Napisz opowiadanie na temat ,,Moje ulubione zabawy na śniegu" Postaraj się by opowiadanie było ciekawe. A4 1/2
EWUŚKA27
Zaczęło się to w pewien zimowy dzień. Wybrała się Hanka na sanki. ''Śnieg, śnieg...''- śpiewała sobie jakąś nieokreśloną melodię, kiedy schodziła z drugiego piętra. Na pierwszym piętrze przystanęła. Przez szparę uchylonych drzwi sąsiadów wyglądał pięcioletni Mirek. - I cóż tak sterczysz pod drzwiami?- zapytała Hanka.- Taki śnieg! Czy nie lepiej pójść na saneczki? - Sam nie pójdę przecież- powiedział Mirek.- A mama nie ma czasu. -A ze mną? Ubieraj się raz dwa! I po chwili maszerowała już na saneczki z Mirkiem. "Przygarnęłam sobie młodszego braciszka"- tłumaczyła ze śmiechem spotkanym na drodze koleżankom. To było we wtorek. A w piątek "przygarniętych" braciszków było trzech i siostrzyczka jedna. - Skąd ich nabrałaś tyle? - zdziwiła się Zosia. - Dwoje to jeszcze z naszego domu. Bawiły się szkraby przy śmietniku, więc je zabrałam na saneczki. A jedno- z domu obok. Mama Hanki patrzyła na to wszystko z uśmiechem. Nawet zwolniła Hankę z prac domowych. Toteż w poniedziałek zdziwiła się bardzo, gdy po obiedzie Hanka włożyła gospodarski fartuszek. -A saneczki? - zaniepokoiła się. - Skoro już zaczęłaś... -Dzisiaj zabierze maluchy na sanki Zosia- wyjaśniła Hanka.- Jutro Irka. Moja kolejka jest dopiero w środę. - Oho- zauważyła mama- to już widzę, cała organizacja! Hanka roześmiała się: - Właśnie! Na naszej ulicy to tylko zacząć...
2 votes Thanks 6
Dominikaxp
Mam dużo ulubionych zabaw na śniegu.Bardzo często jeżdże na nartach i sankach.Lubię też lepić bałwana razem z siostrom.bardzo lubie zime
- I cóż tak sterczysz pod drzwiami?- zapytała Hanka.- Taki śnieg! Czy nie lepiej pójść na saneczki?
- Sam nie pójdę przecież- powiedział Mirek.- A mama nie ma czasu.
-A ze mną? Ubieraj się raz dwa!
I po chwili maszerowała już na saneczki z Mirkiem. "Przygarnęłam sobie młodszego braciszka"- tłumaczyła ze śmiechem spotkanym na drodze koleżankom. To było we wtorek. A w piątek "przygarniętych" braciszków było trzech i siostrzyczka jedna.
- Skąd ich nabrałaś tyle? - zdziwiła się Zosia.
- Dwoje to jeszcze z naszego domu. Bawiły się szkraby przy śmietniku, więc je zabrałam na saneczki. A jedno- z domu obok.
Mama Hanki patrzyła na to wszystko z uśmiechem. Nawet zwolniła Hankę z prac domowych. Toteż w poniedziałek zdziwiła się bardzo, gdy po obiedzie Hanka włożyła gospodarski fartuszek.
-A saneczki? - zaniepokoiła się. - Skoro już zaczęłaś...
-Dzisiaj zabierze maluchy na sanki Zosia- wyjaśniła Hanka.- Jutro Irka. Moja kolejka jest dopiero w środę.
- Oho- zauważyła mama- to już widzę, cała organizacja!
Hanka roześmiała się: - Właśnie! Na naszej ulicy to tylko zacząć...