napisz opowiadanie z życia nastolatki/a.!
bardzo proszę o rozwiązanie. ; ) kompletnie nie mam pomysłu...
minimum 3/4 str A4
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Miałam szesnaście lat, gdy dowiedziałam się o jej chorobie,to dobrze utkjwiło mi w pamięci. Dawniej liczyły się dla mnie jedynie pieniądze, znajomi, chłopacy i oceny. Na tym polegało moje życie, to był cały świat, który znałam. Poza nim istniała jedynie pustka. Każdy mój dzień wyglądał podobnie, żyłam według pewnego schematu. Może lepiej by było gdybym niczego nie zmieniała? Nigdy już nie poznam odpowiedzi na to pytanie.
Przyjaźniłam się z nią odbardzo dawna, stawała się moją odskocznią od normalności. Wydawała się nie pasować do tego świata, a jednak wtopiła się w niego idealnie. Nie byłam dobrą przyjaciółką, mówiłam jej wszystko, jednak nigdy nie potrafiłam się zrewanżować, można powiedzieć, że nasza znajomość opierała się wyłącznie na mojej osobie, moich potrzebach, moich problemach. Do tej pory mam ogromne wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że mogę jej zaufać, dlatego nigdy nie miałam zahamowań, przed powiedzeniem jej całej mojej historii, tak jak robię to teraz. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że toczona przeze mnie egzystencja była jedynie snem, z którego ktoś mnie brutalnie obudził, nie bacząc na protesty. Moje życie toczyło się w miarę normalnie, aż do czasu tej feralnej przerwy, kiedy wszystko przestało mieć znaczenie.
Siedziałam na ławce, raz po raz, zanosząc się radosnym śmiechem. Koleżanki opowiadały jakąś zabawną historię. Kochałam je, chyba właśnie za tą beztroskę.
Wtedy właśnie zadzwonił telefon. Za pierwszym razem odrzuciłam połączenie, jednak, gdy niestrudzenie starała się ze mną połączyć, zrozumiałam, że mogła to być ważna sprawa, nie cierpiąca zwłoki, dlatego z lekkim wahaniem odebrałam.
-Tak, LIsa.
W odpowiedzi usłyszałam szlochanie. Zdziwiłam się, ponieważ pierwszy raz tak otwarcie okazywała przy mnie uczucia. Może to przez fakt, że rozmawiałyśmy przez telefon, a nie prosto w oczy. Nie wiedziałam.
-D-d-Dora?
Czułam się coraz bardziej zirytowana, nigdy nie należałam do cierpliwych osób. Byłam porywcza i zawierałam w swojej drobnej osobie, ogromne zasoby namiętności. Stanowiło to mieszankę wybuchową.
-Coś się stało? – zapytałam, ponieważ tak nakazywał mi rozsądek, nie troska, którą powinnam odczuwać w takim momencie.
-Ja… ja dzwonie,bo już nie potrafię z tym żyć – z tym akurat mogłam się spierać. – Jestem chora.
Zacisnęłam ręce w pięści i westchnęłam zrezygnowana. Tylko ona potrafiła przerwać moją świetną zabawę, dla tak oczywistych faktów. Nikt nie miał takiego wyczucia czasu.
-To może do lekarza?
-Już byłam.
-I co powiedział – jakaś część mnie, niewiadomo jak wielka, pragnęła usłyszeć, że to zwykłe przeziębienie.
-Mam raka.
Poczułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy, mogłam być bezlitosna, ale nie wyzbyłam się wszystkich emocji. Głos rozsądku podpowiadał mi, że jeszcze wszystko może się ułożyć, przecież wiele ludzi z tego wychodzi, dlaczego ona miała stanowić wyjątek?
-Przecież, to nie oznacza, że…
-Asia, ja umieram.
Czułam się jakbym to ja umierała. Z każda chwilą na nowo. Nic nie rozumiałam. To było okropne. Oddechh łapałam łapczywie. Płakałam, po raz pierwszy od paru lat.