1.fragment pamiętnika z opisem wspomnień z ferii. 2. zapis dowolnego dnia w dzienniku.
Wypowiedzi mają być długie, co najmniej 1 strona.
agga1998
Kraków,01.02.2010r Obudził mnie głośny dzwonek telefonu, szkoda, że zapomniałam go wyciszyć,bo chętnie bym jeszcze pospała,jakby nie był to pierwszy dzień wytęsknionych ferii zimowych. Te pięć miesięcy chodzenia do szkoły wykończyło mój umysł doszczętnie. Marzę teraz o długim spaniu i leniuchowaniu, ale natrętny dzwonek wciąż dzwonił. Okazało się, że to przyjaciółka Kaśka i nawet nie żałowałam, że mnie obudziła, bo rzuciła fajną propozycję spędzenia dzisiejszego dnia. Otóż jej brat wybierał się do Zakopanego i miał jeszcze jedno wolne miejsce w samochodzie, więc pomyślała o mnie. Nareszcie mam okazję założyć na nogi narty po raz pierwszy w życiu. Marzyłam o tym przez ostatnie kilka lat, ale jakoś nie wychodziło. Wszyscy znajomi ciągle wyjeżdżają poszusować na stokach, a ja włóczę się bez celu po Starówce naszego miasta, albo czasem zajrzę do jakiejś galerii lub kina. Tak więc umówiłyśmy się, że za godzinę mam być gotowa do podróży. Boże, jak ja się szybko pakowałam,w dodatku zapewne połowę rzeczy zapomniałam. Po kilku godzinach byliśmy na miejscu, otoczeni pięknymi widokami ośnieżonych gór.Następnie wypożyczyłyśmy sprzęt narciarski z Kaśką i rozpoczął się czas nauki.Całe szczęście, że można było skorzystać z nauki instruktora, bo chyba nigdy bym tego nie załapała.Zaliczyłam oczywiście mnóstwo wywrotek i fikołków, ale na szczęście nie połamałam się. Nie mogę powiedzieć, że potrafię już jeździć na nartach, ale jakoś daję sobie radę. Po kilku godzinach spędzonych na stoku poszliśmy wspólnie na pyszny,gorący żurek z kiełbaską. Teraz leżę już w łóżku i wspominam dzisiejszą przygodę na stoku. Chociaż nieźle zmarzłam to dzisiejszy, pierwszy dzień ferii będę wspominać z radością i na pewno nie raz jeszcze założę narty by poszaleć na stoku z przyjaciółką.
Obudził mnie głośny dzwonek telefonu, szkoda, że zapomniałam go wyciszyć,bo chętnie bym jeszcze pospała,jakby nie był to pierwszy dzień wytęsknionych ferii zimowych. Te pięć miesięcy chodzenia do szkoły wykończyło mój umysł doszczętnie. Marzę teraz o długim spaniu i leniuchowaniu, ale natrętny dzwonek wciąż dzwonił. Okazało się, że to przyjaciółka Kaśka i nawet nie żałowałam, że mnie obudziła, bo rzuciła fajną propozycję spędzenia dzisiejszego dnia. Otóż jej brat wybierał się do Zakopanego i miał jeszcze jedno wolne miejsce w samochodzie, więc pomyślała o mnie. Nareszcie mam okazję założyć na nogi narty po raz pierwszy w życiu. Marzyłam o tym przez ostatnie kilka lat, ale jakoś nie wychodziło. Wszyscy znajomi ciągle wyjeżdżają poszusować na stokach, a ja włóczę się bez celu po Starówce naszego miasta, albo czasem zajrzę do jakiejś galerii lub kina.
Tak więc umówiłyśmy się, że za godzinę mam być gotowa do podróży. Boże, jak ja się szybko pakowałam,w dodatku zapewne połowę rzeczy zapomniałam.
Po kilku godzinach byliśmy na miejscu, otoczeni pięknymi widokami ośnieżonych gór.Następnie wypożyczyłyśmy sprzęt narciarski z Kaśką i rozpoczął się czas nauki.Całe szczęście, że można było skorzystać z nauki instruktora, bo chyba nigdy bym tego nie załapała.Zaliczyłam oczywiście mnóstwo wywrotek i fikołków, ale na szczęście nie połamałam się. Nie mogę powiedzieć, że potrafię już jeździć na nartach, ale jakoś daję sobie radę. Po kilku godzinach spędzonych na stoku poszliśmy wspólnie na pyszny,gorący żurek z kiełbaską.
Teraz leżę już w łóżku i wspominam dzisiejszą przygodę na stoku. Chociaż nieźle zmarzłam to dzisiejszy, pierwszy dzień ferii będę wspominać z radością i na pewno nie raz jeszcze założę narty by poszaleć na stoku z przyjaciółką.