January 2019 1 21 Report
1.Na podstawie akapitu 1 wyjaśnij ,dlaczego pisarze często oceniają swą twórczość z punktu widzenia użyteczności społecznej.
2. Autor kilkakrotnie posłużył się ironią. Wskaż trzy przykłady jej zastosowania.
3. Na podstawie akapitu 3 nazwij profesję autora tekstu.
4. Na podstawie akapitu 4 wymień cztery kategorie ludzi należących do elit, które rozpoczęły działalność pisarką.
Pisanie nie jest dla mnie nowością, ale nigdy nie miałem przekonania do takiego spędzania czasu. Zawsze, dziś w większym stopniu niż kiedykolwiek, miałem poczucie, że takie zajęcia wymaga ode mnie jakiegoś szczególnego umotywowania lub usprawiedliwienia. Przypuszczam, że nie jestem w tym uczuciu odosobniony, i że brak usprawiedliwienia – bardziej niż wszystkie względy oportunistyczne – popychał pisarzy do oceny ich działalności z punktu widzenia użyteczności społecznej.

Znaczną część dzieciństwa i młodości spędziłem wśród ludzi piszących, poprawiających korekty i oddających się innym zajęciom literackim, prowadzącym rzadko do jakichś godnych uwagi wyników. W naszym wieku są one zapewne ubocznym produktem maszyn drukarskich i fabryk papieru, które – jak maszyny w ogóle – nie mogą pozostawać niezatrudnione.

Z wczesnego zapoznania się z mechanizmem pisania i druku wyniosłem przekonanie, że nie ma żadnej obiektywnej potrzeby pomnażania olbrzymiej produkcji słowa drukowanego. Nawet najpilniejszy czytelnik nie potrafi wyczerpać wybranego przez siebie programu lektur. Poczytywałem więc sobie niemal za zasługę powstrzymywanie się od czernienia papieru.

Pisać zacząłem późno, w trzydziestym szóstym roku życia, dla przyczyn przypadkowych, w okresie szczególnie ubogim w rozrywki. Patrząc dziś z oddalenia, nie jestem pewny, czy zacząłbym pisać, gdybym miał w tym czasie możność bardziej systematycznego zajmowania się muzyką lub udania się w daleką podróż. Być może sprzykrzyłbym sobie prędko te rozrywki, ale być może starczyłoby ich na czas, który zużyłem na pierwsze próby pióra.

Nietaktownie być może jest pisać o tym w książce, która może być czytana przez literatów, pisanie było jednak za wszystkich czasów minorum gentium. Brali się do niego wprawdzie panujący Dei gratia w chwilach przewielebnej skruchy na widok mizernych wyników ich panowania, ministrowie w niełasce, ambasadorzy zmuszani do życia ze skromnej emerytury, a wreszcie i deputaci, którym lud odmówił mandatu, wysyłając do stolicy lepszego demagoga, i którzy przez kilka lat musieli czekać na otwarcie nowej kampanii wyborczej. Główny wszakże trzon piszących stanowili ludzie poszukujący w słowie kompensaty za to wszystko czego życie im odmówiło lub w ogóle nikomu dostarczyć nie mogło.

Umiejętność stawiania na papierze znaków skrywała w sobie zawsze zbliżone do czarnoksięstwa możliwości tworzenia fikcji olśniewających samego eksperymentatora. W młodości widziałem dadaistów klejących uroczyście na ścianie wyrazy wycięte z gazety i zmieszane w kapeluszu. Z wyrazów tych układało się coś w rodzaju wierszy pełnych nieoczekiwanych skojarzeń. Surrealiści wzięli te możliwości na serio, próbując tak zwanego ecriture automatique.

Nawet znaki stawiane na chybił trafił mogą przynieść uderzające niespodzianki, cóż dopiero słowa oszlifowane przez wirtuozów pisma! Ułożone przez nich wyrazy odrywają się od ich związku z autorem i zaczynają żyć samodzielnie, podobne do drogich kamieni, talizmanów i fetyszów obiecujących fikcyjną fortunę i skrywanych zazdrośnie w pamięci. (…)

Władza tworzenia takich formuł słownych, które nawet w kilkadziesiąt lub kilkaset lat później zaprzątają przez dłuższy czas naszą uwagę i zostawiają niezatarte ślady na mijających godzinach, warta jest zapewne władzy rozkazywania. Tak ją też oceniano, bo tym, którzy ją posiedli, oddawano za wszystkich czasów honory przysługujące wodzom i panującym. Nie ma więc zapewne racji Marcjalis, kiedy, mówiąc o karierze zbogaconego szewca, wyrzuca rodzicom, że dali mu tylko wykształcenie literackie: At me litterulis stulti docuere parentes. Zresztą i Marcjalisa, i Horacego, i wszystkich ich następców do Tuwima włącznie rozpierała duma z posiadania magicznej władzy nad słowem, zwanej także skromnie rzemiosłem poetyckim.

Wszystko to jednak warte jest tylko dla poezji. Proza nie czerpie siły z tej magii, lecz z jasności myśli porządkującej chaos zjawisk. Czarnoksięstwo słowa jest tu rzeczą podrzędną. Nawet retorzy są zgodni w tym, że najwymowniejszy jest ten, kto ma najważniejszą rzecz do obwieszczenia, chociażby mówił nieokrzesanym narzeczem. Potrzeba porządkowania i opanowywania myślą otaczających zjawisk wydaje się zresztą funkcją autonomiczną, niedającą żadnego bezpośredniego impulsu do pisania. Potrzeba propagowania swej myśli i narzucania jej innym jest już czymś zgoła odmiennym, czego najlepszym dowodem jest fakt, że nie sprzyja zazwyczaj jasności i rzetelności wypowiedzi. Kokietowanie jasnością myśli i uleganie wszystkim innym pobudkom stanowi wewnętrzną sprzeczność prozy.

Wyjście z milczenia, które zdaje się być właściwą postawą myśli, jest pewnego rodzaju odstępstwem od jej ambicji. Wymaga parania się słowem, tworzywem niepewnym, na przemian zbyt opornym lub zbyt płynnym, posłusznym prawom innym od praw myśli i wydającym przy manipulowaniu nim nieoczekiwane iskry i zgrzyty.

Paranie się słowem, zwłaszcza pisanym, nieoddającym dokładnie ani majaczenia, ani rozumowania ścisłego, wymaga wyrzeczenia się wielu ambicji, uproszczenia się do poziomu kucharza, który – nie znając chemii i fizjologii –
More Questions From This User See All

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.