Przynajmniej an 3/4 strony kartki A4. Wyobraź sobie, że spędziłeś z klasą kilka wspaniałych dni nad morzem Bałtyckim. Napisz sprawozdanie z wycieczki klasowej.
Będzie najj :)
agniesiarocki
Podróż nad Bałtyk Była udana.Nasze pokoje mnie zachwyciły są wielkie i mięciutkie łóżka,znalazły się też cztery piętrówki. W pierwszy dzień zwiedziliśmy Kawałek wybrzeża a po powrocie... pyszna kolacja na niezbyt ładnej stołówce.Na kolacje były parówki żółtym serem i gorąca herbatka z cytryną. W drugim dniu naszej wycieczki zwiedziliśmy cztery nieduże miejscowości.To znaczy Gąski, Sarbinów, Mielno i Ustronie Morskie. W drodze powrotnej kierowca autobusu zawiózł nas jeszcze do Mc`Donalds-a tam było jednym słowem pysznie. Gdy już wszyscy skończyliśmy jeść Pojechaliśmy do naszego ośrodka. Tam poszliśmy wszyscy do naszych pokoi , zabraliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy na plażę,podziwiać zachód słońca. Po pięknym zachodzie wróciliśmy do ośrodki,tam wszyscy wzięliśmy prysznice i poszliśmy spać po ciężkim dniu. Trzeci dzień. Pakowania do domu trwają. W całym ośrodku jest zamęt . Każdy krzyczy "Gdzie jest to,Gdzie jest tamto" i tak cały czas aż w końcu koniec nasze krzątaniny siedzimy już w pociągu i jedziemy do naszych domów, do tęskniących rodziców.
to wszystko możesz połączyć moją odpowiedź z innymi :-)
To były wspaniałe wakacje. Było bardzo miło i ciekawie. Oczywiście nie zabrakło nam rozrywki! Byliśmy nad morzem. Pierwszego dnia już byliśmy zachwyceni, na sam widok. Gdy zobaczyliśmy hotel w jakim będziemy mieszkać, o mało co nie zemdleliśmy! Był wysoki i duży. Stegna naprawdę wydawała się całkiem luksusowym, ekscytującym miastem! Gdy weszliśmy do środka, pokoje okazały się większe niż myśleliśmy! Były piękne i odnowione. Na dole był basen, restauracja, jadalnia. Czuliśmy się tam jak w raju. Na drugi dzień, wyspani jak nigdy poszliśmy zwiedzać miasto. Zaczęliśmy od wspaniałej plaży. Nad zatoką było pięknie! Znaleźliśmy tyle muszelek, że aż nie mieliśmy ich gdzie pomieścić! Prawie cały pobyt spędziliśmy na pływaniu i opalaniu się w cudownej aurze Bałtyku. Jeden z nas nawet się topił, ale uratowano go. To było przeżycie! Nie z tej Ziemi! Szliśmy nawet pieszo plażą do Jantaru! Jakieś 7 kilometrów pieszo, w gołych stopach, po ciepłym gładkim piasku. Jechaliśmy też ciuchcią do innych miast pozwiedzać je. Np. Gdańsk, który okazał się wyjątkowo interesujący! Te budowle, rynek, miasto, plaża... Totalny odlot! Ach jakie to było przeżycie! Droga na plażę była wyjątkowo ekscytująca. Wyszliśmy z hotelu i zobaczyli ścieżkę. Prowadziła nad piękny las, który prowadził na plażę! Obiady były pyszne i codziennie inne! To była wspaniała przygoda. Można to nazwać "wakacjami z klasą". Bo faktycznie takie były. Naprawdę z klasą! Ach... do tej pory mam na języku smak tych przepysznych smażonych nadmorskich ryb! Mniam!
