napisz opowiadanie . .
zad 2 /145 '' To Lubię '' . oto notatka z prasy : " W nocy z soboty na niedzielę do jednego z domów w Zdzieszowicach (woj.opolskie ) wdarło się 3 zamaskowanych ,uzbrojonych opryszków. Sterroryzowali 49-letnią właścicielkę i ukradli 3,5 tys . zł '' Potraktujcie tę informację jako podstawę do sensacyjnego opowiadania i złodziejach i policjantach.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Noc była ciemna... Głęboko czarne niebo nawet nie pokazywało gwiazd. Księżyc nieśmiało spoglądał zza gęstych chmur. W Zdzieszowicach noc wydawała sie nudna jak zawsze - miasto to nigdy nie było specjalnie niebezpieczne. W domku na uboczu pani K. właśnie gotowałą wodę na herbatę...Nie umiała spać w nocy. Była to dobra kobieta - taki zwykły szary człowiek jakich pełno w tej okolicy. Nie miała męza, dzieci ani nawet kota.
Parę ulic dalej ktoś właśnie wsiadał do najzwyklejszego, czarnego auta. Był to mężczyzna, ubrany w bluzę z kapturem i jakiś tani dres. Za nim weszło jeszcze dwoje ludzi. Pojechali, ruszając bez zapalania świateł.
U pani K. nagle zadzwonił dzwonek - Jezus Maria, kogo niesie o tej porze? - pomyślała i z przestrachem zbliżyła się do drzwi, trzymając w ręku uroczy kubek w zielone kaczuszki. Jakie było jej zdumienie, gdy zerkając przez wizjer zobaczyła przestraszoną, młodą kobietę. Lampka na dworze zapaliła się i można było dostrzeć jej długie, blond włosy. Była przerażona - tak przynajmniej się wydawało. Beż zbędnych ceregieli pani K. szybko otworzyła drzwi i spytała się o powód wizyty. Wyjaśnienia były zdawkowe, jakby od niechcenia: że auto nie zapala...jacyć ludzie śledzili...czy można zadzwonić? Kobieta od początku wydawała się dziwna, co niestety umknęło uwadze samotnej, zatroskanej kobiety. Wpuściła ją do domu.
Auto po krótkim postoju wolno ruszyło i zatrzymało się nieopodal pierwszego miejsca zatrzymania. Osoby w środku widocznie na coś czekały: niecierpliwie, newrowo. Co chwila zerkały na okno, z którego sączyło się mleczne światło. Nale cichy, pojedyńczy ton, który był słyszalny tylko dla nich spowodował to, że te dwie postacie powoli ruszyły w stronę drzwi kuchennych. W srodku było widać coraz bardziej nerwowy taniec dwóch cieni, zdawało się też słychać jakieś pokrzykiwania.
Pani K. próbowałą się bronić. Nieraz widziała w telewizji programy o samoobronie, ale w tej chwili nic to nie dawało. Kubek leżał na ziemi, wyglądał żenująco taki potłuczony i bezużyteczny. Ona odwracała uwagę od nich, którzy podeszli do kobiety od tyłu i grozili nożem. Pani K. zdusiła jęk w sobie. Była przerazona tym, że to, co teraz się dzieje jest tak idealnie zaplanowane. Miałą jeszcze jednak deskę ratunku... Gdyby tylko udało jej się dostać do stolika...
Ona i oni przetrząsali mieszkanie, niezupełnie rozumiejąc czemu "ta baba" zamiast próbować się bronić, stała w miejscu jak woskowa świeczka (zbladła - to fakt) i myślami była zupełnie gdzie indziej. Pani K. jednka wiedziała, że prócz tych 4 tysięcy pochowanych w całym domu nic nie ma. Było jej z tym bardzo dobrze.
Kobieta jednak nie stała - w amoku tak im się wydawało wydawało. Z wolna zaczęła przysuwać się do biurka, które jednocześnie było stolikiem - teraz najukochańszego mebla w domu. Dotykała jego mahoniowej powierzchni, przesuwała opuszki palców po lakierowanych deskach... Nagle, po wewnętrznej stronie wyczuła delikatne zgrubienie - Jest. Mam cię! - i potem nic nie pamiętała.
Zdawało się, że w całym mieście rozchodzi się dźwięk karetki i policji. Światla. Ludzie. Hałas. Dźwięk trzaskających drzwi. Policjanci...
Obudziła się nieświadoma tego, co się stało. Pania K. nie umiała ruszać ręką, głowa była rozsadzana przez ból, którego nigdy nie czuła...I była już niedziela.
Możesz sobie dopracować - o tej godzinie mózg już nie pracuje tak dobrze, ale lepsze to niż matematyka ;]