100 punktów!!! Wyobraź sobie, że po latach Marcin Borowicz spotyka Annę Stogowską lub Andrzeja Radka.. Jak mogłoby wyglądać takie spotkanie? Co powiedzieliby sobie bohaterowie?
To nie moglo sie zdarzyc naprawde .. A jednak to nie byla pomylka, to nie byla jakas iluzja ktora powstala w moim umysle. Spotkalem ja znow.. po latach zastanawiania sie nad tym jak potoczyly sie jej losy.
Siedziala na tej samej lawce co kilkanascie lat temu podczas naszego ostatniego spotkania . Zmienila sie . Jej dojrzala twarz nadal piekna , jej zamyslone oczy ale jakos patrzace tak inaczej niz kiedys . Cala Anna . Na poczatku nie chcialem podchodzic , nie wiedzialem czy mnie pamieta i czy w ogole ma ochote na ponowne spotkanie ze mna . Jednak wewnetrzna chec spotkania sie z kobieta moich marzen zwyciezyla nad przejwamami strachu i chwiejnym krokiem zblizylem sie do lawki , ktora byla dla mnie symbolem swoistego bolu gdyz tam po raz ostatni widzialem Anie . Stanalem z boku , widzialem profil jej twarzy . Z lekkim niepokojem zapytalem cicho :
- Ania Stogowska?
Nagle ta piekna kobieta odwrocila sie w moja strone na dzwiek wypowiedzianych przezemnie slow . Jej wzrok byl gleboko utkwiony we mnie , usta wypowiedziely bezglosnie "Marcin" ..
Serce zaczeo mi znow mocniej bic, rumieniec wystapil na policzki . Usiadlem delikatnie na lawce obok Anny , patrzylem w jej oczy tak jak ona patrzyla w moje .Nastala pelna napiecia cisza. I nagle zaczalem mowic. O tym jak za nia tesknilem , jak wyczekiwalem dnia kiedy znow ja ujrze. Zdobylem sie na odwage , wyznalem jej to co czulem i czuje do niej przez tyle dlugich lat . Jednczesnie przepraszalem ja za moje mlodziencze zachowanie ktore az tak bardzo nas poroznilo ze kontakt urwal sie na tyle dlugich i zimnych lat. Z czasem i dluzej mowilem czulem ze uczucia moje wzgledem niej wybuchaja na nowo . Chcialem ja przytulic, calowac . Moj potok slow byl niewyczerpalny.W pewnym momencie Anna polozyla mi palec na ustach i powiedziala :
- Marcinie, to przeszlosc ..
Patrzylem na nia nie rozumiejac co ma na mysli , ale ona mowila dalej :
- Przez wiele lat i ja czekalam na to , az sie spotkamy . wtedy tam na lawce nasze pozegnanie nie tak powinno wygladac . Jednak owczesna sytuacja nie pozostawiala mi zludzen ze nasze drogi sie nie zejda. Ja jednak nadal wierzylam w dzien w ktorym nasza historie zaczniemy od nowa .
- Aniu to wlasnie dzis jest ten dzien ! - nie poddawalem sie .
- Nie moj drogi . Nie ma nas . Jestes Ty i jestem ja. Mam meza, dzieci wspanialy dom . Kiedy zrozumialam ze byc moze nie pojawisz sie wiecej w moim zyciu zaczelam je ukladac sobie na nowo .
Widzialem jak po jej policzku plynela jedna samotna lza .
Wstala, spojrzala mi w oczy i powiedziala :
- przypadkowo sie dzis spotkalismy . Dlatego chce pozegnac sie z Toba tak jak powinnismy to zrobic tamtym razem .
Wtedy pochylila sie pocalowala mnie w policzek i powiedziala cicho "zegnaj" .
Siedzialem skamienialy , ze lzami w oczach. Poderwalem sie, zaczalem za nia biec . Nie zdazylem jednak bo do niej przybieglo dwoje bardzo pieknych dzieci, za nimi szedl dumny mezczyzna ktory objal czule Anne . Nie chcialem zaklocac jej spokoju, widzialem ze byla szczesliwa .
Teraz piszac te slowa , opisujac ten dla mnie magiczny dzien kreci mi sie lza w oku . Wiem , ze Anny juz nie spotkam .