Pewnego dnia razem z moją klasą, pojechaliśmy nad Morze Bałtyckie, do miejscowości Władysławowo. Było naprawdę fajnie. Codziennie jeździliśmy SKS na plaże. Byliśmy w Muzeum Miejskim, oraz w zoo. Bardzo się cieszyliśmy, gdy wychowawczyni pozwoliła nam pojeździć konno na plaży. Niektórzy przynajmniej próbowali. Cała nasza wycieczka trwała 2 tygodnie. Pan Rysiu, czyli nas przewodnik, zaprosił nas na plażę, na kiełbasę grillowaną i śpiewanie piosenek. Nasz przewodnik zaprosił muzyka, który gra na gitarze. Śpiewaliśmy do upadłego. Po dwunastej, wszystkie dzieciaki latały roześmiane po korytarzach. Pani dyrektor wpadła w szał. Wstała z łózka, ze swoją pidżamą w kwiatki i teletubisie i zaczęła tak krzyczeć, że obudziła cały ośrodek. Wszyscy się z niej śmiali, nawet uważana dotąd za "piłę" pani Kowalska. Nauczyciele zupełnie się zmieniają podczas wycieczek. A może to my się zmieniamy? W każdym razie pan Rysiu uciszył wszystkich dopiero po 1:00. Ale i tak cały czas rozmawialiśmy w łóżkach, i opowiadaliśmy sobie straszne historie. Działo by się tak jeszcze długo, póki personel nie wpadł w szał, i odłączył prąd. Wszyscy się wystraszyli, i położyli się do łóżek. Zasnęliśmy dopiero po 3:00. Kiedy tak sobie krótko spaliśmy, o godzinie 7 pan Rysiu nas obudził swoją starą, zardzewiałą trąbką. Wystarczyło raz "zagrać", a cały ośrodek wstał na równe nogi. Wszyscy ledwo tomni poszliśmy na śniadanie, cały czas ziewając. Później pan Rysiu zrobił jeszcze inny numer, i poprosił personel, żeby pościł z radia muzykę Rock. Teraz to koniec, pomyśleliśmy wszyscy. Trudno, trzeba było wstać, żeby zwiedzić jeszcze trochę. I tak spędziliśmy dzień. Poszliśmy na plażę, na pływalnię, do zoo(poraz drugi) aż w końcu nadszedł ostatni dzień wycieczki. W ośrodku panował tłok i gwar, zupełnie jak na ulicy. Wszyscy pakowali się. Aż w końcu nie potrąciłam (em) dziewczynki. Od razu przeprosiłam (em) i spytałam jak ma na imie. Dziewczyna nazywa się Ela, i chodzi do klasy 4. Okazała się bardzo miła. Podobno też była na naszej wycieczce, tylko jest bardzo nieśmiała, i mówiła mi że trzymała się z tyłu. Spytałam (em) dlaczego. Przecież bardzo ładna z niej dziewczyna. Rozmawialiśmy przez cały czas, nawet nie zauważyliśmy, że wszyscy poszli zwiedzić ostatnią zabytek w Władysławowie- Grób Władysława Jagiełły. Później dopiero zorientowaliśmy się gdzie jesteśmy, gdzie nasza grupa. W popłochu szukaliśmy, i pytaliśmy się wszystkich . Całe szczęście, że poszłyśmy w dobrą stronę i odnaleźliśmy się. Pani dyrektor była zdenerwowana na nas. Zaczęła swoje wymówki: Mogło wam się coś stać, wasi rodzice by zgłosili to do sądu itp,itd. Po zwiedzeniu, poszliśmy do autobusu. Tam był kierowca, i odjechaliśmy do Łodzi-naszego miasta. To była niezapomniana wycieczka
W pierwszy dzień zwiedziliśmy Kawałek wybrzeża a po powrocie... pyszna kolacja na niezbyt ładnej stołówce.Na kolacje były parówki żółtym serem i gorąca herbatka z cytryną.
W drugim dniu naszej wycieczki zwiedziliśmy cztery nieduże miejscowości.To znaczy Gąski, Sarbinów, Mielno i Ustronie Morskie. W drodze powrotnej kierowca autobusu zawiózł nas jeszcze do Mc`Donalds-a tam było jednym słowem pysznie.
Gdy już wszyscy skończyliśmy jeść Pojechaliśmy do naszego ośrodka. Tam poszliśmy wszyscy do naszych pokoi , zabraliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy na plażę,podziwiać zachód słońca. Po pięknym zachodzie wróciliśmy do ośrodki,tam wszyscy wzięliśmy prysznice i poszliśmy spać po ciężkim dniu.
Trzeci dzień. Pakowania do domu trwają. W całym ośrodku jest zamęt . Każdy krzyczy "Gdzie jest to,Gdzie jest tamto" i tak cały czas aż w końcu koniec nasze krzątaniny siedzimy już w pociągu i jedziemy do naszych domów, do tęskniących rodziców.
to wszystko możesz połączyć moją odpowiedź z innymi :-)
i bardzo proszę o najjj ;)
To były wspaniałe wakacje. Było bardzo miło i ciekawie. Oczywiście nie zabrakło nam rozrywki!
