Wyobraź sobie dalszy ciąg pobytu Łucji w Narnii. Napisz na ten temat opowiadanie fantastyczne. Skończyło się na tym .." - Gdybyś zechciała wziąć mnie za rekę, Córko Ewy, to parasol osłoni nas oboje. Idziemy w tamtą stronę. A więc - w drogę! I w ten sposób Łucja szła teraz przez las, trzymając pod rękę tę dziwną istotę, jakby znali się od urodzenia." Może ktoś to miał ? podręcznik do 6 klasy "jutro pójdę w świat" str 126 zad.6 Bardzo mi na tym zależy ... a w sumie ja nic mądrego nie wymyśle.. mam nadzieje że ktoś z was będzie taki fajny i mi to napisze ;ppp. albo chociaż na jaki temat .. nie wiem ; /
- Znowu ci żebracy! – fuknął jegomość i poprawiając kapelusz, wyminął dziewczynę. Ta mrugnęła kilka razy ze zdumienia.
- Edmund… - zwróciła się do chłopaka wpatrującego się w plakat rozwieszony na ścianie budynku. Ten mlasnął kilka razy, zrobił dwa balony z gumy do żucia i odwrócił się w stronę dziewczyny. Chyba miała mocno zagubioną minę, bo podszedł do niej i starał się uśmiechnąć.
- Co się stało? – spytał.
- Chciałam się spytać, gdzie tutaj mają coś takiego jak… zaraz, jak wy to nazywacie – wyjęła z kieszeni garsonki złożoną karteczkę – szpital?
Wyraz twarzy chłopaka zmienił się diametralnie. Potrząsnął Ellender za ramiona.
- Nawet nie próbuj być miłosierna – powiedział. – Tam nie znajdziesz nikogo ze strzałą wystającą z brzucha ani ze sztyletem w nodze.
- No i co – odparła. – Ale czytałam, że organizują jakieś nauki dla nowych.
- Jasne – szydził Edmund. – Idealne rozwiązanie dla osoby, która nawet nie wie, co znaczy ‘szczepionka’.
Ellender umilkła, jednak nie wyglądała na przekonaną. Więcej nie wrócili do tematu. Stali na chodniku, w milczeniu czekając na autobus. Przecież mieli odebrać Łucję ze szkoły.
5 votes Thanks 7
XxDamessaxX
A więc - w drogę! I w ten sposób Łucja szła teraz przez las, trzymając pod rękę tę dziwną istotę, jakby znali się od urodzenia. Robiło się mroźno, a Łucja tuląc się do Pana Tumnusa próbowała choć trochę się ogrzać.Faun widząc dygocącą dziewczynkę zdjął swój czerwony szalik i opatulił nim dziewczynkę. Jeszcze parę chwil szli przez zaśnieżony las by w końcu dojść do na pierwszy rzut oka małej chatki. W środku ku uciesze Łucji było ciepło,a po rozpaleniu starego, rzeźbionego w marmurze kominka przez dom przeszła fala gorącego powietrza. Płomienie iskrzyły się burzliwie. Czajnik zagotowaną wodę oznajmił poprzez donośne gwizdanie. Duża filiżanka ledwo co mieściła się w dziecinnych dłoniach dziewczynki, która co róż popijając bursztynowy płyn ziewała przeciągle. Tumnus gżąc się przy płomieniach opowiadał jej starą bajkę Narnijską, która pamięta jeszcze czasy gdy po krainach Narnii rozchodziły się słuchy o zaginięciu Aslana- króla. Opowiadał o nimfach wabiących leśne duszki na swe moczary. Jego delikatny głos sprawiał, że powieki Łucji co chwila opadały, a dziewczynka zapadała w sen głęboki. Nagle pod wpływem szturchnięcia obudziła się wyrwana z krainy Morfeusza. I nie wiedziała czy to był tylo sen, czy może Narnia istniała tylko w jej wyobraźni, czy może jednak istnieje naprawdę...;)prosze o najj duzo sie nad tym nameczylam ;P
- Znowu ci żebracy! – fuknął jegomość i poprawiając kapelusz, wyminął dziewczynę. Ta mrugnęła kilka razy ze zdumienia.
- Edmund… - zwróciła się do chłopaka wpatrującego się w plakat rozwieszony na ścianie budynku. Ten mlasnął kilka razy, zrobił dwa balony z gumy do żucia i odwrócił się w stronę dziewczyny. Chyba miała mocno zagubioną minę, bo podszedł do niej i starał się uśmiechnąć.
- Co się stało? – spytał.
- Chciałam się spytać, gdzie tutaj mają coś takiego jak… zaraz, jak wy to nazywacie – wyjęła z kieszeni garsonki złożoną karteczkę – szpital?
- Chora jesteś? – Edmund zrobił zdumioną minę. Ellender pokręciła głową.
- Nie – odpowiedziała. – Ale… chcę pomóc.
Wyraz twarzy chłopaka zmienił się diametralnie. Potrząsnął Ellender za ramiona.
- Nawet nie próbuj być miłosierna – powiedział. – Tam nie znajdziesz nikogo ze strzałą wystającą z brzucha ani ze sztyletem w nodze.
- No i co – odparła. – Ale czytałam, że organizują jakieś nauki dla nowych.
- Jasne – szydził Edmund. – Idealne rozwiązanie dla osoby, która nawet nie wie, co znaczy ‘szczepionka’.
Ellender umilkła, jednak nie wyglądała na przekonaną. Więcej nie wrócili do tematu. Stali na chodniku, w milczeniu czekając na autobus. Przecież mieli odebrać Łucję ze szkoły.
Robiło się mroźno, a Łucja tuląc się do Pana Tumnusa próbowała choć trochę się ogrzać.Faun widząc dygocącą dziewczynkę
zdjął swój czerwony szalik i opatulił nim dziewczynkę.
Jeszcze parę chwil szli przez zaśnieżony las by w końcu dojść
do na pierwszy rzut oka małej chatki. W środku ku uciesze Łucji
było ciepło,a po rozpaleniu starego, rzeźbionego w marmurze kominka przez dom przeszła fala gorącego powietrza.
Płomienie iskrzyły się burzliwie.
Czajnik zagotowaną wodę oznajmił poprzez donośne gwizdanie.
Duża filiżanka ledwo co mieściła się w dziecinnych dłoniach dziewczynki, która co róż popijając bursztynowy płyn ziewała przeciągle. Tumnus gżąc się przy płomieniach opowiadał jej
starą bajkę Narnijską, która pamięta jeszcze czasy gdy po krainach Narnii rozchodziły się słuchy o zaginięciu Aslana- króla.
Opowiadał o nimfach wabiących leśne duszki na swe moczary.
Jego delikatny głos sprawiał, że powieki Łucji co chwila opadały, a dziewczynka zapadała w sen głęboki.
Nagle pod wpływem szturchnięcia obudziła się wyrwana z
krainy Morfeusza. I nie wiedziała czy to był tylo sen, czy może
Narnia istniała tylko w jej wyobraźni, czy może jednak istnieje
naprawdę...;)prosze o najj duzo sie nad tym nameczylam ;P