87 punktuów do zdobycia " na miły Bóg, życie nie tylko po to jest by brać " rozwiń myśl posługując się przykładami ( 1,5 strony )
prosze o jak najszybszą odpowiedź
Antosia
„ Na miły Bóg, Życie nie tylko po to jest, by brać, Życie nie po to, by bezczynnie stać I aby żyć z siebie samego trzeba dać.” - tak brzmi refren jednej z piosenek śpiewanej przez Stanisława Sojkę, artystę XXI wieku. Mam jednak wrażenie, że autor pisząc te słowa nie odnosił się do współczesności. Dzisiejsza epoka należy do ludzi podążających ślepo przed siebie, niekiedy zapominających o tym, co naprawdę w życiu jest najistotniejsze. Wielu z nas mogłoby wziąć przykład z ludzi średniowiecza, którzy jak się zdaje byli specjalistami w tej dziedzinie. Ich życie ściśle łączyło się z religią i obyczajami z nią związanymi, a to właśnie połączyło i zjednało wyznawców Boga. Poczucie wspólnoty i solidarności to jest to, czego moim zdaniem można by im pozazdrościć. Dziś brakuje tych silnych więzi międzyludzkich, wsparcia i poczucia jedności. Sądzę, że to pomogłoby w jakimś stopniu zmniejszyć różnice pomiędzy nami, które są główna przyczyna konfliktów. Chrześcijaństwo wychowało ludzi skromnych i pełnych pokory, którzy wiernie trwali przy swoich zasadach. Wierzyli, że to nie dobra materialne, lecz bogactwo duszy sprawi, ze staną się lepszymi. To brzmi wręcz niewiarygodnie na tle dzisiejszej gonitwy za pieniądzem i wielka karierą, które wbrew powszechnej opinii – szczęścia nie dają. Imponuje mi również ich głęboka ufność oraz oddanie religii. Cały swój los składali na ręce Pana Wszechmogącego, do którego kierowali wszelkie modlitwy i prośby. Niestety dziś brakuje dobrych wzorców i autorytetów, które wskazywałyby nam poprawną drogę do wspólnego celu. Każdy działa w pojedynkę, na własny rachunek, nie oglądając się na innych. Wieki średnie wydały na świat ludzi potrafiących czerpać radość z życia, czego zdecydowanie brakuje w dzisiejszym świecie. Niestety, ale coraz rzadziej spotyka się na ulicy uśmiechnięte buzie. Chociaż na chwilę powinniśmy stać się uczniami św. Franciszka z Asyżu, który znajdował we wszystkim powód do szczęścia. Jak napisał niegdyś o nim Leopold Staff: „On uświęcił radość i tęsknotę radości. Radość jest dlań najwyższą prawdą. Radość uważał wprost za obowiązek religijny.” Św. Franciszek lubił żyć z ludźmi i dla ludzi, co wyróżniało go od pozostałych ascetów tamtej epoki. Podobnie jak pozostali, potrafił dawać, a nie jedynie brać, lecz w przeciwieństwie do nich – widoczna była jego satysfakcja i zadowolenie z tego, co robił. Miłował życie nad wszystko radując się z każdym dniem. Był człowiekiem o dobrym sercu, którego zdaniem wszystko było dziełem Boga. Chciałabym, aby i dziś rozpowszechniła się moda na pogodę ducha, jaką promował przez długie lata św. Franciszek. Życie nabrałoby kolorów i weselszego tempa, którego niedostatek jest dziś odczuwalny. Oglądając świat przez różowe okulary, moglibyśmy chociaż na chwilę oderwać się od codziennych problemów lub spojrzeć na nie z innej perspektywy. Mimo silnej dominacji religii, kultura średniowiecza silnie wiąże się również z kultem legendarnych rycerzy. Chętnie przeniosłabym się w czasy, kiedy to mężczyzna zabiegał o względy swojej wybranki serca, okazując jej na każdym kroku swoją miłość. Cóż, dziś wygląda to nieco inaczej... Ale trudno jest mi sobie wyobrazić jakiegoś chłopaka klęczącego na środku podwórka, przed oknem ukochanej i wyśpiewującego jej radosną serenadę. Warto by również przyjrzeć się bliżej średniowiecznym władcom, których mocną stroną była sprawiedliwość, hojność oraz działanie dla dobra swych poddanych. Z pewnością takie dzieła, jak kronika Galla Anonima stałaby się pożyteczną lektura dla współczesnych przywódców, którzy mogliby się wiele nauczyć od swoich przodków. Mimo, że od epoki średniowiecza dzielą nas setki lat, a nauka poczyniła kolosalne postępy, to i tak sądzę, że w wielu kwestiach pozostajemy daleko w tyle za swoimi przodkami. Mam jednak nadzieję, że kiedyś zmądrzejemy i przejrzymy na oczy, zmieni się nasza hierarchia wartości i otworzymy się na innych ludzi.