Odpowiedź:
To nie moglo sie zdarzyc naprawde .. A jednak to nie byla pomylka, to nie byla jakas iluzja ktora powstala w moim umysle. Spotkalem ja znow.. po latach zastanawiania sie nad tym jak potoczyly sie jej losy.
Siedziala na tej samej lawce co kilkanascie lat temu podczas naszego ostatniego spotkania . Zmienila sie . Jej dojrzala twarz nadal piekna , jej zamyslone oczy ale jakos patrzace tak inaczej niz kiedys . Cala Anna . Na poczatku nie chcialem podchodzic , nie wiedzialem czy mnie pamieta i czy w ogole ma ochote na ponowne spotkanie ze mna . Jednak wewnetrzna chec spotkania sie z kobieta moich marzen zwyciezyla nad przejwamami strachu i chwiejnym krokiem zblizylem sie do lawki , ktora byla dla mnie symbolem swoistego bolu gdyz tam po raz ostatni widzialem Anie . Stanalem z boku , widzialem profil jej twarzy . Z lekkim niepokojem zapytalem cicho :
- Ania Stogowska?
Nagle ta piekna kobieta odwrocila sie w moja strone na dzwiek wypowiedzianych przezemnie slow . Jej wzrok byl gleboko utkwiony we mnie , usta wypowiedziely bezglosnie "Marcin" ..
Serce zaczeo mi znow mocniej bic, rumieniec wystapil na policzki . Usiadlem delikatnie na lawce obok Anny , patrzylem w jej oczy tak jak ona patrzyla w moje .Nastala pelna napiecia cisza. I nagle zaczalem mowic. O tym jak za nia tesknilem , jak wyczekiwalem dnia kiedy znow ja ujrze. Zdobylem sie na odwage , wyznalem jej to co czulem i czuje do niej przez tyle dlugich lat . Jednczesnie przepraszalem ja za moje mlodziencze zachowanie ktore az tak bardzo nas poroznilo ze kontakt urwal sie na tyle dlugich i zimnych lat. Z czasem i dluzej mowilem czulem ze uczucia moje wzgledem niej wybuchaja na nowo . Chcialem ja przytulic, calowac . Moj potok slow byl niewyczerpalny.W pewnym momencie Anna polozyla mi palec na ustach i powiedziala :
- Marcinie, to przeszlosc ..
Patrzylem na nia nie rozumiejac co ma na mysli , ale ona mowila dalej :
- Przez wiele lat i ja czekalam na to , az sie spotkamy . wtedy tam na lawce nasze pozegnanie nie tak powinno wygladac . Jednak owczesna sytuacja nie pozostawiala mi zludzen ze nasze drogi sie nie zejda. Ja jednak nadal wierzylam w dzien w ktorym nasza historie zaczniemy od nowa .
- Aniu to wlasnie dzis jest ten dzien ! - nie poddawalem sie .
- Nie moj drogi . Nie ma nas . Jestes Ty i jestem ja. Mam meza, dzieci wspanialy dom . Kiedy zrozumialam ze byc moze nie pojawisz sie wiecej w moim zyciu zaczelam je ukladac sobie na nowo .
Widzialem jak po jej policzku plynela jedna samotna lza .
Wstala, spojrzala mi w oczy i powiedziala :
- przypadkowo sie dzis spotkalismy . Dlatego chce pozegnac sie z Toba tak jak powinnismy to zrobic tamtym razem .
Wtedy pochylila sie pocalowala mnie w policzek i powiedziala cicho "zegnaj" .
Siedzialem skamienialy , ze lzami w oczach. Poderwalem sie, zaczalem za nia biec . Nie zdazylem jednak bo do niej przybieglo dwoje bardzo pieknych dzieci, za nimi szedl dumny mezczyzna ktory objal czule Anne . Nie chcialem zaklocac jej spokoju, widzialem ze byla szczesliwa .
Teraz piszac te slowa , opisujac ten dla mnie magiczny dzien kreci mi sie lza w oku . Wiem , ze Anny juz nie spotkam .
Ale ciesze sie bardzo ze jest szczesliwa .
Wyjaśnienie: