Był piękny, słoneczny wieczór. Asia razem ze swoim chłopakiem Wojtkiem siedziała nad brzegiem jeziora przypatrując się zachodzącemu słońcu. Promienie pięknie padały na taflę wody, wiatr lekko powiewał. Było cicho, tak spokojnie. Rozmawiali ze sobą czule o ich miłości. Mogliby siedzieć tak całymi godzinami, niczego do szczęścia nie było im potrzebne. Obaj czuli się szczęśliwi...
Parę minut później postanowili przejść się na spacer. Spędzali ze sobą na prawdę cudowne chwile, to była miłość z dość długim ,,stażem''. Spacerowali leśną ścieżką trzymając się za ręce. Jednak w pewnym momencie Asia spoważniała i ustała. Jakby nigdy nic powiedziała:
- jestem chora
- jak to chora? Może odwieźć Cię do domu? - spytał z dość poważną miną.
- mam raka... - powiedziała ze łzami w oczach
- jak to? Dlaczego nic wcześniej o tym nie powiedziałaś?!
- dowiedziałam się o tym kilka tygodni temu, nie potrafiłam Ci wcześniej o tym powiedzieć, nie chciałam żebyś się przejmował...
Wojtek nic nie odpowiedział, zapłakał...Brakowało mu słów na to, czego się przed chwilą dowiedział, nie wiedział co zrobić.Wrócili do domów...
Następnego dnia przyszedł do niej i powiedział, że pomoże przejść jej przez to wszystko. Dał jej słowa wsparcia. Dziewczyna uśmiechnęła się i objęła Wojtka.
Spotykali się bardzo często. Chłopak był przy niej, wspierał na każdym kroku. Próbował nie myśleć o tym zbyt często, starał się dać dziewczynie odrobinę szczęścia. Jednak pewnego wieczoru na kolacji u Asi, stało się coś strasznego. Dziewczyna zemdlała, zawieziono ją do szpitala.
Wojtek załamał się, wiedział, że niewiele życia jej pozostało. Czuwał przy szpitalnym łóżku, patrzył na jej twarz.
Dziewczyna zmarła po kilku dniach, nie było zbyt wielkich szans....
Minęło kilka lat, obraz Asi siedzi w głowie Wojtka do tej pory. Zawsze będzie o niej pamiętał, o ich cudownym, pełnym miłości związku.
Ciągle powtarza sobie: ,,Nasza miłość jest jak wiatr, nie widzę jej, ale czuje ją...''
Był piękny, słoneczny wieczór. Asia razem ze swoim chłopakiem Wojtkiem siedziała nad brzegiem jeziora przypatrując się zachodzącemu słońcu. Promienie pięknie padały na taflę wody, wiatr lekko powiewał. Było cicho, tak spokojnie. Rozmawiali ze sobą czule o ich miłości. Mogliby siedzieć tak całymi godzinami, niczego do szczęścia nie było im potrzebne. Obaj czuli się szczęśliwi...
Parę minut później postanowili przejść się na spacer. Spędzali ze sobą na prawdę cudowne chwile, to była miłość z dość długim ,,stażem''. Spacerowali leśną ścieżką trzymając się za ręce. Jednak w pewnym momencie Asia spoważniała i ustała. Jakby nigdy nic powiedziała:
- jestem chora
- jak to chora? Może odwieźć Cię do domu? - spytał z dość poważną miną.
- mam raka... - powiedziała ze łzami w oczach
- jak to? Dlaczego nic wcześniej o tym nie powiedziałaś?!
- dowiedziałam się o tym kilka tygodni temu, nie potrafiłam Ci wcześniej o tym powiedzieć, nie chciałam żebyś się przejmował...
Wojtek nic nie odpowiedział, zapłakał...Brakowało mu słów na to, czego się przed chwilą dowiedział, nie wiedział co zrobić.Wrócili do domów...
Następnego dnia przyszedł do niej i powiedział, że pomoże przejść jej przez to wszystko. Dał jej słowa wsparcia. Dziewczyna uśmiechnęła się i objęła Wojtka.
Spotykali się bardzo często. Chłopak był przy niej, wspierał na każdym kroku. Próbował nie myśleć o tym zbyt często, starał się dać dziewczynie odrobinę szczęścia. Jednak pewnego wieczoru na kolacji u Asi, stało się coś strasznego. Dziewczyna zemdlała, zawieziono ją do szpitala.
Wojtek załamał się, wiedział, że niewiele życia jej pozostało. Czuwał przy szpitalnym łóżku, patrzył na jej twarz.
Dziewczyna zmarła po kilku dniach, nie było zbyt wielkich szans....
Minęło kilka lat, obraz Asi siedzi w głowie Wojtka do tej pory. Zawsze będzie o niej pamiętał, o ich cudownym, pełnym miłości związku.
Ciągle powtarza sobie: ,,Nasza miłość jest jak wiatr, nie widzę jej, ale czuje ją...''
Jak jest źle to sory