istotę słabą i kruchą, która na tym świecie nie będzie w stanie na starość „odwdzięczyć się” jej podobnym zachowaniem, opieką. Ta miłość spełnia się w domu, nie szuka poklasku, nie rzuca się w oczy ani nie jest natarczywa. Stanowi natomiast odpowiedź na wezwanie Ewangelii.
Odpowiedź bardzo przekonywującą, a zatem spełniającą słowa Chrystusa, z kolei jeśli je spełnia, to znaczy, że zbliża do Niego samego. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: Miłość wzmacnia i oczyszcza naszą ludzką zdolność miłowania. Podnosi ją do nadprzyrodzonej doskonałości miłości Bożej .
Nowy czas, nowa ofiara, ten sam krzyż
Losy osób niepełnosprawnych w dziejach ludzkości nie napawają dumą. Właściwie dopiero druga połowa ubiegłego wieku pozwoliła im na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, na - po prostu - życie. Również w Kościele Katolickim ich obecność została dostrzeżona i zrozumiana na nowo wraz z zapewnieniem o posiadaniu przez upośledzonych wszystkich przywilejów godności osoby ludzkiej.
Na początku pontyfikatu Jana Pawła II zabrzmiały znamienne słowa: Chrystus jest wśród nas poprzez tych, którzy cierpią . To zdanie w dwa lata później znalazło uzupełnienie w orędziu wygłoszonym z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Upośledzonych: pragniemy im [niepełnosprawnym – przyp. T.P.] z głębi tej wiary powiedzieć i wyznać z przekonaniem, że przez swoje cierpienie mają szczególny udział w tajemnicy odkupienia świata, którego Chrystus dokonał przez krzyż . Jak zapewnił Papież w kolejnym wystąpieniu: inne są metody męczeństwa i inne rodzaje świadectwa, ale wszystkie one wyrastają z tego samego krzyża i dopełniają ten sam Chrystusowy krzyż naszego Odkupienia. „Crux fidelis...” . Nie sposób zaprzeczyć temu krzyżowi. Niosą go wspólnie osoby niepełnosprawne jak i ich matki, ojcowie czy opiekunowie. Często to właśnie oni biorą większy ciężar na siebie, a robią to w pełni świadomie, w duchu ewangelicznej miłości.
Na świat przychodzi dziecko niepełnosprawne; zwątpienie, gorycz, żal, rozczarowanie. Rozczarowanie, aż do wyparcia tej wiadomości. Przecież to niemożliwe, moje dziecko? Nie, n i e m o ż l i w e; błędna diagnoza. A jednak... Dziecko jest niepełnosprawne. Będzie ciężarem, ograniczeniem, będzie odwrotnością wszystkich oczekiwań i nadziei. To nie będzie t a Julka i to nie będzie t e n Franio.
Zaczyna się. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Jednak rezygnacja powraca falami. Dziecko „nie nadąża” za rówieśnikami, kiepsko się komunikuje (czy w ogóle można je zrozumieć?). Wciąż wymaga opieki, troski, czasu, a satysfakcja z tej ofiary jest odwrotnie proporcjonalna do poświęconej pracy. Czemu dziecko jeszcze nie zaczęło chodzić? Już dawno powinno mówić. Nadal załatwia się „pod siebie”. Czy kiedykolwiek doceni trud swojego rodzica? Nawet nie musi, ale niech da radę się usamodzielnić, bo co będzie gdy przyjdzie czas, kiedy zostanie samo?
Niepełnosprawność nie jest ładna. Wręcz przeciwnie. Mnóstwo w niej trudu, łez, poświęcenia, lęku i brzydoty. Ale mimo to może zaowocować najpiękniejszym uczuciem miłości. Miłości ewangelicznej.
