Analizując podane fragmenty opowiadania Tadeusza Borowskiego, zinterpretuj tytuł utworu.Zwróć uwagę na symboliczność postaci Marii. I
Spalony dom czernieje po drugiej strome ulicy na wprost furtki w ochronnej siatce
zakończonej srebrzystym drutem kolczastym, po którym jak dźwięk po strunie ślizga się
fioletowy odblask migocącej latarni ulicznej. Na tle burzliwego nieba, na prawo od domu,
omotane mlecznymi kłębami przelotnego dymu lokomotyw, patetycznie rysuje się
bezlistne drzewo, nieruchome w wichrze. Naładowane towarowe wagony mijają je i z
łoskotem ciągną na front.
Maria podniosła głowę znad książki. Smuga cienia leżała na jej czole i oczach i
spływała wzdłuż policzka jak przejrzysty szal. Położyła ręce na grzybku stojącym wśród
pustych butelek, talerzy z nie dojedzoną sałatką, brzuchatych, karmazynowych
kieliszków o granatowych podstawkach. Ostre światło, które załamywało się na granicy
przedmiotów, wsiąkało jak w dywan w niebieski dym zalegający pokój, odpryskiwało od
kruchych, łamliwych krawędzi szkieł i migotało we wnętrzu kieliszków jak złoty liść na
wietrze – nabiegło strugą w jej dłonie, a one rozświetloną, różową kopułą zamknęły się
szczelnie nad nim i tylko bardziej różowe linie między palcami pulsowały prawie
niedostrzegalnie. Przyćmiony pokoik napełnił się poufnym mrokiem, zbiegł się ku
dłoniom i zmalał jak muszla.
– Patrz, nie ma granicy między światłem i cieniem – szepnęła Maria. – Cień jak
przypływ podpełza do nóg, otacza nas i zacieśnia świat tylko do nas: jesteśmy ty i ja.
Pochyliłem się ku jej wargom, ku drobnym spękaniom ukrytym w ich kącikach.
– Pulsujesz poezją jak drzewo sokiem – powiedziałem żartobliwie, otrząsając głowę z
natrętnego, pijackiego szumu. – Uważaj, żeby świat ciebie nie zranił toporem.
Maria rozchyliła wargi. Między zębami drżał leciutko ciemny koniuszek języka:
uśmiechnęła się. Kiedy mocniej zacisnęła palce wokół grzybka, błysk leżący na dnie jej
oczu zmatowiał i zgasł.
– Poezja! Dla mnie to rzecz tak niepojęta jak słyszenie kształtu albo dotyk dźwięku. –
Odchyliła się w zadumie na poręcz kozetki. W półcieniu czerwony, obcisły sweter nabrał
purpurowej soczystości i tylko na grzbietach fałd, gdzie ślizgało się światło, lśnił
karminową, puszystą barwą. – Ale tylko poezja umie wiernie pokazać człowieka. Myślę:
pełnego człowieka.
Zabębniłem palcami o szkło kieliszka. Odezwał się kruchym, nietrwałym dźwiękiem.
– Nie wiem, Mario – rzekłem wzruszywszy z powątpiewaniem ramionami. – Sądzę, iż
miarą poezji, a może i religii, jest miłość człowieka do człowieka, którą one budzą. A to
jest najbardziej obiektywnym sprawdzianem rzeczy.
– Miłość, oczywiście, że miłość! – powiedziała mrużąc oczy Maria.
Za oknem, za spalonym domem, na szerokiej, przedzielonej skwerem ulicy jeździły ze
Za drzwiami, w drugim pokoiku, puszczono znowu patefon. Zdławiona, jakby grana na
grzebieniu melodia zacierała się w natarczywym szuraniu tańczących nóg i gardłowych
śmiechach dziewczęcych.
– Jak widzisz, Mario, oprócz nas jest jeszcze inny świat – roześmiałem się i wstałem z
kozetki. – To, widzisz, jest tak. Gdyby można było rozumieć cały świat, widzieć cały
świat, tak jak się rozumie swoje myśli, czuje się swój głód, widzi się okno, bramę za
oknem i chmury nad bramą, gdyby można było widzieć wszystko jednocześnie i
ostatecznie, wtedy – powiedziałem z namysłem, okrążywszy kozetkę i stanąwszy pod
rozgrzanym piecem miedzy Marią a majolikowymi kaflami i workiem z kartoflami
zakupionymi w jesieni na zimę – wtedy miłość byłaby nie tylko miarą, ale i ostateczną
instancją wszystkich rzeczy. Niestety, zdani jesteśmy na metodę prób, na samotne,
zwodnicze przeżycie. Jakże to niepełna, jakże fałszywa miara rzeczy!
pilnie potrzebuję rozwiązania :( najlepiej to do dzisiaj. z góry bardzo dziękuję za rozwiązanie! Duża liczba pkt za to zadanie!
"Pożegnanie z Marią" otwiera cykl opowiadań obozowych T. Borowskiego mimo, że napisane zostało później od reszty. Tytuł dzieła, a zarazem całego tomu, można interpretować dwojako.
Dosłownie chodzi oczywiście o rozstanie z ukochaną, wymuszone przez brutalną rzeczywistość okupowanej Warszawy. Narzeczona głównego bohatera, a zarazem narratora, nie uniknęła łapanki i została wywieziona do obozu koncentracyjnego.
Jej postać ma jednak ukryte znaczenie. W podanym fragmencie para rozmawia ze sobą o poezji. Tadeusz był początkującym poetą, Maria również była bardzo wrażliwa. Mówili też o miłości, którą bohater uważał za miarę wszystkiego, mogącą nadać sens życiu. Przebywając ze swą ukochaną w pokoiku, czuł się odcięty od ciemnego, strasznego świata.
Postać Marii jest symbolem wartości takich jak poezja, piękno i miłość. Kiedy na końcu utworu bohater traci ją, jego świat załamuje się. Stwierdza sucho, cynicznie, że jego ukochana została przerobiona na mydło w obozie koncentracyjnym. Ma to wymiar metaforyczny- "pożegnianie z Marią" jest tak naprawdę zapowiedzią utraty dotychczasowego systemu wartości przez Tadeusza na skutek tragicznych przeżyć w lagrach.