Aniele stróżu mój…. Przepraszam że w swoich listach do Ciebie zwykle opisuję swoje złe chwile i proszę o pomoc w rozwiązaniu moich problemów. Ten list nie będzie się niestety różnił od innych choć może trochę. Sam wiesz jak tu na ziemi jest źle, sam wiesz jak mi jest w sercu źle. Przejdę już do rzeczy, więc dzisiaj moim problemem jest sytuacja zobaczona niedawno w parku. Nie potrafię zrozumieć jak ludzie mogą być okropnie brutalni i niesprawiedliwi. W zeszły wtorek wracając ze szkoły zobaczyłem jak kilku chłopaków z kogoś się wyśmiewa, byli to dość agresywni w swoim zachowaniu i wolałem się do tej sprzeczki nie mieszać, jednak kiedy zobaczyłem iż podmiotem ich kpin była dziewczyna siedząca na wózku sumienie mnie ruszyło i zechciałem jej jakoś pomóc. Chłopacy wyzywali ją od najgorszych czego wolę tu nie cytować, po krzykach domyśliłem się że chodzą do tej samej klasy i są z liceum. Nie rozumiałem jak można tak obrażać niczemu niewinną dziewczynę (znam ją bo mieszkamy w tym samym bloku). Podszedłem więc do nich i zapytałem Malwiny czy nie mogła by mi wytłumaczyć zadania z matmy, grupka tylko się odwróciła i z kpiną w oczach odeszła. Myślałem iż to dzięki temu że podszedłem jednak nie za mną stał młody chłopak gdzieś w wieku Malwiny spojrzał się tylko na mnie i oboje odeszli (w przypadku Malwiny odjechali). I tu moje pytanie czy zrobiłem coś znowu źle? Czemu nic mi się nie udaje? Najpierw tata wyjeżdża później mama choruje? Czemu? Wszystko przeze mnie? Przyciągam jakiegoś pecha? Aniele jeśli możesz proszę pomóż mi! Chcę by wszystko było jak dawniej. Chcę zrozumieć czemu na świecie jednym dzieje się dobrze innym mnie. Mam nadzieję że dalej chcesz być moim aniołem stróżem. Podpis
Aniele stróżu mój….
Przepraszam że w swoich listach do Ciebie zwykle opisuję swoje złe chwile i proszę o pomoc w rozwiązaniu moich problemów. Ten list nie będzie się niestety różnił od innych choć może trochę. Sam wiesz jak tu na ziemi jest źle, sam wiesz jak mi jest w sercu źle.
Przejdę już do rzeczy, więc dzisiaj moim problemem jest sytuacja zobaczona niedawno w parku. Nie potrafię zrozumieć jak ludzie mogą być okropnie brutalni i niesprawiedliwi. W zeszły wtorek wracając ze szkoły zobaczyłem jak kilku chłopaków z kogoś się wyśmiewa, byli to dość agresywni w swoim zachowaniu i wolałem się do tej sprzeczki nie mieszać, jednak kiedy zobaczyłem iż podmiotem ich kpin była dziewczyna siedząca na wózku sumienie mnie ruszyło i zechciałem jej jakoś pomóc. Chłopacy wyzywali ją od najgorszych czego wolę tu nie cytować, po krzykach domyśliłem się że chodzą do tej samej klasy i są z liceum. Nie rozumiałem jak można tak obrażać niczemu niewinną dziewczynę (znam ją bo mieszkamy w tym samym bloku). Podszedłem więc do nich i zapytałem Malwiny czy nie mogła by mi wytłumaczyć zadania z matmy, grupka tylko się odwróciła i z kpiną w oczach odeszła. Myślałem iż to dzięki temu że podszedłem jednak nie za mną stał młody chłopak gdzieś w wieku Malwiny spojrzał się tylko na mnie i oboje odeszli (w przypadku Malwiny odjechali). I tu moje pytanie czy zrobiłem coś znowu źle? Czemu nic mi się nie udaje? Najpierw tata wyjeżdża później mama choruje? Czemu? Wszystko przeze mnie? Przyciągam jakiegoś pecha?
Aniele jeśli możesz proszę pomóż mi! Chcę by wszystko było jak dawniej. Chcę zrozumieć czemu na świecie jednym dzieje się dobrze innym mnie. Mam nadzieję że dalej chcesz być moim aniołem stróżem.
Podpis