Byliśmy nad morzem. Pierwszego dnia już byliśmy zachwyceni, na sam widok. Gdy zobaczyliśmy hotel w jakim będziemy mieszkać, o mało co nie zemdleliśmy! Był wysoki i duży. Stegna naprawdę wydawała się całkiem luksusowym, ekscytującym miastem! Gdy weszliśmy do środka, pokoje okazały się większe niż myśleliśmy! Były piękne i odnowione. Na dole był basen, restauracja, jadalnia. Czuliśmy się tam jak w raju. Na drugi dzień, wyspani jak nigdy poszliśmy zwiedzać miasto. Zaczęliśmy od wspaniałej plaży. Nad zatoką było pięknie! Znaleźliśmy tyle muszelek, że aż nie mieliśmy ich gdzie pomieścić! Prawie cały pobyt spędziliśmy na pływaniu i opalaniu się w cudownej aurze Bałtyku. Jeden z nas nawet się topił, ale uratowano go. To było przeżycie! Nie z tej Ziemi! Szliśmy nawet pieszo plażą do Jantaru! Jakieś 7 kilometrów pieszo, w gołych stopach, po ciepłym gładkim piasku. Jechaliśmy też ciuchcią do innych miast pozwiedzać je. Np. Gdańsk, który okazał się wyjątkowo interesujący! Te budowle, rynek, miasto, plaża... Totalny odlot! Ach jakie to było przeżycie! Droga na plażę była wyjątkowo ekscytująca. Wyszliśmy z hotelu i zobaczyli ścieżkę. Prowadziła nad piękny las, który prowadził na plażę! Obiady były pyszne i codziennie inne!
To była wspaniała przygoda. Można to nazwać "wakacjami z klasą". Bo faktycznie takie były. Naprawdę z klasą! Ach... do tej pory mam na języku smak tych przepysznych smażonych nadmorskich ryb! Mniam!
Pewnego dnia razem z moją klasą, pojechaliśmy nad Morze Bałtyckie, do miejscowości Władysławowo. Było naprawdę fajnie. Codziennie jeździliśmy SKS na plaże. Byliśmy w Muzeum Miejskim, oraz w zoo. Bardzo się cieszyliśmy, gdy wychowawczyni pozwoliła nam pojeździć konno na plaży. Niektórzy przynajmniej próbowali. Cała nasza wycieczka trwała 2 tygodnie. Pan Rysiu, czyli nas przewodnik, zaprosił nas na plażę, na kiełbasę grillowaną i śpiewanie piosenek. Nasz przewodnik zaprosił muzyka, który gra na gitarze. Śpiewaliśmy do upadłego. Po dwunastej, wszystkie dzieciaki latały roześmiane po korytarzach. Pani dyrektor wpadła w szał. Wstała z łózka, ze swoją pidżamą w kwiatki i teletubisie i zaczęła tak krzyczeć, że obudziła cały ośrodek. Wszyscy się z niej śmiali, nawet uważana dotąd za "piłę" pani Kowalska. Nauczyciele zupełnie się zmieniają podczas wycieczek. A może to my się zmieniamy? W każdym razie pan Rysiu uciszył wszystkich dopiero po 1:00. Ale i tak cały czas rozmawialiśmy w łóżkach, i opowiadaliśmy sobie straszne historie. Działo by się tak jeszcze długo, póki personel nie wpadł w szał, i odłączył prąd. Wszyscy się wystraszyli, i położyli się do łóżek. Zasnęliśmy dopiero po 3:00. Kiedy tak sobie krótko spaliśmy, o godzinie 7 pan Rysiu nas obudził swoją starą, zardzewiałą trąbką. Wystarczyło raz "zagrać", a cały ośrodek wstał na równe nogi. Wszyscy ledwo tomni poszliśmy na śniadanie, cały czas ziewając. Później pan Rysiu zrobił jeszcze inny numer, i poprosił personel, żeby pościł z radia muzykę Rock. Teraz to koniec, pomyśleliśmy wszyscy. Trudno, trzeba było wstać, żeby zwiedzić jeszcze trochę. I tak spędziliśmy dzień. Poszliśmy na plażę, na pływalnię, do zoo(poraz drugi) aż w końcu nadszedł ostatni dzień wycieczki. W ośrodku panował tłok i gwar, zupełnie jak na ulicy. Wszyscy pakowali się. Aż w końcu nie potrąciłam (em) dziewczynki. Od razu przeprosiłam (em) i spytałam jak ma na imie. Dziewczyna nazywa się Ela, i chodzi do klasy 4. Okazała się bardzo miła. Podobno też była na naszej wycieczce, tylko jest bardzo nieśmiała, i mówiła mi że trzymała się z tyłu. Spytałam (em) dlaczego. Przecież bardzo ładna z niej dziewczyna. Rozmawialiśmy przez cały czas, nawet nie zauważyliśmy, że wszyscy poszli zwiedzić ostatnią zabytek w Władysławowie- Grób Władysława Jagiełły. Później dopiero zorientowaliśmy się gdzie jesteśmy, gdzie nasza grupa. W popłochu szukaliśmy, i pytaliśmy się wszystkich . Całe szczęście, że poszłyśmy w dobrą stronę i odnaleźliśmy się. Pani dyrektor była zdenerwowana na nas. Zaczęła swoje wymówki: Mogło wam się coś stać, wasi rodzice by zgłosili to do sądu itp,itd. Po zwiedzeniu, poszliśmy do autobusu. Tam był kierowca, i odjechaliśmy do Łodzi-naszego miasta. To była niezapomniana wycieczka
xD