0 votes Thanks 0
miszodra
"Życie nie jest po to, by brać" - często słyszymy to w życiu. Ale czy zgadzamy się z tym powiedzonkiem? Czy również myślimy, że lepiej dawać niż brać?
Oczywiście, że tak! Świeżutki przykład: oto wciąż pożyczasz, zabierasz, chciwie łakniesz wszystkiego dla siebie. A po pewnym czasie zostajesz z niczym. Bo ludzie powinni sobie pomagać. Wiedząc, że nie mogą na ciebie liczyć, po co mają ci pomagać? Oko za oko, ząb za ząb. Coś za coś - taka jest prawda, niestety.
Musimy wyciągać pomocną dłoń, nie tylko jej oczekiwać. „ Na miły Bóg, Życie nie tylko po to jest, by brać, Życie nie po to, by bezczynnie stać I aby żyć z siebie samego trzeba dać.” - śpiewa Stanisław Sojka, mam na płycie. I ta piosenka wspaniałego artysty XXI wieku uświadamia nam, że wciąż trzeba działać. Pewna przypowieść mówi o człowieku, który zobaczył pewnego dnia dziewczynkę zmarzniętą i małą, w lichej sukience, bez widoków na porządny obiad. I ten mężczyzna wykrzyczał w niebo: "Boże, zrób coś, żeby ją uratować!" A Bóg odpowiedział: "Ależ zrobiłem. Stworzyłem Ciebie." Możemy uratować czyjeś życie. Zbudować dla kogoś dom. Tyle zdziałać, tyle pomóc. Możemy, naprawdę możemy.
Żyjemy, tkwiąc w szarej rzeczywistości - a potem na łożu śmierci jęczymy: ach, jakie ja miałam okropne życie. Owszem, miałaś. Sama je sobie tak ubrudziłaś.
Życie to biała kartka. Tylko od nas zależy, jak ją zapiszemy. Tylko od nas zależy, jak uformujemy swoje życie - kawałek ciasta. Czy będzie gładkie i równe, a może z zakalcem?
Życie nie tylko po to jest, by brać,
Życie nie po to, by bezczynnie stać
I aby żyć z siebie samego trzeba dać.”
- tak brzmi refren jednej z piosenek śpiewanej przez Stanisława Sojkę, artystę XXI wieku. Mam jednak wrażenie, że autor pisząc te słowa nie odnosił się do współczesności. Dzisiejsza epoka należy do ludzi podążających ślepo przed siebie, niekiedy zapominających o tym, co naprawdę w życiu jest najistotniejsze.
Wielu z nas mogłoby wziąć przykład z ludzi średniowiecza, którzy jak się zdaje byli specjalistami w tej dziedzinie. Ich życie ściśle łączyło się z religią i obyczajami z nią związanymi, a to właśnie połączyło i zjednało wyznawców Boga. Poczucie wspólnoty i solidarności to jest to, czego moim zdaniem można by im pozazdrościć. Dziś brakuje tych silnych więzi międzyludzkich, wsparcia i poczucia jedności. Sądzę, że to pomogłoby w jakimś stopniu zmniejszyć różnice pomiędzy nami, które są główna przyczyna konfliktów.
Chrześcijaństwo wychowało ludzi skromnych i pełnych pokory, którzy wiernie trwali przy swoich zasadach. Wierzyli, że to nie dobra materialne, lecz bogactwo duszy sprawi, ze staną się lepszymi. To brzmi wręcz niewiarygodnie na tle dzisiejszej gonitwy za pieniądzem i wielka karierą, które wbrew powszechnej opinii – szczęścia nie dają. Imponuje mi również ich głęboka ufność oraz oddanie religii. Cały swój los składali na ręce Pana Wszechmogącego, do którego kierowali wszelkie modlitwy i prośby. Niestety dziś brakuje dobrych wzorców i autorytetów, które wskazywałyby nam poprawną drogę do wspólnego celu. Każdy działa w pojedynkę, na własny rachunek, nie oglądając się na innych.
