Ależ niesamowita historia! Opisz opowiadanie o jakimś ciekawym wydarzeniu, w którym uczestniczyłeś lub którego byłeś świadkiem.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
też to pisałam i za swoja pracę dostałam 6. (Oczywiście to jest inna opowieść) Dzień zapowiadał się nieciekawie. Za oknem padał deszcz, a w domu nikogo nie było. Siedziałam w domu obok okna nucąc swoją ulubioną piosenkę. Dzień dłużył się niemiłosiernie, a ja miałam ochotę odlecieć w jakąś daleką krainę. Myślałam i myślałam co mam robi, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam by je otworzyć. Pomyślałam że to pewnie jest to czego tak oczekiwałam. Niestety bardzo się rozczarowałam, bo była to tylko moja sąsiadka. Poprosiła mnie abym przypilnowała jej córeczki. Zgodziłam się, bo nie miałam przecież innego wyjścia. Małą okropnie się nudziła więc poszłam na chwilę do piwnicy po jakieś stare zabawki. Przyniosłam klocki, pluszaki i puzzle. Hania bawiła się tym, ale oczywiście nie mogło być inaczej, bo mała kazała mi bawić się z nią. Myślałam, że tylko chwilkę się z nią pobawię i odejdę sobie, a ona będzie bawiła się do przyjścia jej mamy. Niestety było inaczej, gdyż deszcz przestał padać, a dziewczynka od razu chciała pobiec na dwór, żeby się pobawić. Nie było wyjścia, więc ubrałam ją w kurtkę, buty i czapeczkę i wyszłam z nią. Hania nie wiedziała co robić. Mała zobaczyła stary wózek z lalkami przez małą szybkę w garażu. Dziewczynka poprosiła mnie abym jej przyniosła upatrzoną zabawkę. Pomimo wielkiego trudu wyciągnęłam go z garażu. Hania biegała po podwórku z wózkiem z lakami. Nagle zobaczyła mojego kota. Od razu go złapała i wsadziła do środka. Zwierzę nie było zbytnio zadowolone z tej zabawy więc od razu wyskoczyło z wózka. Hania biegała za kotkiem, a deszczowe chmury powracały. Spoglądnęłam tylko na niebo i zaczęłam wołać dziewczynkę. Włosy stanęły mi dęba. Hania zniknęła! Wołałam ją i wolałam, a małej nigdzie nie było. Załamałam się. Zobaczyłam niedaleko moją koleżankę, do której pobiegłam z pytaniem czy nigdzie nie widziała dziewczynki. niestety nie odpowiedziała tak jak chciałam. Usłyszałam płacz dziecka. To był głos Hani! Z jednej strony byłam uradowana ze wreszcie ją znalazłam , z drugiej wystraszyłam się, bo płacz bardzo mnie zaniepokoił. na szczęście gdy dotarłam an miejsce, problem został zlikwidowany. Hania płakała, bo kot uciekł na drzewo, a ona nie umiała go ściągnąć. Powiedziałam, że niestety musimy wrócić do domu bo zaczyna się ściemniać, padać, a jej buciki były mokre. Zaniosłam ją do domu i powróciłyśmy do zabawy. Po jakimś czasie przyjechała jej mama. Zabrała Hanię do domu, a mała powiedziała, że chce przyjeżdżać tu częściej.
To był dzień jak kazdy. Szłam do szkoły. W tym roku zima była tak mroźna, że mój nos był cały czerwony. Nikt nie chodził na nogach, tylko ja. Przypomniało mi sie że nie odrobiłam po raz kolejny zadania domowego. Pomyslałam, ze już po mnie. Gdy nagle zza ulicy wyjechała czarna długa limuzyna. Jechała na przeciwko mnie, i zatrzymała sie koło mnie. Otworzyły sie drzwi, i ujżałam jakiegoś pana. Uśmiechnął sie i powiedział : - nie zimno ci, dziewczynko? a ja na to : - no troche tak. On : wsiadaj, podrzuce cie. Pomyślalam, że ten pan wygląda na całkiem miłego, więc nic mi sie nie stanie. Wsiadłam. W rękach dalej miałam zeszyt. Spytał : - dlaczego trzymasz ten zeszyt cały czas w rękach. Ja na to : - nie zrobiłam zadania. On : - pokaż mi ten zeszyt i daj długopis. To było niesamowite! W ciągu 5 minut napisał wypraacowanie. Gdy dotarliśmy pod szkołe, powiedział że pewno już musze iśc, i wypuścił mnie. Podziękowałam i zamkłam drzwi. Gdy sie odwróciłam, wszyscy dziwnie na mnie patrzyli. Dowiedziałam sie, ze był to Andrzej Piaseczny.