„Skandal” Ewangelii
Miłość ewangeliczna nie została do końca oswojona. Stanowi „skandal” w ludzkim świecie; tak określił przesłanie Ewangelii Jean Vanier – założyciel ruchów „Arka” oraz „Światło i życie”, które zajmują się osobami upośledzonymi umysłowo. Postawa służby wobec bliźnich nie jest popularna. Tak samo jak pochylanie się nad człowiekiem. Kochanie tego, co słabe, co gorsze, budzi wewnętrzny sprzeciw. Ale właśnie takiej postawy oczekuje Bóg, który umiłował nas tak bardzo, że za naszą słabość, grzechy, oddał swojego Syna. Prawdziwa miłość (...) jest patrzeniem na bliźniego nie po to, żeby się nim posłużyć, ale by mu służyć – mówił Jan Paweł II. Służyć bez reszty, w pokorze, stając się całkowicie darem dla drugiego człowieka. Tak jak Chrystus, jak święci, jak... między innymi matki dzieci niepełnosprawnych.
Właśnie taką miłość opisał w „Hymnie” św. Paweł. Ona nie szuka swego, nie pamięta złego, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje. Pełno w niej oddania, samozaparcia, pokory. Bo ewangeliczna miłość rozumiana jest inaczej niż potocznie. Anna Świderkówna, biblistka, zwraca uwagę, iż miłość opisywana w Piśmie stanowi przede wszystkim postawę woli człowieka, co różni się zasadniczo od miłości pojmowanej jako uczucie . A przecież bez miłości byłbym niczym.
Najpiękniejszy akt wiary, napisał św. Ojciec Pio, to ten, który jest uczyniony w ciemnościach, w ofierze i z największym wysiłkiem . Czy nie tak wygląda zazwyczaj życie matki dziecka niepełnosprawnego? W domu, z dala od wszystkich, poświęca każdą chwilę swojemu podopiecznemu, służy mu, otacza miłością, choć nie ma wielkich nadziei, bo ukochała istotę słabą i kruchą, która na tym świecie nie będzie w stanie na starość „odwdzięczyć się” jej podobnym zachowaniem, opieką. Ta miłość spełnia się w domu, nie szuka poklasku, nie rzuca się w oczy ani nie jest natarczywa. Stanowi natomiast odpowiedź na wezwanie Ewangelii.
Odpowiedź bardzo przekonywującą, a zatem spełniającą słowa Chrystusa, z kolei jeśli je spełnia, to znaczy, że zbliża do Niego samego. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: Miłość wzmacnia i oczyszcza naszą ludzką zdolność miłowania. Podnosi ją do nadprzyrodzonej doskonałości miłości Bożej .
Nowy czas, nowa ofiara, ten sam krzyż
Losy osób niepełnosprawnych w dziejach ludzkości nie napawają dumą. Właściwie dopiero druga połowa ubiegłego wieku pozwoliła im na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, na - po prostu - życie. Również w Kościele Katolickim ich obecność została dostrzeżona i zrozumiana na nowo wraz z zapewnieniem o posiadaniu przez upośledzonych wszystkich przywilejów godności osoby ludzkiej.
Na początku pontyfikatu Jana Pawła II zabrzmiały znamienne słowa: Chrystus jest wśród nas poprzez tych, którzy cierpią . To zdanie w dwa lata później znalazło uzupełnienie w orędziu wygłoszonym z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Upośledzonych: pragniemy im [niepełnosprawnym – przyp. T.P.] z głębi tej wiary powiedzieć i wyznać z przekonaniem, że przez swoje cierpienie mają szczególny udział w tajemnicy odkupienia świata, którego Chrystus dokonał przez krzyż . Jak zapewnił Papież w kolejnym wystąpieniu: inne są metody męczeństwa i inne rodzaje świadectwa, ale wszystkie one wyrastają z tego samego krzyża i dopełniają ten sam Chrystusowy krzyż naszego Odkupienia. „Crux fidelis...” . Nie sposób zaprzeczyć temu krzyżowi. Niosą go wspólnie osoby niepełnosprawne jak i ich matki, ojcowie czy opiekunowie. Często to właśnie oni biorą większy ciężar na siebie, a robią to w pełni świadomie, w duchu ewangelicznej miłości.