,,Ale nadeszlo przebudzenie..." - opis przezyc Skawinskiego
solusek
Po długiej tułaczce po świecie, Skawiński, polski emigrant, jednocześnie uczestnik powstania listopadowego, postanowił osiąść na stałe w Aspinwall. Długa tułaczka sprawiła, że zapragnął on znaleźć miejsce, gdzie w spokoju dożyje ostatnich dni starości. Podjął tam prace jako latarnik. Każdy dzień latarnika wyglądał podobnie. Całe dnie spędzał na latarni. Rano przywożono mu posiłki, wychodził tylko na niedzielną mszę, a wieczorem zapalał latarnię. Pewnego dnia jak co dzień zszedł po paczkę z żywnością. Jednak oprócz paczki z żywnością leżał obok inny pakunek. Skawiński z ciekawością otworzył paczkę, by w środku ujrzeć książkę. Okazało się, że to niezwykła książka, gdyż napisana w jego ojczystym języku. Był to "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Była to dla niego niezwykłą chwila. Po kilkudziesięciu latach tułaczki, nagle przed oczami stanął mu obraz ukochanej ojczyzny, choć przez lata zapomnianej. Z bijącym sercem Skawiński otworzył książkę i pogrążył się w lekturze. Tak pochłonięty marzeniami i wspomnieniami o przeszłości zapomniał o swoich obowiązkach. Nie zapalił latarni, która wskazuje drogę statkom. Następnego dnia został obudzony przez strażnika portowego. Konsekwencja jego nie zapalonej latarni, był rozbity o mieliznę statek. Latarnik stracił pracę. Opuścił statkiem Aspinwall. Jednak to była najszczęśliwsza chwila w jego życiu. Miał przy sobie coś, co sprawiało, że był szczęśliwy. Byłą to polska książka. Jego najcenniejszy skarb, który przypominał mu o ukochanej ojczyźnie.