Wieki średnie wydały na świat ludzi potrafiących czerpać radość z życia, czego zdecydowanie brakuje w dzisiejszym świecie. Niestety, ale coraz rzadziej spotyka się na ulicy uśmiechnięte buzie. Chociaż na chwilę powinniśmy stać się uczniami św. Franciszka z Asyżu, który znajdował we wszystkim powód do szczęścia. Jak napisał niegdyś o nim Leopold Staff: „On uświęcił radość i tęsknotę radości. Radość jest dlań najwyższą prawdą. Radość uważał wprost za obowiązek religijny.” Św. Franciszek lubił żyć z ludźmi i dla ludzi, co wyróżniało go od pozostałych ascetów tamtej epoki. Podobnie jak pozostali, potrafił dawać, a nie jedynie brać, lecz w przeciwieństwie do nich – widoczna była jego satysfakcja i zadowolenie z tego, co robił. Miłował życie nad wszystko radując się z każdym dniem. Był człowiekiem o dobrym sercu, którego zdaniem wszystko było dziełem Boga. Chciałabym, aby i dziś rozpowszechniła się moda na pogodę ducha, jaką promował przez długie lata św. Franciszek. Życie nabrałoby kolorów i weselszego tempa, którego niedostatek jest dziś odczuwalny. Oglądając świat przez różowe okulary, moglibyśmy chociaż na chwilę oderwać się od codziennych problemów lub spojrzeć na nie z innej perspektywy.
Mimo silnej dominacji religii, kultura średniowiecza silnie wiąże się również z kultem legendarnych rycerzy. Chętnie przeniosłabym się w czasy, kiedy to mężczyzna zabiegał o względy swojej wybranki serca, okazując jej na każdym kroku swoją miłość. Cóż, dziś wygląda to nieco inaczej... Ale trudno jest mi sobie wyobrazić jakiegoś chłopaka klęczącego na środku podwórka, przed oknem ukochanej i wyśpiewującego jej radosną serenadę.
Warto by również przyjrzeć się bliżej średniowiecznym władcom, których mocną stroną była sprawiedliwość, hojność oraz działanie dla dobra swych poddanych. Z pewnością takie dzieła, jak kronika Galla Anonima stałaby się pożyteczną lektura dla współczesnych przywódców, którzy mogliby się wiele nauczyć od swoich przodków.
Mimo, że od epoki średniowiecza dzielą nas setki lat, a nauka poczyniła kolosalne postępy, to i tak sądzę, że w wielu kwestiach pozostajemy daleko w tyle za swoimi przodkami. Mam jednak nadzieję, że kiedyś zmądrzejemy i przejrzymy na oczy, zmieni się nasza hierarchia wartości i otworzymy się na innych ludzi.
Oczywiście, że tak! Świeżutki przykład: oto wciąż pożyczasz, zabierasz, chciwie łakniesz wszystkiego dla siebie. A po pewnym czasie zostajesz z niczym. Bo ludzie powinni sobie pomagać. Wiedząc, że nie mogą na ciebie liczyć, po co mają ci pomagać? Oko za oko, ząb za ząb. Coś za coś - taka jest prawda, niestety.
Musimy wyciągać pomocną dłoń, nie tylko jej oczekiwać.
„ Na miły Bóg,
Życie nie tylko po to jest, by brać,
Życie nie po to, by bezczynnie stać
I aby żyć z siebie samego trzeba dać.”
- śpiewa Stanisław Sojka, mam na płycie. I ta piosenka wspaniałego artysty XXI wieku uświadamia nam, że wciąż trzeba działać. Pewna przypowieść mówi o człowieku, który zobaczył pewnego dnia dziewczynkę zmarzniętą i małą, w lichej sukience, bez widoków na porządny obiad. I ten mężczyzna wykrzyczał w niebo: "Boże, zrób coś, żeby ją uratować!" A Bóg odpowiedział: "Ależ zrobiłem. Stworzyłem Ciebie." Możemy uratować czyjeś życie. Zbudować dla kogoś dom. Tyle zdziałać, tyle pomóc. Możemy, naprawdę możemy.
Żyjemy, tkwiąc w szarej rzeczywistości - a potem na łożu śmierci jęczymy: ach, jakie ja miałam okropne życie. Owszem, miałaś. Sama je sobie tak ubrudziłaś.
Życie to biała kartka. Tylko od nas zależy, jak ją zapiszemy. Tylko od nas zależy, jak uformujemy swoje życie - kawałek ciasta. Czy będzie gładkie i równe, a może z zakalcem?
Tyle od nas zależy...